fbpx
piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaBiznesSektor mleczarski czeka trudny rok?

Sektor mleczarski czeka trudny rok?

Ubiegły rok był dla producentów mleka w Polsce stosunkowo udany. Rolników dotknęły wprawdzie potężne wzrosty kosztów wynikające z nakładających się na siebie kryzysów, ale były one rekompensowane rekordowymi cenami skupu. Rok 2023 ma nie być tak łaskawy dla branży, która wprost mówi o zagrożeniu dla rentowności wielu gospodarstw utrzymujących krowy mleczne.

Jak wynika z danych BNP Paribas Food&Agro ceny skupu mleka były w 2022 roku wyższe niż rok wcześniej o średnio 47 proc. Były także o 61 proc. wyższe niż w przedziale lat 2013-2022. Liczby robią wrażenie, ale w żadnym wypadku nie oznaczają, że producenci zajmowali się tylko liczeniem zysków. Wzrost kosztów produkcji będący pochodną pandemii koronawirusa, cen energii, szalejącej inflacji czy skutków ekonomicznych wojny na Ukrainie skutecznie pokrzyżował plany budowania przez sektor buforu bezpieczeństwa.

To będzie trudny rok

W Polsce wciąż utrzymuje się szalenie wysoka inflacja, która w marcu wyniosła 16,2 proc. Regularnie spadają konsumpcja zarówno samego mleka jak i produktów mlecznych. Niekorzystne dla branży jest też wyznaczenie przez stronę rządową maksymalnej ceny energii elektrycznej powyżej limitu 3000 kWh na gospodarstwo. Jak wskazują sami zainteresowani limit jest tu zbyt mały, ponieważ choćby tylko podczas udoju gospodarstwa mleczne potrafią zużyć 9 kWh na godzinę.

Problemy widoczne są także na rynku zagranicznym. Podstawową przeszkodą dla sektora mleczarskiego jest obniżenie popytu na rynku chińskim oraz nadpodaż produkcji mleka przerzutowego w zachodniej części Europy. Nie bez znaczenia pozostaje także – niekorzystna z polskiego punktu widzenia – sytuacja cenowa na giełdzie Global Dairy w Nowej Zelandii, czyli na terytorium czołowego światowego producenta mleka.

Dodatkowo eksperci wieszczą, że w najbliższych miesiącach sytuacja na światowych rynkach ani drgnie. Może to oznaczać niemałe problemy dla znacznej liczby – szczególnie najmniejszych – gospodarstw. Pewne wymierne symptomy pogorszenia się koniunktury zdradził już pierwszy miesiąc bieżącego roku. Mleczarnie obniżyły wówczas ceny skupu o nawet 30-40 gr na litrze. Potwierdzają to także dane Głównego Urzędu Statystycznego, który wyliczył, że w styczniu średnia cena skupu mleka była o niemal 11 proc. niższa niż w grudniu 2022 r. i oscylowała wokół kwoty 245,53 zł za 1 hl. Sytuacja jest trudna szczególnie z uwagi na fakt, że dziś wyprodukowanie litra mleka kosztuje hodowców ok. 2-3 zł w zależności od jakości wytwarzanego surowca i jego przeznaczenia. Każda kwota skupu poniżej tej wartości to dla dostawców realna strata, a wiele wskazuje na to, że rolnicy za mleko dostawać mogą ok. 2 zł. Regularnie niwelowana jest także różnica cenowa między mlekiem „ekologicznym” a konwencjonalnym.

Producenci obawiają się także następstw unijnych przepisów. Szczegóły planowanej reformy prawodawstwa w kwestii zwiększenia dbałości o dobrostan zwierząt mają zostać ogłoszone już we wrześniu tego roku, a nie, jak planowano pierwotnie, w listopadzie. Wypracowanie oceny przepisów dobrostanowych KE powierzyła Europejskiemu Urzędowi ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Obawy rolników budzi w tym kontekście przyjęta metodologia badań, która opiera się przede wszystkim na wnioskach wyciąganych z literatury fachowej, nie uwzględniając przy tym perspektywy społeczno-ekonomicznej. Może to spowodować – jak kilkukrotnie miało to już miejsce przy projektowaniu zmian wynikających z wymogów Zielonego Ładu – że reforma pozbawiona zostanie wymiaru praktycznego, narażając hodowców na poniesienie wysokich kosztów w związku z realizacją „pustych” i nieprzystających do produkcyjnej rzeczywistości wymogów.

Co z mniejszymi podmiotami?

Branża coraz głośniej mówi o tym, że najmniejsze gospodarstwa nie wytrzymają presji związanej ze wzrostem kosztów i spadkami cen skupu mleka. Naturalną konsekwencją tego stanu rzeczy może być upadek części z nich, ale także mleczarni i zakładów przetwórczych. Brak cenowej elastyczności może zmusić niewielkich hodowców do przebranżowienia lub porzucenia produkcji mleczarskiej – nie dysponują oni bowiem możliwościami finansowymi, które pozwoliłyby na zrekompensowanie niskich zysków efektem skali osiągniętym dzięki zwiększeniu liczebności stad. Także najmniejsze mleczarnie mogą okazać się zbyt słabe, by wytrzymać konkurencję cenową z większymi podmiotami, które będą w stanie płacić za mleko więcej.

Potencjalne wypadnięcie z rynkowego obiegu mniejszych podmiotów nie byłoby niczym nadzwyczajnym, gdy pod uwagę weźmiemy perspektywę długookresową. W 2004 roku w Polsce funkcjonowało około 400 tys. producentów mleka – dziś jest to „zaledwie” 100 tys. podmiotów. Paradoksalnie kurczenie się rynku przełożyło się jednak na jego zwiększoną konsolidację i wzrost przychodów sektora, który jest dziś jednym z unijnych liderów.

Trudno liczyć w tym kontekście na realną pomoc unijną dla najmniejszych producentów, ponieważ w trzech państwach domagających się interwencji rynkowej, czyli na Litwie, Łotwie i w Polsce, do tej pory nie zostały spełnione wymagane dla uruchomienia unijnego mechanizmu przesłanki. Ze zdziwieniem przyznać należy, że Unia w kwestii rynku mleczarskiego obrała w ostatnich latach iście wolnorynkowy kurs. Cóż, trzeba zatem czekać.

Jacek Podgórski
Jacek Podgórski
Dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Członek zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych oraz zespołu problemowego ds. międzynarodowych Rady Dialogu Społecznego. Były dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego w Departamencie Prawa i Legislacji ZPP. Wieloletni dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Autor licznych publikacji z zakresu funkcjonowania gospodarki rolnej Polski i Unii Europejskiej. Były dziennikarz i felietonista.

INNE Z TEJ KATEGORII

„Drapieżne koty” z Polski sprawdziły się na polu walki. Ukraińcy zwiększają zamówienia

Polskie wozy bojowe Oncilla, wyprodukowane przez firmę Mista ze Stalowej Woli, doskonale sprawdziły się na polu walki. Na froncie walczy już setka transporterów. Ukraińska armia zamówiła kolejną partię „drapieżnych kotów”.
2 MIN CZYTANIA

Polski drób niedługo znajdzie się na azjatyckich stołach

– Produkujemy rocznie trzy miliony ton mięsa drobiowego. To najwięcej w UE – zaznacza Dariusz Goszczyński, prezes zarządu Krajowej Rady Drobiarstwa – Izba Gospodarcza (KRD-IG). Według niego, wysoka jakość rodzimego drobiu predestynuje go do sprzedaży nawet na tak wymagających rynkach jak Japonia czy Hongkong.
4 MIN CZYTANIA

Rosnące koszty działalności największym problemem mikroprzedsiębiorstw i małych firm

Ogólnie rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej otwierają ranking obecnych obaw mikroprzedsiębiorstw i małych firm. Nieznacznie mniej wskazań dotyczy problemu nierzetelnych kontrahentów
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak uzdrowić krajową legislację?

W Polsce o procesie legislacyjnym trudno dziś mówić bez emocji. Złośliwie można by powiedzieć, że jest to wprawdzie proces, ale nie stanowienia prawa, tylko jego masowej produkcji. I to produkcji marnej jakości. Nie pozostaje to bez znaczenia dla biznesu, który o legislacji myśli z uzasadnioną trwogą.
6 MIN CZYTANIA

Obudzić z marazmu polski rynek pracy!

Polski rynek pracy w niedalekiej przyszłości będzie borykać się z niedoborem pracowników znacznie przewyższającym dzisiejsze, sygnalizowane przez przedsiębiorców, problemy. Wskaźniki demograficzne nie pozostawiają tu złudzeń. Pozostaje tu zatem pytanie – co robić?
5 MIN CZYTANIA

Polska powinna mieć swoją rakiję

Produkcja destylatów to element tradycji i kultury wielu regionów świata. Polska wcale nie jest tu białą plamą na mapie świata, ale od innych miejsc w samej choćby Unii Europejskiej odróżnia nas to, że wytwarzanie trunków o „słusznym” woltażu w domowych warunkach jest nad Wisłą po prostu nielegalne.
4 MIN CZYTANIA