fbpx
piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonDopłata do kredytu nie zbuduje klasy średniej

Dopłata do kredytu nie zbuduje klasy średniej

Polityczne „prezenty” będą mniej atrakcyjne dla tych, którzy już coś mają. Co do tego mogą się zgodzić tak liberałowie, jak i rozsądniejsza część prawicy.

O dziwo, w centrum Krakowa czasami jeszcze spotykają się ze sobą ludzie, którzy naprawdę mieszkają w tym mieście i nie są turystami. Parę dni temu mogłem usiąść do stołu z kilkoma ciekawymi osobowościami. Tak naprawdę łączą nas dwie rzeczy. Po pierwsze, wszyscy napisaliśmy eseje do książki „Po co nam Polska? i inne pytania”, wydanej przez Fundację im. Zygmunta Starego i zredagowanej przez Krzysztofa Budziakowskiego, który nas zresztą zaprosił na kolację – jedną z cyklu, bo autorów jest zbyt wielu, aby zmieścili się wszyscy na raz. Po drugie, każdy z nas przyznał, że wybór w menu może i jest świetny, ale karta dań partii politycznych już nie bardzo. Śmiało mogliśmy określić się politycznymi sierotami.

To ciekawe, że ludzie o jednak różnych poglądach mimo wszystko zgodzili się co do tego, że akurat w tej, ważnej przecież dla obywateli, kategorii jesteśmy nieobsługiwani. I nie ma to związku z nadmiernym wybrzydzaniem, bo to przecież jasne, że oferta polityczna to marynarki do zdjęcia z wieszaków, a nie marynarki szyte na miarę. Nikt z nas, obecnych na spotkaniu historyków, filozofów, przedsiębiorców, politologów, nie oczekuje cudów, a jedynie tego, żeby oddany głos nie pilił pod pachami aż tak bardzo.

Jestem optymistą, więc zakładam, że ze swojego sieroctwa wyjdę względnie prędko. Mam też świadomość tego, co udało się ustalić w badaniach nad polskim, liberalnym elektoratem i zdaję sobie sprawę, że prędzej czy później powstanie coś na kształt polskiej FDP. Może bez libertariańskiej konsekwencji, której surowość jakże poważam, może z kompromisami w sprawach, jakie są dla mnie ważne, ale mimo wszystko będzie to jakoś działać. Niestety, bardziej ode mnie prawicowi i konserwatywni współbiesiadnicy mogą nie mieć tego szczęścia. Zdaje się, że ich perspektywa polityczna jest mocniej zabetonowana. I wcale mnie to nie cieszy. Polityka, jeśli ją porównać do gry, wymaga partnerów, a ci powinni być na odpowiednim poziomie. Łatwiej będzie budować liberalną alternatywę do rozsądnego konserwatyzmu niż do jego populistycznej wersji. To działa też w drugą stronę.

Liberałowie mają pewną unikalną właściwość, nie są ani prawicą, ani lewicą. To powoduje, że mogą zawierać taktyczne sojusze z jednymi i drugimi, muszą jednak strzec się przed tym, aby nie zostać podporządkowanymi któremuś z tych ogromnych, ideologicznych konglomeratów. Szukajmy jednak jakichś punktów wspólnych. Na pewno własność jest takim punktem, jeśli chodzi o liberałów (libertarian rzecz jasna też) i konserwatystów. Dobrze podsumował to Franklin Delano Roosevelt, liberał tylko w amerykańskim znaczeniu, a więc w tłumaczeniu na polski z grubsza socjaldemokrata (koledzy politolodzy niech wybaczą mi pewne uproszczenie). Powiedział on, że narodu właścicieli domów, ludzi, którzy naprawdę mają udział w posiadaniu swojej ziemi, nie sposób pokonać.

Biorąc poprawkę na przester, który jest ważną składową wypowiedzi każdego polityka, można się z tym zgodzić choćby co do tego, że posiadanie czegoś, jakiejś własności, najlepiej nieruchomości właśnie, zdecydowanie pomaga w zbiorowym opieraniu się przeciwnościom losu. Odbijaniu fal uderzających o burtę wspólnoty. Jest to stwierdzenie ponad ideowe. Na posiadaniu własności przez większość obywateli powinno zależeć prawicy, liberałom, libertarianom, ale też niepodległościowej lewicy.

Dopłaty do kredytów mieszkaniowych to jednak nie jest wzmocnienie przywołanej już burty. To zrobienie w niej dziury. Dlaczego? Bo skutkiem takiej polityki, pozornie tylko pro-własnościowej, będą droższe mieszkania i domy, mniej dostępne nieruchomości, a co za tym idzie: szereg problemów demograficzno-społecznych. Z być może najpoważniejszym z nich na czele, który identyfikuję jako zatarcie się ścieżki awansu społecznego, utrudnioną mobilność i większy trud we wchodzeniu po społecznej drabinie. Problemem jest brak mieszkań i dopłaty do kredytów go nie rozwiązują. Wywołują za to kolejne, bardziej dalekosiężne i mniej policzalne, ale jednak niebezpieczne, zaburzenia.

I tu się pewnie zgadzam z konserwatystami o bardziej rozsądnym kolorycie.

W czym się pewnie zgadzamy dalej, to w tym, że rola własności w społeczeństwie to coś więcej niż tylko obieg tytułów do posiadania tego czy innego dobra. Własność pomaga budować odporne społeczeństwo, takie, jakie może przyjąć pod swoje dachy miliony ukraińskich uchodźców i takie, które wyśmieje zamianę 500+ na 800+. Naród posiadaczy będzie miał inne wymagania wobec rządzących niż naród ludzi wyczekujących zasiłków. Co oczywiste, Polacy są różni, ale chodzi o proporcję. Tych, którzy mają, powinno być więcej od tych, którzy nie mają. I ci ostatni przede wszystkim powinni mieć szansę na dorobienie się, wejście w obręb klasy średniej, niezależność, także od politycznych podszeptów, aby głosować na rozdających. To jest rozwiązanie, ścieżka awansu własną pracą, nie jest zaś nim żaden program pomagania deweloperom (to wprost socjalizm dla bogatych), czy budowy mieszkań przez samorządy, a później ich wynajmowanie. To nie buduje społeczeństwa opartego o własność. Nie buduje więc społeczeństwa odpornego, z silną klasą średnią.

Buduje za to takie społeczeństwo, którego chcą politycy. Osłabione i przekupne.

Marcin Chmielowski

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Marcin Chmielowski
Marcin Chmielowski
Politolog, doktor filozofii, autor książek, scenarzysta filmów dokumentalnych.

INNE Z TEJ KATEGORII

Romantyczna walka o przyszłość

Przytłoczeni rzeczywistością, czyli ogromem problemów, które zamiast stopniowo rozwiązywać, niemiłosiernie nam się piętrzą, odpychamy od siebie pytania o przyszłość. Niefrasobliwie unikamy oceny czekających nas wyzwań, w sytuacji gdy tylko poprawna ocena pozwoli nam odkryć największe zagrożenie i się na nie przygotować. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że idziemy na łatwiznę i pozwalamy oceniać tym, którzy mają w tym interes, ale niekoniecznie rację.
6 MIN CZYTANIA

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Kot w wózku. Nie mam z tym problemu, chyba że chodzi o politykę

Wyścig o ważny urząd nie powinien być wyścigiem obklejonych hasłami reklamowymi promocyjnych wózków. To przystoi w sklepie – też dlatego, że konsument i wyborca to dwie różne role.
5 MIN CZYTANIA

Oceniaj pracę, nie ludzi za to, że są starzy

We salute the rank, not the man! To znany cytat ze świetnego serialu, jakim jest „Kompania Braci”. Dotyczy oczywiście sytuacji wyjętej spod praw wolnego rynku, bo dowodzenie na wojnie to nie zarządzanie w firmie. Żołnierze, niejako z automatu, muszą okazać szacunek przełożonym. Nawet wtedy, kiedy ich nie lubią. Salutowanie stopniowi, nie człowiekowi, to jakiś pomysł na to, jak oddzielić czyjąś pracę od niego samego.
4 MIN CZYTANIA