Na samym początku proszę opowiedzieć, czym zajmuje się Stowarzyszenie Przedsiębiorców i Rolników „Swojak”?
KAROL SKOREK: Jesteśmy organizacją zrzeszającą przedsiębiorców, rolników oraz działaczy społecznych. Promujemy wolność ekonomiczną, wiedzę zawodową oraz patriotyzm konsumencki. Prowadzimy jedną z największych kampanii edukacyjno-informacyjnych promujących polskie produkty oraz polski sektor MŚP pt. „Swój do swego po swoje”.
Czy polski system edukacji dobrze przygotowuje młodych Polaków do uczestnictwa w rynku pracy?
Niestety, tzw. świat Zachodu znajduje się w okresie kryzysu cywilizacyjnego. I te destrukcyjne trendy dotykają również nas, mają swoje odzwierciedlenie w Polsce. My nie dyskutujemy na temat tego, jak spowodować, by uczynić z młodych Europejczyków wybitne kadry techniczno-inżynieryjne, które rzucą światową gospodarkę na kolana. My dyskutujemy na temat dziwnych trendów ideologicznych, na temat rugowania prac domowych i klasyki literatury z podstawy programowej. Triumf antypedagogicznych nurtów spowoduje powstanie pokolenia niezdatnego do uczestnictwa w światowym rynku pracy.
Jaka jest w takim wypadku perspektywa rozwoju ekonomicznego Europy?
Gospodarki poszczególnych państw europejskich to w coraz większym stopniu technologiczny skansen. To zapóźnienie wyraża się w tym, że nasz udział w handlu dobrami wysokiej techniki systematycznie spada (UE-28). Aby to zobrazować, wyobraźmy sobie nasze przedmioty codziennego użytku, czyli laptopy, smartfony, routery. Następnie zadajmy sobie pytanie: kto je wyprodukował i kto posiada odpowiedni know-how? Będziemy raczej myślami podążać ku Azji. Pamiętajmy, że jeszcze nie tak dawno to nasz kontynent odpowiadał za znaczącą część innowacji.
No właśnie, ale cóż to w końcu za różnica, kto produkuje tą elektronikę: Niemiec, Francuz, Chińczyk? Dlaczego warto rozpowszechniać postawę patriotyzmu konsumenckiego?
Nie zapominajmy, że istnieje coś takiego jak międzynarodowy podział pracy. Do tego odmienne branże gwarantują odmienne poziomy rentowności. Można być eksporterem jabłek i można być eksporterem komputerów. Im bardziej skomplikowany i kapitałochłonny produkt sprzedajmy, tym więcej możemy zarobić. Patriotyzm konsumencki to trochę jak kibicowanie naszej drużynie piłkarskiej, tyle że kibicujemy polskim firmom w ich działaniach. Od lat 90. mieliśmy dwumilionowy exodus młodych Polaków za granicę – ta emigracja była skutkiem słabości ekonomicznej naszego kraju i faktu, że nie potrafiliśmy stworzyć wystarczająco silnej gospodarki, która wchłonęłaby tych ludzi. Innymi słowy, dbajmy o swoje interesy, a będziemy panami na swoim. Realizujmy cudze interesy, a będziemy pariasami u obcych, wtedy nasze dzieci będą pracować na zmywaku w Skandynawii bądź przy zbiorze ogórków w Niemczech.
Czy tego typu podejście nie kłóci się z wolnym rynkiem? Przecież tak naprawdę liczyć powinna się cena oraz jakość produktu (czy usługi), a nie to, w jakim kraju albo przez kogo – w sensie narodowości – został on wyprodukowany. Niektórzy wręcz uważają, że postawa patriotyzmu konsumenckiego niepotrzebnie „rozpieszcza” przedsiębiorców i sztucznie chroni rynek, co doprowadza do stopniowego psucia produktów czy usług oferowanych przez rodzime firmy. Mają rację czy nie?
Naszym zdaniem jest wprost przeciwnie – świadomi konsumenci budują silną gospodarkę rynkową. Klienci kierują się przecież modą, gustami czy preferencjami. Stąd też argument narodowości jest tak samo zasadny. Nabywcy nie posiadają pełnej informacji co do pochodzenia towarów, które kupują; stąd też niezbędne są organizacje tłumaczące to, jaki kapitał, gdzie i w jakich warunkach prowadzi produkcję.
Czy jesteśmy narodem konsumenckich patriotów, czy jednak kompletnie nie zwracamy uwagi na to, gdzie dany towar został wyprodukowany, kto jest właścicielem firmy świadczącej usługi, które wybieramy, i komu dajemy zarabiać, dokonując wyborów w sklepie czy robiąc zakupy w sieci?
Gdy ponad dziesięć lat temu zaczęliśmy promować patriotyzm konsumencki, dość często spotkaliśmy się z niezrozumieniem, często wynikającym z poczucia niższości względem Zachodu. Obecnie jednak coraz więcej Polaków dostrzega, iż każde poważne państwo w Europie dba przede wszystkim o interesy swoich obywateli, swoich przedsiębiorców.
Jaki kraj jest przykładem zdrowego podejścia do patriotyzmu konsumenckiego? Z kogo pod tym względem warto brać przykład?
Polscy przedstawiciele handlowi jeżdżą na rozmowy do Niemców w niemieckich samochodach. Tymczasem np. francuskie ulice pełne są francuskich aut. Przypomnijmy sobie, jakie oburzenie wywołało w Paryżu przegranie przetargu na łodzie podwodne dla Australii (2021 r.). Amerykanie prowadzą akcję „Buy American”. Etnocentryzm konsumencki silny jest chociażby w Japonii. Powyższe przykłady mają ukazać jedno: warto wyzbyć się naszych narodowych kompleksów. Nie wstydźmy się tego, że jesteśmy Polakami i nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy za mało „europejscy”.
Rozmawiał Krzysztof Budka