Prawie połowa lekarzy specjalistów, dwóch na pięciu lekarzy internistów i ponad jedna czwarta pielęgniarek specjalizująca się w zdrowiu psychicznym urodziła się poza Wielką Brytanią – wynika ze spisu ludności przeprowadzonego w marcu 2021 r. przez brytyjski Urząd Statystyk Narodowych. Branża z największym odsetkiem pracowników spoza Wielkiej Brytanii (60,7 proc.) zajmuje się pakowaniem i rozlewaniem różnego rodzaju produktów.
Liczby te ukazują wyzwania stojące przed rządem premiera Rishi Sunaka, który stara się wywiązać ze zobowiązań wobec wyborców w zakresie ograniczenia imigracji przy jednoczesnym zapewnieniu zaopatrzenia gospodarki w pracowników. Wielka Brytania nie odzyskała jeszcze poziomu produkcji sprzed pandemii, a brak pracowników jest częścią tego problemu.
Niedobory kadrowe są najbardziej dotkliwe w Narodowej Służbie Zdrowia, która zmaga się z rosnącym obciążeniem przy jednoczesnym odpływie pracowników do lepiej płatnych zajęć. Płace w budżetówce nie nadążają za sektorem prywatnym, co wywołało strajki w państwowej służbie zdrowia (ang. NHS) do której dołączyli kierowcy karetek, nauczyciele oraz pracownicy kolei.
W dniu spisu powszechnego w Anglii i Walii było 48,6 mln mieszkańców w wieku 16 lat i starszych. Spośród nich 80,9 proc. urodziło się w Wielkiej Brytanii – to o 13 proc. więcej niż podczas ostatniego spisu powszechnego w 2011 roku, zanim Wielka Brytania zagłosowała za wyjściem z Unii Europejskiej.
Coraz częściej wzywa się więc ministrów do ponownego przemyślenia obranego kursu polityki imigracyjnej, która „zwykle sprzyja zatrudnieniu i jest dobra dla finansów publicznych” – powiedział Paul Johnson, dyrektor Instytutu Studiów Podatkowych, podczas wystąpienia w parlamencie. Uważa on – podobnie jak ekonomiści z Banku Anglii – że brexit powstrzymuje ożywienie gospodarcze w Wielkiej Brytanii.
Obietnice uszczelnienia granicy Wielkiej Brytanii odegrały kluczową rolę w głosowaniu w sprawie brexitu w 2016 r. Od tego czasu migracja netto pracowników z UE zaczęła spadać – choć zostało to zrównoważone przez wyższą migrację z innych krajów. To jedna z rzeczy, które sprawiają, że brytyjska gospodarka zmierza ku stagnacji. Bank Anglii szacuje, że gospodarka krajowa w tym roku może wzrosnąć zaledwie o 0,7 proc. bez pobudzania inflacji. Sektory takie jak rolnictwo, sprzątanie, przygotowywanie żywności i wywóz śmieci były najbardziej zależne od siły roboczej urodzonej poza Wielką Brytanią. Aż 31,2 proc. pracowników z wyżej wymienionych branż pochodziło z zagranicy. Po pandemii zwłaszcza firmy hotelarskie i detaliczne skarżyły się na brak personelu, ponieważ pracownicy z UE opuścili Wielką Brytanię.
Ale nie tylko zawody postrzegane jako wymagające niższych kwalifikacji zależą od pracowników urodzonych za granicą. Aż 47,5 proc. brytyjskich lekarzy specjalistów – onkologów i kardiologów pochodzi z zagranicy. Największa grupa – 26,3 proc. – urodziła się na Bliskim Wschodzie i w Azji oraz w Afryce (8,5 proc.). Jeden na czterech pracowników opieki domowej (zwłaszcza osób starszych) także pochodzi spoza Wielkiej Brytanii, podobnie jak 18 proc. osób zajmujących się sprzedażą i obsługą klienta.
W następstwie brexitu Wielka Brytania przyjęła nowy system imigracyjny oparty na punktach. Zostało to określone w manifeście Partii Konserwatywnej z 2019 r., który obiecał „odzyskać kontrolę nad granicami” oraz „bardziej stanowczy i sprawiedliwy” stosunek do migrantów. O ile nie kwalifikują się do imigracji w ramach ściśle określonych innych programów to każdy, kto chce teraz pracować w Wielkiej Brytanii musi otrzymać ofertę pracy od pracodawcy zatwierdzonego przez rząd i musi zdobyć 70 punktów na liście kontrolnej, która zawiera takie kryteria jak wynagrodzenie, wykształcenie, a także opinię, czy stanowisko znajduje się na liście zawodów deficytowych.
Strategia ta miała na celu zwiększenie zatrudnienia wśród obywateli Wielkiej Brytanii i powiększenia bogactwa narodowego. Ekonomiści ostrzegają jednak przed niebezpieczeństwem nakładania ograniczeń na kraj, którego własny rynek pracy nie jest jeszcze wystarczająco wykwalifikowany lub zmotywowany do obsadzenia wolnych stanowisk. Bloomberg Economics oszacował, że brexit kosztuje Wielką Brytanię 100 miliardów funtów rocznie, z czego część wynika z mniejszej liczby pracowników przybywających do Wielkiej Brytanii, niż mogłoby to mieć miejsce.
Zaledwie w zeszłym tygodniu kanclerz Jeremy Hunt został zmuszony do dodania budownictwa do listy zawodów deficytowych w związku ze skargami firm budowlanych, które nie mogą wystarczająco szybko znaleźć pracowników. Chcąc zachęcić do podjęcia zatrudnienia w branży firmy budowlane podnosiły zarobki, a to z kolei podniosło koszty. Firmy z branży usługowej i produkcyjnej również skarżą się na podobne problemy.
Przed brexitem obywatele Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii mogli swobodnie mieszkać i pracować w każdym innym kraju UE bez konieczności posiadania wizy pracowniczej. Jednak ta swoboda przemieszczania się wygasła 1 stycznia 2021 r. Do czerwca 2022 r. migracja netto do UE wyniosła -51 000. Oznacza to, że więcej obywateli UE opuściło Wielką Brytanię niż przybyło. Z drugiej strony migracja netto obywateli spoza UE wyniosła +509 000.
Tomasz Wieladek, główny ekonomista ds. inwestycji europejskich w T. Rowe Price Group Inc powiedział, że exodus Europejczyków był częściowo spowodowany „niedoskonałymi wysiłkami dyplomatycznymi między Wielką Brytanią a UE mającymi na celu rozwiązanie problemów związanych z brexitem”. Jego zdaniem Windsor Framework (umowa prawna między UE a Wielką Brytanią, ogłoszona w lutym br.) daje nadzieję na normalizację stosunków dyplomatycznych między Wielką Brytanią a UE, co może przełożyć się zmianę nastawienia ludzi do przyjazdu na wyspy.