Aktualnie aż 76 proc. Polaków boi się wzrostu cen żywności, a 75 proc. rosnących cen paliw. Poza tym, jesteśmy zaniepokojeni drożejącym prądem (67 proc.), gazem (66 proc.), lekami (46 proc.), ale też podnoszącymi się stopami procentowymi (37 proc.) oraz wyższymi cenami odzieży i obuwia (27 proc.) i usług telekomunikacyjnych (20 proc.). Co więcej, trzy czwarte z nas spodziewa się dalszych podwyżek, a połowa z nas spodziewa się, że ceny będą rosły jeszcze szybciej niż dotychczas. Tylko 3 proc. Polaków twierdzi, że ceny będą spadać.
Reakcją Polaków na rosnące ceny są oczywiście oszczędności. W związku z tym, Polacy żeby zachować więcej pieniędzy w portfelach ograniczają jazdę samochodem do niezbędnego minimum (61 proc.), a 41 proc. z nas przy zakupie żywności dokładniej przygląda się cenom. To nieco uderza w sklepy, które zmuszone sytuacją kładą większy nacisk na różnorakie promocje oraz rozwijanie produktów własnych marek.
Cytowany przez „Rz” prof. Witold Orłowski powiedział, że ograniczone wydatki Polaków być może zostaną częściowo zrekompensowane przez napływających do Polski uchodźców, ale z drugiej strony będzie rósł dług publiczny, w który uderzą różne programy pomocowe dla Ukraińców.
Źródło: Rzeczpospolita