Według szacunków, w ciągu ostatniego tygodnia polskie budowy opuściło nawet 30 proc. ukraińskich pracowników, co z pewnością spowoduje spowolnienie sprzedaży nowych mieszkań.
— Spodziewamy się w najbliższym okresie trudności z zawieraniem umów na realizacje budynków z wykonawcami. Ci będą mieć problemy z ustaleniem kosztów ze względu na utratę pracowników, oczekiwaną inflację i niepewność co do cen poszczególnych materiałów budowalnych – poinformował w komunikacie przesłanym PAP Biznes Konrad Płochocki, prezes PZFD.
Zdaniem Płochockiego wojna odbije się też na decyzjach banków, które będą ostrożniejsze w udzielaniu kredytów deweloperskich oraz kredytów hipotecznych dla osób prywatnych. W efekcie, na znaczeniu zyska rynek najmu, który według szacunków PZFD w tej chwili ma nawet 60 tys. dostępnych mieszkań.
— W związku z napływem uchodźców do Polski, których liczba już dociera do 0,5 mln, te mieszkania w ciągu kilku najbliższych tygodni mogą się wyczerpać. Już teraz widzimy jak bardzo istotnym rynkiem w obecnej sytuacji stał się sektor PRS. W ciągu pierwszych dni konfliktu, nasze firmy deweloperskie zajmujące się tym rynkiem odbierały codziennie setki telefonów od firm, które chciały wynająć mieszkania dla swoich pracowników, którzy mieli zostać relokowani do Polski. Niestety okazało się, że jest to praktycznie niemożliwe, bo po pierwsze cały sektor ma raptem 7 tys. mieszkań, a po drugie budynki te są cały czas wynajęte niemal w 100 proc. – dodał.
Źródło: PAP