Zdaniem ministra finansów Andrzeja Domańskiego, które ujawnił w swoim wywiadzie dla agencji Bloomberg, to działania poprzedniego rządu doprowadziły do sytuacji, w której udziałowcy mniejszościowi na warszawskiej giełdzie zostali „zepchnięci na boczny tor”. Jak twierdzi, od 2017 r. skutkowało to systematycznym odpływem spółek z giełdy. Doszło też do niewielu pierwszych (a raczej „pierwotnych”) ofert publicznych, a wiele spółek wycofano z giełdy, ponieważ ich właściciele nie byli przekonani, że opłaca się być dalej na rynku kapitałowym.
Jasne, jasne. Tyle że w latach 2007-2015 z warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych (WGPW) wycofano 114 spółek, natomiast w latach 2015-2023 takich firm było… 10. Już w „Raporcie o stanie sektora MŚP w Polsce w latach 2007-2008” przyznano, że MŚP stanowią kluczowy sektor gospodarki, lecz dla nich dostęp do kapitału przez tę giełdę pozostaje „wyzwaniem”. Zatem, panie ministrze, jak to jest?
Jak giełda kwitła przed rokiem 2015
Oto kilka cytatów pochodzących od polskich przedstawicieli świata finansów, rynku kapitałowego i bankowości, którzy byli – rzecz zdumiewająca w kontekście dictum pana ministra – już dawno temu najmniej sceptyczni wobec funkcjonowania warszawskiej giełdy jako miejsca niewykorzystanych szans, słabości i braku użyteczności dla firm. Wszystkie wypowiedzi pochodzą przy tym sprzed 2015 r. oraz z różnych mediów:
• Andrzej Jakubiak, b. prezes Komisji Nadzoru Finansowego: „WGPW jest zbyt mała, by być atrakcyjnym miejscem dla dużych inwestorów. Brakuje jej głębokości rynku i różnorodności instrumentów finansowych”. (data publikacji: 2013 r.)
• Paweł Tamborski, b. prezes WGPW: „Nasza giełda nie przyciąga wystarczającej liczby nowych spółek. Brakuje innowacyjnych firm, które mogłyby się tam rozwijać.” (2012 r.)
• Witold Orłowski, profesor, ekonomista: „WGPW jest zdominowana przez kilka dużych spółek, co ogranicza możliwości inwestycyjne. Potrzebujemy większej różnorodności”. (2014 r.)
• Tomasz Czechowicz, inwestor: „WGPW to miejsce, gdzie mało się dzieje. Brakuje nowych pomysłów i inicjatyw”. (2011 r.)
• Marcin Chludziński, prezes WGPW: „Mamy potencjał, ale musimy bardziej otworzyć się na nowe spółki i inwestorów. To klucz do sukcesu.” (2015 r.).
Wskazuje to jednoznacznie, że problem braku atrakcyjności WGPW dla firm, zwłaszcza z sektora MŚP, zaczął się daleko wcześniej niż w latach 2015-2017, czyli po zmianie władzy – jak to sugeruje minister.
Deficyt przerażający, ale czy w normie?
Minister Domański, cytowany przez ISBnews, podkreślił także, że w 2024 r. deficyt budżetowy spadnie o 0,5 pkt. proc. – do 5,1 proc. PKB, ale jest to wciąż daleko od 2,6 proc. z 2015 r., kiedy władzę przejęła poprzednia ekipa rządząca. Dla pełni obrazu warto jednak tę informację uzupełnić o to, jak deficyt kształtował się w liczbach bezwzględnych. Wartościowe będzie przy tym także wykonanie „ćwiczenia” korygującego głębokość tego długu o inflację.
W 2015 r. deficyt budżetowy wyniósł 42 mld 606,7 mln złotych. W tym roku może sięgnąć 164,8 mld złotych, co ma oczywiste prawo budzić niepokój. Z tym, że wszystkie kolejne rządy w Polsce po 1989 r. zadłużają budżet coraz bardziej (na dodatek nie jest to wyłącznie polski syndrom). Ciekawszym byłoby porównanie, co z tego długu realizowała ekipa rządząca Polską przez osiem lat (przed nastaniem 2015 r.), a co kolejna – przez następne osiem lat po tej dacie. Ponad czterokrotny wzrost deficytu budżetowego w ciągu ostatnich dziewięciu lat wynika w dużym stopniu ze zwiększonych wydatków na finansowanie armii, a także na liczne programy socjalne i ochronę zdrowia. Po drodze zdarzyły się też okoliczności wyjątkowe, takie jak np. pandemia COVID-19, skutkujące dodatkowymi wydatkami na ochronę zdrowia i wsparcie firm, a nawet całych gałęzi gospodarki. Warto też zauważyć, że obecny poziom deficytu – w wys. 164,8 mld zł na rok 2024 – stanowi około 4,5 proc. PKB i według międzynarodowych standardów jest on nadal akceptowalny.
Minister Domański ma nadzieję, że ożywienie gospodarcze, a nie inflacja zredukuje deficyt budżetu. Pomóc ma temu – jak twierdzi – przywrócenie podstaw demokratycznego państwa prawa i porządku instytucjonalnego. „Polska odwróciła się od miękkiej autokracji i śmiało zmierza do stania się centrum decyzyjnym Unii Europejskiej”.
Teraz więc już będzie dobrze?