Polscy przedsiębiorcy twierdzą, że zwłoka z wypłatą KPO dla Polski obniża ich konkurencyjność. Portal Newseria Biznes pisze, że polski biznes oczekuje od rządu konkretnych działań w tym obszarze.
Poza staraniami o środki z KPO polscy przedsiębiorcy apelują do władz o zmniejszenie wydatków fiskalnych, a także o uproszczenie procedur zatrudniania z dalszej zagranicy i wprowadzenie skutecznego programu prodemograficznego.
– Polski przedsiębiorca zawsze był bardzo kreatywny, miał gen przetrwania zakodowany w swoim DNA, natomiast nie można wykorzystywać go do granic jego możliwości, a to się w Polsce dzieje od wielu lat – powiedział agencji Newseria Biznes dr Łukasz Bernatowicz, prezes Związku Pracodawców Business Centre Club, przewodniczący Rady Dialogu Społecznego. – Wystarczy wspomnieć Polski Ład, który postawił polskie firmy w bardzo ciężkiej sytuacji, przedtem była pandemia, potem przyszła wojna w Ukrainie. Remedium na tę złą sytuację miały być środki z KPO. Pozbawieni ich polscy przedsiębiorcy mimo swojej niezwykłej żywotności, woli przetrwania i kreatywności tracą dystans do swoich konkurentów z zagranicy i to nie tylko do tych zachodnich, ale nawet do czeskich, słowackich czy z krajów bałtyckich, z którymi z powodzeniem do tej pory konkurowali. Nie da się brać udziału w wyścigu, kiedy konkurencja dostaje doping, a my biegniemy ostatkiem sił – dodał.
Newseria Biznes wylicza, że środki z KPO trafiły do pierwszych krajów już półtora roku temu. Hiszpania w marcu otrzymała trzecią transzę płatności, Słowacja, Portugalia, Grecja, Chorwacja i Włochy dostały drugą transzę, a Czechy, Malta, Bułgaria, Cypr, Francja, Rumunia i Łotwa transzę pierwszą. Taki stan rzeczy sprawia, że polskie firmy mają gorszą pozycję startową wobec przedsiębiorstw ze wsparciem z KPO. Co więcej, Polska ciągle nie złożyła wniosku o KPO.
Dr Łukasz Bernatowicz wskazuje, że zwłoka ze staraniami o KPO to olbrzymie straty dla całej gospodarki i Polaków.
– Pamiętajmy, że my się do tego dokładamy, czyli my wspólnie zaciągnęliśmy dług jako członek Unii Europejskiej na te środki, które pobierają wszystkie kraje, więc de facto finansujemy rozwój innych, nawet tych najbogatszych krajów unijnych, sami z tego nie korzystając – wyjaśnił ekspert.