Już 18,4 proc. firm w Polsce zatrudnia obcokrajowców – wynika z „Barometru Rynku Pracy 2024” opracowanego przez Gi Group Holding. Odsetek ten będzie rósł, bo przedsiębiorstwa w naszym kraju nie mają zamiaru rezygnować z szukania pracowników wśród obcokrajowców.
Aż 83 proc. obcokrajowców, którzy pracują w Polsce to Ukraińcy, ale pracują u nas też obywatele Białorusi, Armenii, Uzbekistanu, a nawet przybysze z dalekiej Azji. Nie brakuje też pracowników z Europy Zachodniej, np. Hiszpanów, Portugalczyków i Włochów. W sumie według Głównego Urzędu Statystycznego w Polsce pracują osoby z ponad 150 krajów. Obcokrajowców zatrudniają głównie duże przedsiębiorstwa (26,5 proc.), które działają w sektorze przemysłowym lub usługowym. Wśród małych firm obcokrajowców zatrudnia zaledwie 10 proc. podmiotów. Małe zainteresowanie zatrudnieniem cudzoziemców widoczne jest też w sektorze publicznym, gdzie stanowią tylko 13,8 proc. pracujących.
Plany dalszego zatrudniania obcokrajowców mają przede wszystkim duże firmy, które są zainteresowane głównie Ukraińcami. Analitycy Gi Group Holding wskazują jednak, że rosnące koszty utrzymania i duża liczba ofert pracy sprawiają, że oczekiwania Ukraińców dotyczące warunków zatrudnienia są coraz większe, a Polska staje się dla nich jedynie przystankiem w szukaniu pracy na Zachodzie.
Ukraińcy poznali realia życia w Polsce – wiedzą, czego mogą oczekiwać. Niechętnie decydują się na ciężką pracę fizyczną, a także na opuszczanie dużych miast na rzecz mniejszych miejscowości. Są za to otwarci na zatrudnienie np. w branży e-commerce i magazynowej. Tym bardziej, że przez lata stanowiska związane m.in. z kompletowaniem zamówień czy przyjmowaniem zwrotów zostały dobrze przystosowane do obsługi przez osoby ukraińsko i rosyjskojęzyczne
– powiedział w komunikacie Maciej Pełka z Gi Group Holding.
Choć obcokrajowcy pełnią ważną rolę na polskim rynku pracy, to pracodawcy nie ukrywają, że mają też pewne trudności przy ich zatrudnianiu. Do najpoważniejszych należą problemy w integracji z polskim zespołem (66 proc.), bariery językowe (58,5 proc.) czy też różnice kulturowe (42,6 proc.).
Różnice dotyczą nie tylko tradycji i przyzwyczajeń, ale także europejskich standardów pracy, m.in. dużej automatyzacji procesów. Pierwsze dni w zaawansowanym technologicznie zakładzie produkcyjnym będą onieśmielać osoby, które nie miały takich doświadczeń. Mogą mieć trudność z szybkim wykonywaniem zadań, których nie znają. Na początku lepiej sprawdzą się w powtarzalnych czynnościach. Warto także wziąć pod uwagę, że nie wszystkie nacje, chociażby ze względu na posturę, będą predysponowane do wymagającej pracy fizycznej lub wykonywania czynności na stanowiskach niedostosowanych do ich wzrostu
– wyjaśnił Maciej Pełka.