fbpx
piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonSprawiedliwość społeczna wymaga, aby… zabrać Lewandowskiemu zegarek

Sprawiedliwość społeczna wymaga, aby… zabrać Lewandowskiemu zegarek

Umęczyły już bowiem tę ziemię siły postępu domagające się sprawiedliwości społecznej. Jak to bywa ze wzniosłymi hasłami, ostatecznie kończyło się na zabieraniu innym zegarków prosto z przegubów rąk, niekiedy zimnych. Oczywiście teraz przyjęto demokratyczne metody. W praktyce oznacza to, że zegarków nie należy zabierać, a tylko je „redystrybuować” i nie z pomocą sił zbrojnych, lecz ustaw podatkowych - pisze w kolejnym swoim felietonie Michał Góra.

Zainteresowanie mediów wywołał ostatnio wpis aktywistki i publicystki Mai Staśko, która na Twitterze napisała: „Robert Lewandowski odebrał nagrodę od prezydenta w zegarku o wartości mieszkania. 2021, pandemia, ludzie tracą prace, nie mają na czynsze, kobiety mieszkają ze swoimi oprawcami, czekając latami na mieszkania socjalne. Zegarek. O. Wartości. Mieszkania”.

Z Panią Staśko wypada zgodzić się w kilku kwestiach. Po pierwsze, zupełnie straciły na znaczeniu takie wartości jak skromność i asceza. Wprawdzie jako swego rodzaju image, taki styl bycia promuje papież Franciszek, jednakże świeccy jego przesłanie zrozumieli chyba w wygodny sposób. Przykładem niech będzie dostępny na platformie Netflix film pod tytułem Minimalizm: Dokument o rzeczach ważnych. Minimaliści używają tam komputerów przenośnych słynnej marki z – eksponowanym zresztą w niektórych scenach – logiem przypominającym jabłko. Rozumiecie Państwo, minimaliści, którzy nie wstydzą się posiadania konsumpcjonistycznego artefaktu. Minimalizm nie musi od razu oznaczać ascezy, ale to trochę tak, jakby w znanej legendzie wylewano na św. Aleksego nie pomyje, lecz wodę z dodatkiem olejków do kąpieli Diora.

Po drugie, zgodziłbym się może z Panią aktywistką, że otaczająca nas rzeczywistość wymaga zachowania pewnego umiaru. Skoro ciągle słyszymy o śmierci jednych, a inni pracują w pocie czoła, żeby mitygować skutki kryzysu, to raczej nie wypada w tym czasie organizować gal i potańcówek. Rzecz w tym, że w takich warunkach równie dobrze za niestosowny mógłby zostać uznany sam fakt grania w piłkę nożną. A może właśnie tego ludziom potrzeba? Skoro niektórzy ekonomiści wieszczą, że po kolejnym lockdownie zacznie nam brakować chleba, to niech będą chociaż igrzyska. W Wielkiej Brytanii wiązało się to zresztą z kolejnym absurdem. Wznowiono bowiem rozgrywki piłkarskie, ale zawodnikom zabroniono okazywania radości. Chyba tylko po to, aby następnie móc wyrażać zgorszenie, gdy okazało się, że napompowani adrenaliną piłkarze oczywiście nie przestrzegali wspomnianej reguły już po strzeleniu gola.

W jednym na pewno się z Mają Staśko nie zgodzę, a mianowicie z naiwnym pojmowaniem sprawiedliwości. Fryderyk August von Hayek pisał w swoim dziele Zgubna pycha rozumu. O błędach socjalizmu, że współcześnie każdy rzeczownik musi być „zatruty” przymiotnikiem „społeczny”. Nie wystarczy więc powiedzieć, że w trakcie pandemii zaleca się „dystansowanie”, na przykład tym nieszczęsnym piłkarzom, lecz musi to być właśnie „dystansowanie społeczne”. Nie ma już sprawiedliwości, jest tylko „sprawiedliwość społeczna”. Co ciekawe, autorem tego ostatniego sformułowania nie jest żaden socjalista, lecz włoski jezuita Luigi Taparelli d’Azeglio, którego teoria – o czym Thomas Patrick Burke w 2014 r. wspomniał na łamach The Intercollegiate Review  – „stanowi obronę społecznych nierówności” i „jest konserwatywna”. Ot, kolejny chichot historii.

W końcu cała ta „afera zegarkowa” wywołała we mnie bardzo złe skojarzenia. Umęczyły już bowiem tę ziemię siły postępu domagające się sprawiedliwości społecznej. Jak to bywa ze wzniosłymi hasłami, ostatecznie kończyło się na zabieraniu innym zegarków prosto z przegubów rąk, niekiedy zimnych. Oczywiście teraz przyjęto demokratyczne metody. W praktyce oznacza to, że zegarków nie należy zabierać, a tylko je „redystrybuować” i nie z pomocą sił zbrojnych, lecz ustaw podatkowych. Trudno zresztą o lepsze wyjaśnienie różnicy pomiędzy totalitarnym socjalizmem a socjaldemokracją.

Michał Góra
Michał Góra
Zawodowo prawnik i urzędnik, ale hobbystycznie gitarzysta i felietonista. Zwolennik deregulacji, ale nie bezprawia. Relatywista i anarchista metodologiczny, ale propagator umiarkowanie konserwatywnej polityki społecznej.

INNE Z TEJ KATEGORII

Romantyczna walka o przyszłość

Przytłoczeni rzeczywistością, czyli ogromem problemów, które zamiast stopniowo rozwiązywać, niemiłosiernie nam się piętrzą, odpychamy od siebie pytania o przyszłość. Niefrasobliwie unikamy oceny czekających nas wyzwań, w sytuacji gdy tylko poprawna ocena pozwoli nam odkryć największe zagrożenie i się na nie przygotować. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że idziemy na łatwiznę i pozwalamy oceniać tym, którzy mają w tym interes, ale niekoniecznie rację.
6 MIN CZYTANIA

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Kiedy jeden minister powie tak, a drugi powie nie

Ucznia p. minister Barbary Nowackiej od studenta medycyny p. ministra Dariusza Wieczorka dzieli zaledwie kilka miesięcy, a więc wakacje pomiędzy egzaminem maturalnym a pierwszym semestrem studiów. Co z tego wynika nie tylko dla koalicji rządzącej?
3 MIN CZYTANIA

O pewności prawa i praworządności słów kilka

Ostatnio publicystyka krajowa koncentruje się na problemach jakości i pewności prawa. Wiąże się to z wszechobecnym w naszym kraju bałaganem, który wygląda tak, jakby Polacy posiadali własne państwo nie od ponad tysiąca lat, ze znanymi przerwami, ale od kilku miesięcy. I podobnie jak właściciel dopiero co kupionego samochodu, ale wykonanego w nowej technologii, kompletnie nie mają pojęcia, jak go obsługiwać.
4 MIN CZYTANIA

Czyżby obrońcy praworządności uważali, że pierwsza Rzeczniczka nie była prawdziwym RPO?

Przez kilka ostatnich lat gremia oficjalne, w tym ponadnarodowe, i media prowadzą ożywioną dyskusję na temat stanu praworządności w Polsce. Jest to trochę zabawne z dwóch powodów. O obu poniżej.
4 MIN CZYTANIA