fbpx
piątek, 17 maja, 2024
Strona głównaFelietonDlaczego Polacy (nie) lubią UE, a za co powinni jej (nie) lubić?

Dlaczego Polacy (nie) lubią UE, a za co powinni jej (nie) lubić?

Mamy do czynienia z ogromnym niezrozumieniem, czym jest Unia Europejska, jakiego typu mamy z niej korzyści, a jakie straty, czy nam się członkostwo opłaca czy też nie. Jednym słowem, za co Polacy Unię lubią, a za co jej nie lubią oraz za co powinniśmy Unię lubić, a za co nie lubić?

Dlaczego Polacy lubią UE?

Polacy lubią Unię Europejską z dwóch najważniejszych powodów. Przede wszystkim za fundusze unijne. Wydaje im się, że to dzięki unijnym dotacjom Polska rozwija się gospodarczo. Jest dokładnie odwrotnie: fundusze Unii Europejskiej mogą co najwyżej nasz rozwój hamować. A to dlatego, że każde euro z dotacji jest ingerencją w rynek, rodzajem interwencjonizmu państwowego, który powoduje nieoptymalną alokację zasobów i w rezultacie niemal zawsze jest szkodliwy dla wzrostu gospodarczego. Ingerencja państwa (polityków i urzędników) w gospodarkę zawsze rozwój ogranicza. No bo skąd ten polityk czy urzędnik miałby lepiej wiedzieć od właściciela firmy, jak tę firmę rozwijać? Urzędnik potrafi co najwyżej narzucić karne podatki. Polska rozwija się nie dzięki unijnym dotacjom, ale wyłącznie dzięki ciężkiej pracy właścicieli firm i ich pracowników.

Polacy kochają też Unię Europejską za strefę Schengen. Jednak nie jest ona tożsama z Unią Europejską. Można być w strefie Schengen i nie być w Unii, jak to jest w przypadku Norwegii, Szwajcarii czy Islandii. Z kolei są też kraje, które są członkami Unii Europejskiej, a nie są w Schengen: Bułgaria, Rumunia, Cypr. Zresztą identyczna sytuacja była w przypadku Polski, która od 1 maja 2004 r. do 21 grudnia 2007 r., będąc w członkiem Unii, nie była w strefie Schengen. Pamiętajmy też, że strefa Schengen to nie jest znowu takie wielkie ułatwienie w podróżowaniu. To nie kwestia wiz, ale wyłącznie braku kontroli paszportowej i to wyłącznie pomiędzy krajami umowy. Gdybyśmy nawet nie byli w strefie Schengen, to nie znaczy, że zostałyby przywrócone wizy, a jedynie konieczności pokazania paszportu na granicy. Czy to takie wielkie utrudnienie?

Dlaczego Polacy powinni lubić UE?

Tak więc to nie za unijne dotacje ani członkostwo w strefie Schengen Polacy powinni kochać Unię Europejską. Za co w takim razie? Przede wszystkim za wspólny rynek, czyli nieskrępowany przepływ towarów, usług i kapitałów. Wspólny rynek daje polskim firmom dostęp do ponad 400 milionów konsumentów i to jest wielka zaleta, która mocno wspomaga rozwój polskiej gospodarki. Co prawda, można mieć dostęp do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, a nie być członkiem Unii Europejskiej, jak to jest w przypadku Norwegii, Liechtensteinu czy Islandii, ale bardzo wątpliwe, że unijni decydenci zgodziliby się na to w przypadku Polski.

Polacy powinni lubić Brukselę także za deregulację i liberalizację pewnych branż gospodarki. Dotyczy to takich gałęzi, jak transport lotniczy, morski, kolejowy, rynek gazu, usług pocztowych i telekomunikacyjnych. W tym sensie to właśnie dzięki Unii Europejskiej możemy masowo korzystać z tanich linii lotniczych i to Bruksela próbuje przynajmniej oficjalnie nie dopuszczać do powstawania monopoli czy też likwidować je.

Dlaczego Polacy nie lubią UE?

To jest dość trudne pytanie, bo jednak zdecydowana większość Polaków popiera członkostwo Polski w Unii Europejskiej. Na coś jednak utyskują nawet ci, którzy nie wyobrażają sobie polexitu. Wydaje się, że Polakom nie podoba się nadmierna i rosnąca biurokracja, którą generuje Unia. Mają przede wszystkim na myśli biurokrację centralną w Brukseli, Strasburgu i Luksemburgu. Ale to i tak niewiele w skali całej Unii w porównaniu z liczbą urzędników krajowych i niepotrzebnych miejsc pracy, których istnienie wymusza Unia Europejska poprzez dotacje (rozdysponowywanie i absorpcja funduszy unijnych) i regulacje, jak RODO, BDO, obowiązek posiadania świadectw energetycznych czy system odbioru i recyklingu odpadów.

Co równie istotne, Polacy obawiają się niebezpieczeństwa wprowadzenia euro. W sondażach od lat zdecydowana większość woli pozostać przy złotówce. I ta większość ma rację. Wprowadzenie euro nie tylko negatywnie odbiłoby się na cenach w sklepach, które – tak jak na Słowacji czy na Litwie – poszybowałyby ostro w górę, ale i na całej gospodarce, która przez to stałaby się mniej konkurencyjna. Strefa euro zawsze notuje słabsze wyniki gospodarcze niż cała Unia Europejska. Ale najistotniejsze byłoby to, że Polska nie mogłaby już prowadzić suwerennej polityki monetarnej, która przeszłaby z Narodowego Banku Polskiego w Warszawie do Europejskiego Banku Centralnego we Frankfurcie nad Menem. A to jedna z istotniejszych polityk państwowych.

Dlaczego Polacy powinni nie lubić UE?

Jednak są jeszcze gorsze rzeczy, za które Polacy powinni nie lubić Unii Europejskiej. Chodzi przede wszystkim o nadmierną ingerencję Brukseli w gospodarkę poprzez regulacje. Każda gospodarka, by się rozwijać, potrzebuje deregulacji, liberalizacji i wolności, a nie tłamszenia i arbitralnego uprzywilejowywania wybranych, co Unia Europejska robi za pomocą wdrażania kolejnych dyrektyw i rozporządzeń. Za każdą regulacją stoi jakaś grupa interesu, która na niej zyskuje kosztem reszty firm czy też reszty unijnego społeczeństwa. A pamiętajmy, że polskie firmy muszą stosować się do unijnych regulacji, nawet jeśli nie uczestniczą we wspólnym rynku, bo działają wyłącznie na terytorium kraju. To właśnie te przepisy powodują, że gospodarki unijne coraz bardziej oddalają się od światowych liderów – USA czy państw Dalekiego Wschodu. To tam jest rozwój, a nie w przeoranej lewicową agendą Unii.

Co jeszcze bardziej niebezpieczne, to najnowsze propozycje zmian w unijnych traktatach, niewielką większością przegłosowane już przez Parlament Europejski. Idzie to w kierunku przejmowania przez Brukselę kolejnych i bardzo istotnych kompetencji krajów członkowskich i likwidacji prawa weta. Tym samym oznacza odebranie resztek suwerenności krajom członkowskim na rzecz budowy mocno scentralizowanego superpaństwa. Superpaństwa, które pod względem gospodarczym nie będzie już takie super, a będzie rządzone przez niemiecko-francuski tandem. Nie ma się co łudzić, że Niemcy z Francuzami będą brali pod uwagę jakąś egzotyczną – polską, chorwacką czy rumuńską – rację stanu. Nasz kraj po raz wtóry stanie się czymś na kształt rządzonego z Berlina Generalnego Gubernatorstwa, w którym Polacy nie będą mieli nic do gadania.

Tomasz Cukiernik

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Tomasz Cukiernik
Tomasz Cukiernik
Z wykształcenia prawnik i ekonomista, z wykonywanego zawodu – publicysta i wydawca, a z zamiłowania – podróżnik. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz studia podyplomowe w Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Jest autorem książek: Prawicowa koncepcja państwa – doktryna i praktyka (2004) – II wydanie pt. Wolnorynkowa koncepcja państwa (2020), Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa (2005), Socjalizm według Unii (2017), Witajcie w cyrku (2019), Na antypodach wolności (2020), Michalkiewicz. Biografia (2021) oraz współautorem biografii Korwin. Ojciec polskich wolnościowców (2023) i 15 tomów podróżniczej serii Przez Świat. Aktualnie na stałe współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Forum Polskiej Gospodarki” (i z serwisem FPG24.PL) oraz tygodnikiem „Do Rzeczy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Unia Europejska jako niemieckie imperium w Europie

Dr Magdalena Ziętek-Wielomska stawia w swojej książce tezę, że unijne regulacje są po to, żeby niemieckie koncerny uzyskały przewagę konkurencyjną nad firmami z innych krajów członkowskich Unii Europejskiej.
6 MIN CZYTANIA

Rocznica członkostwa w Unii

1 maja mija 20 lat, odkąd Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. Niestety w polskiej przestrzeni publicznej krąży wiele mitów i półprawd na ten temat. Dlatego właśnie napisałem i wydałem książkę „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”.
4 MIN CZYTANIA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA