fbpx
sobota, 11 maja, 2024
Strona głównaBiznesPolscy producenci owoców i warzyw w poważnych tarapatach

Polscy producenci owoców i warzyw w poważnych tarapatach

Po licznych zagrożeniach sektorowych zgłaszanych przez ich przedstawicieli, poważne zastrzeżenia względem działań unijnych polityków prezentować zaczęli w ostatnim czasie producenci owoców i warzyw. Okazuje się, że decyzje podejmowane przez unijnych dygnitarzy, połączone z trudną sytuacją panującą na rynku, mogą poważnie zachwiać stabilnością tego, silnego w naszym kraju, sektora.

Komisja Europejska wciąż zwleka z zaprezentowaniem twardych wyliczeń dotyczących potencjalnych spadków produkcyjnych, które wiązać się będą z wejściem w życie założeń Europejskiego Zielonego Ładu. Zwleka, bo jasnym jest, że pokazanie wyliczeń byłoby równoznaczne z przyznaniem się komisarza Wojciechowskiego do porażki.

Ale czego nie zrobiła Komisja Europejska, zrobili naukowcy z Uniwersytetu w Wageningen, z Uniwersytetu w Kilonii i eksperci USDA. Wskazują oni zgodnie, że skutkiem wprowadzenia tych zielonych strategii może być nawet około 20-procentowy spadek produkcji w unijnych gospodarstwach. Jednym z najsilniej dotkniętych sektorów mają być tu sadownictwo oraz produkcja warzyw.

Koszty rosną

Dodatkowym problemem jest także szalony wzrost kosztów, który sektor produkcji owoców i warzyw szacuje w ostatnim czasie na 20-40 procent. Podstawowym kłopotem jest tu wzrost cen nawozów i środków ochrony roślin. Nie dość, że z uwagi na podwyżki cen gazu, będące lwią częścią finalnej ceny chemii rolniczej, nawozy są rekordowo drogie, to dodatkowo Komisja Europejska planuje ograniczenie możliwości ich stosowania. Pomysł Brukseli w ubiegłym roku postanowili przetestować francuscy producenci buraków cukrowych. Okazało się, że znaczne ograniczenie stosowania środków ochrony roślin doprowadziło do zniszczenia niemal całego plonu przez mszyce.

Czy podobny los czekać będzie także polskich producentów? Nie można tego wykluczyć. Faktem jest, że już na samym starcie nasi rolnicy są poszkodowani, ponieważ unijne cięcia w stosowaniu chemii wyliczane mają być względem dzisiejszego poziomu zużycia i mają mieć charakter procentowy. Polscy rolnicy zużywają dziś znacznie mniej nawozów i środków ochrony roślin niż ich koledzy z Danii, Niemiec, Holandii czy Francji, a więc po reformach Komisji Europejskiej rynkowa konkurencja będzie miała możliwość bardziej skutecznej ochrony swoich roślin. Naturalnie wiązać się to będzie z kolejnym tąpnięciem, gdy pod uwagę weźmiemy skalę zbiorów.

Spadki w produkcji to także zdecydowane zmniejszenie eksportu i jednoczesny wzrost importu żywności. W kolejce do wypełnienia luki, która niechybnie w Unii się pojawi, już czekają Amerykanie, kraje MERCOSUR (tak faworyzowane przez unijnych polityków – głównie z Niemiec), Chiny czy Ukraina, która po wojnie od nowa będzie musiała ułożyć puzzle na globalnej siatce eksportu artykułów rolno-spożywczych.

Rolnicy podkreślają także, że wejście w życie założeń Europejskiego Zielonego Ładu dotknie w największym stopniu upraw trwałych, a zatem choćby sektora produkcji jabłek i winogron. W mniejszym natomiast upraw rocznych, takich na przykład jak rośliny oleiste, pszenica czy kukurydza. Finalnie wszelkie uprawy mają na pomysłach Komisji Europejskiej ucierpieć.

Potrzebne lustrzane klauzule

Ograniczenia, które sama na siebie nakłada Unia Europejska, nie mają obejmować dostawców spoza Wspólnoty. Z tego też tytułu producenci owoców i warzyw domagają się wymuszenia na eksporterach na terytorium UE lustrzanych klauzul. W przeciwnym razie europejscy producenci stracą szansę na uczciwą rynkową konkurencję z rywalami, którzy dobrze radzą sobie na globalnym rynku.

Nie bez znaczenia pozostają także „ekologiczne” ambicje niektórych krajów Wspólnoty, a przysparzające problemów nie tylko Francji, o której tu mowa. Chodzi o wprowadzony przez tamtejszy rząd zakaz stosowania plastiku przy pakowaniu owoców i warzyw o masie poniżej 1,5 kg. Zakaz obejmuje także stosowanie naklejek. Francuscy producenci twierdzą – i trudno nie przyznać im racji – że stali się zakładnikami lansowanej przez rząd ekologicznej rewolucji. Francuskie pomysły to znacznie więcej niż wymogi unijnych dyrektyw, a deklaracje Paryża odbijają się także na producentach z innych unijnych państw, ponieważ rządy już zapowiadają wdrożenie podobnych rozwiązań. Dostosować muszą się także eksportujący na rynek francuski – w tym Polacy, którzy sprzedają na tamtejszy rynek owoce i warzywa.

Wojna, czyli rynkowy problem

Wojna na Ukrainie przysparza licznych problemów transportowych polskim dostawcom. Nasz kraj rokrocznie sprzedaje znaczne ilości jabłek Kazachstanowi i Mongolii. Zwyczajowo tego typu transporty kierowane są przez terytorium Ukrainy, co dziś jest niemożliwe. Trudno także wyobrazić sobie płynne dostawy realizowane przez obszar Białorusi i Rosji. Także inne kraje, które dotąd sprzedawały swoje jabłka do Rosji, będą musiały ulokować je na innych rynkach – głównie w Unii Europejskiej. W takiej sytuacji znalazła się choćby Mołdawia, która już zapowiedziała, że będzie chciała dostarczyć do UE ponad 100 tys. ton jabłek. Wywoła to cenową panikę, na której kolejny raz stracą producenci.

Jacek Podgórski
Jacek Podgórski
Dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Członek zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych oraz zespołu problemowego ds. międzynarodowych Rady Dialogu Społecznego. Były dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego w Departamencie Prawa i Legislacji ZPP. Wieloletni dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Autor licznych publikacji z zakresu funkcjonowania gospodarki rolnej Polski i Unii Europejskiej. Były dziennikarz i felietonista.

INNE Z TEJ KATEGORII

Branża noclegowa liczy długi i wypatruje gości

Rusza sezon dla turystycznych obiektów noclegowych. Bez wątpienia przedsiębiorcy oferujący zakwaterowanie liczą, że w nadchodzących miesiącach utrzyma się tendencja z zeszłego roku, gdy liczba turystów, którym udzielono noclegów wzrosła o blisko 6 proc.
5 MIN CZYTANIA

„Drapieżne koty” z Polski sprawdziły się na polu walki. Ukraińcy zwiększają zamówienia

Polskie wozy bojowe Oncilla, wyprodukowane przez firmę Mista ze Stalowej Woli, doskonale sprawdziły się na polu walki. Na froncie walczy już setka transporterów. Ukraińska armia zamówiła kolejną partię „drapieżnych kotów”.
2 MIN CZYTANIA

Polski drób niedługo znajdzie się na azjatyckich stołach

– Produkujemy rocznie trzy miliony ton mięsa drobiowego. To najwięcej w UE – zaznacza Dariusz Goszczyński, prezes zarządu Krajowej Rady Drobiarstwa – Izba Gospodarcza (KRD-IG). Według niego, wysoka jakość rodzimego drobiu predestynuje go do sprzedaży nawet na tak wymagających rynkach jak Japonia czy Hongkong.
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak uzdrowić krajową legislację?

W Polsce o procesie legislacyjnym trudno dziś mówić bez emocji. Złośliwie można by powiedzieć, że jest to wprawdzie proces, ale nie stanowienia prawa, tylko jego masowej produkcji. I to produkcji marnej jakości. Nie pozostaje to bez znaczenia dla biznesu, który o legislacji myśli z uzasadnioną trwogą.
6 MIN CZYTANIA

Obudzić z marazmu polski rynek pracy!

Polski rynek pracy w niedalekiej przyszłości będzie borykać się z niedoborem pracowników znacznie przewyższającym dzisiejsze, sygnalizowane przez przedsiębiorców, problemy. Wskaźniki demograficzne nie pozostawiają tu złudzeń. Pozostaje tu zatem pytanie – co robić?
5 MIN CZYTANIA

Polska powinna mieć swoją rakiję

Produkcja destylatów to element tradycji i kultury wielu regionów świata. Polska wcale nie jest tu białą plamą na mapie świata, ale od innych miejsc w samej choćby Unii Europejskiej odróżnia nas to, że wytwarzanie trunków o „słusznym” woltażu w domowych warunkach jest nad Wisłą po prostu nielegalne.
4 MIN CZYTANIA