Zanim przedsiębiorców zaczęto zachęcać do śledzenia ich szkodliwego śladu węglowego, zrobiono pod to specjalny podkład propagandowy. Nie byle jaki. W skrócie wygląda to tak, że każdy z nas, dosłownie każdy, jest winny. Musi czuć się winnym tego, że podejmując jakieś działanie truje atmosferę. Przyczyniając się nieuchronnie do zachodzącej przecież na naszych oczach potwornej katastrofy klimatycznej.
Prawda, że nigdy nie było aż tak ciepło jak tej wiosny? Prawda, że aut jest już tyle, że nie mogą wyjechać nawet z garaży i parkingów, a smog zalega nawet w parkach i na skwerach? Ty, Ty i Ty jesteście winni tej katastrofy! Zagłady naszej matki-planety.
No właśnie, ale jak zmierzyć stopień tej Twojej winy?
Już wiele miesięcy temu pisaliśmy, że globalna organizacja (promująca także obrót bezgotówkowy – sic!) Mastercard postanowiła liczyć ślad węglowy każdego produktu. Dosłownie każdego, który wkładamy do koszyka. Ten produkt jest dobry, tamten nie – taka informacja wypada ze specjalnego kalkulatora do liczenia zbrodniczego śladu.
Przedsiębiorco, uważaj, bo trujesz!
Jedna z firm zachęca przedsiębiorców do skorzystania z bezpłatnego (oczywiście, bezpłatnego!) kalkulatora na ich stronie www. Na razie to są tylko zachęty:
„Jak obliczamy ślad węglowy naszych produktów? Nasz kalkulator uwzględnia w obliczeniach emisje generowane na każdym etapie cyklu życia produktu, a więc: wydobycie i wytwarzanie materiałów, transport do fabryki i do klienta, energię użytą w procesie produkcji, użytkowanie i wycofanie z eksploatacji” – taką obietnicę składa ta firma na stronie prowadzącej do przygotowanego kalkulatora
„Wszystkie obliczenia są oparte na naszych deklaracjach środowiskowych produktu, tzw. EPD (Environmental Product Declaration) i podlegają weryfikacji przez stronę trzecią” – czytamy dalej. Kim jest tajemnicza „strona trzecia”, która ma nas weryfikować? Zapewne jest to jakieś kolejne samozwańcze „centrum autoryzacyjne”. Ostatnio ich przybywa.
Climate Strategies Poland, które w zeszłym tygodniu „zaatakowało” informacjami o sobie wiele branżowych serwisów internetowych, nie jest pierwszą firmą udostępniającą narzędzie do liczenia śladu. Serfując po sieci dowiadujemy się ciekawych rzeczy. Na przykład tego, że „ślad węglowy jest to całkowita ilość gazów cieplarnianych (GHG) wyemitowanych przez firmę”. Czytamy też, że „przejrzysta inwentaryzacja emisji gazów cieplarnianych pozwoli organizacji określić jej indywidualny wpływ na klimat. Wykonanie wiarygodnych badań w zakresie śladu węglowego pomoże w zyskaniu uznania wśród partnerów biznesowych i umożliwi znalezienie się w ich łańcuchu wartości. Przedsiębiorstwa dbające o poprawę własnych wskaźników emisyjności w pierwszej kolejności wybierają dostawców produktów lub usług, którzy policzyli swój ślad węglowy i wdrażają działania redukujące emisję gazów cieplarnianych”.
Przedsiębiorco! Nie wykażesz się niskim śladem węglowym? Stracisz kontrahentów! Szach i mat – i nie ma cię!
Ślad MŚP „zgodny ze standardami”
Zapewne drogi przedsiębiorco zechcesz dowiedzieć się, co „zmiana klimatu i systemowe jej zapobieganie wnoszą do prowadzenia biznesu”. Fundacja Climate Strategies Poland chwali się, że zaprojektowała i bezpłatnie udostępniła (oczywiście, bezpłatnie!) narzędzie do kalkulacji śladu węglowego dla małych i średnich firm. Co to narzędzie potrafi zdziałać?
Pomoże przedsiębiorcy poradzić sobie z pierwszoplanowym jego problemem, czyli „emisyjnością” jego działań. Dowiadujemy się, że „w przeciwieństwie do dużych firm i korporacji, mniejsi przedsiębiorcy nie posiadają odpowiednich zasobów finansowych, by na tę ścieżkę wchodzić ze wsparciem zewnętrznym, a także kadrowych i wiedzowych, by robić to samodzielnie”. Fundacja posiada takie „wiedzowe”.
„Zastosowana w kalkulatorze metoda obliczeniowa jest zgodna z metodyką GHG Protocol (…) i posiada zgodność ze standardami i inicjatywami CDP, SBTi i PCAF”. Brzmi tajemniczo? Nie wiesz o co chodzi?! No właśnie, nie wiesz, jak bardzo niszczysz planetę!
Duzi nie świecą przykładem
Jak wynika z rankingu Travel Smart, w skali globalnej tylko 50 ze zbadanych 322 firm (https://travelsmartcampaign.org/ranking/) wyznaczyło sobie – przynajmniej teoretyczne – cele dotyczące powstrzymania się od jednej z najbardziej niszczycielskich aktywności przedsiębiorcy, czyli od lotów służbowych. Spośród tych „świadomych” tylko cztery korporacje regularnie raportują emisje z podróży lotniczych, obiecując te loty i wynikające z nich emisje, w perspektywie do 2025 roku lub wcześniej zmniejszyć o połowę. Są to firmy następujące: Swiss Re, Novo Nordisk, Fidelity International oraz ABN Amro.
Największymi emitentami szkodliwych gazów (przynajmniej według przywołanego rankingu) zostały KPMG oraz Johnson & Johnson. Te korporacje jakoś nie chcą ograniczać emisji i – o zgrozo – zamierzają w dalszym ciągu delegować swoich pracowników samolotami. Podobnie jak i wszystkie duże polskie firmy, zarówno państwowe jak i prywatne, które znalazły się w tym rankingu.
Obiecują zaś, że z lotów służbowych zrezygnują: Deloitte, McKinsey oraz znana nam już m.in. z cudownych preparatów antycovidowych AstraZeneca. Słabo, oj słabo jak na 322 firmy, które znalazły się w rankingu.
Będziemy obserwować, kto tak naprawdę przestał latać samolotami, a kto tylko mówi, że latać nie będzie. Widać jednak, że rozliczenia „trucicieli” zaczęły się już na serio. Na razie wzięto na celownik głównie duże przedsiębiorstwa. Zaraz za nimi będą rozliczane i mniejsze.
