Obchodzimy dzisiaj Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, który od kilku lat w Polsce jest niezwykle uroczystym świętem. Żołnierze Niezłomni w powojennej Polsce walczyli w straceńczej walce z rosyjskim imperializmem, kładąc na szalę swoje życie. Walczyli dla przyszłych pokoleń o godność i honor, stając się wyrzutem sumienia dla tych, którzy poszli na współpracę i zdradzili, umierając już za życia. Stając się wyrzutem sumienia zdrajców.
Tytułu artykułu to cytat z jednego z grypsów pisanych z więzienia przez Łukasza Cieplińskiego, tuż przed śmiercią, do ukochanej żony. Zacytujmy całe zdanie Żołnierza Wyklętego: „Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą. Jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona”. Można by rzec: „a słowo ciałem się stało”…
Nie chcąc powielać treści, które będziecie Państwo mogli przeczytać na wielu portalach i w gazetach pragnąłbym zwrócić uwagę na innych żołnierzy niezłomnych, którzy walczyli o to samo, ale dwa wieki wcześniej – na konfederatów barskich, dzisiaj „nieco” zapomnianych. Można pomyśleć, że konfederatom barskim nawet rocznicowa data nie sprzyja, gdyż akt Konfederacji Barskiej zawiązany został 29 lutego 1768 r., ale można też pomyśleć odwrotnie: dziwnym trafem rocznica powstania Konfederacji Barskiej i Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” zlewa się w jedno – i bardzo dobrze.
Do zagłębienia się w temat Konfederacji Barskiej – pierwszego zbrojnego powstania Polaków przeciwko rosyjskiej dominacji – skłoniła mnie lektura (świeżo wydanej) powieści Wojciecha Kudyby pt. „Pułascy”. Przypomnijmy, że konfederaci barscy wystąpili w obronie niepodległości Rzeczypospolitej, która na mocy traktatu „wieczystej przyjaźni z Rosją” z 24 lutego 1768 r. stawała się de facto rosyjskim protektoratem. Katarzyna II gwarantowała nienaruszalność granic i ustroju wewnętrznego tego państwa…

Na szczęście oprócz wystraszonych zdrajców w Rzeczpospolitej znaleźli się ludzie ze zdrowym osądem hańbiącego traktatu. W akcie Konfederacji Barskiej z 29 lutego 1768 r., wydanym w imieniu szlachty polskiej, konfederaci poddawali swoje działania pod osąd potomnych już wtedy widząc, że poddaństwo wobec Rosji jest śmiercią Rzeczypospolitej jako państwa: „Płacząca i umierająca ojczyzna naszym się synowskim poleca afektom, doprasza się w tej ostatniej toni powinnej miłości. Modli się za nas Kościół i czeka od nas skutków uroczystych, obietnic na chrzcie świętym oświadczonych, oczekuje świat cały, co o nas ma powiedzieć, czyliśmy godne naszych przodków plemię, czyli imienia nasze z chwałą czyli z hańbą i z plamą następującym ma podać wiekom”.
Czy ich słowa się sprawdziły? Traktat o wieczystej przyjaźni między Rzeczpospolitą a Rosją z 1768 uderza podobieństwem do traktatów podpisanych prawie 200 lat później – o wiecznej przyjaźni między PRL a ZSRR. Tym razem za broń chwycili Żołnierze Wyklęci, których w 1945 r. było aż 80 tysięcy. Historycy szacują, że przez polskie organizacje antykomunistyczne przewinęło się od 120 do 180 tysięcy ludzi. Około 20 tysięcy Niezłomnych zginęło w walkach lub zostało zamordowanych w więzieniach NKWD i UB. Wielu partyzantów (podobnie jak konfederatów barskich) zostało zesłanych na Sybir. Powrócili nieliczni.
Dzisiejszy dzień warto uczcić nie tylko oficjalnymi uroczystościami i noszeniem patriotycznych koszulek (owszem, to ważne), ale także – a może nawet przede wszystkim – refleksją nad słowami chociażby Łukasza Cieplińskiego, zamordowanego przez komunistów strzałem w tył głowy. Ten legendarny żołnierz Polski Podziemnej i Drugiej Konspiracji pisał w liście (grypsie) do żony…
„Wisiu, siedzę w celi śmierci. Śmierci nie boję się zupełnie. Żal mi tylko Was, sieroty moje najdroższe (…). Cel Twój i zadanie to Andrzejek i wierzę, że go wychowasz na człowieka, na Polaka i na katolika, że przekażesz mu swoje wartości duchowe i silnie zwiążesz ze mną i ideą, dla której żyłem”.
…i do syna Andrzeja pisał słowa, których już komentować nie trzeba, które pod poduszką powinni mieć posłowie ze wszystkich partii politycznych w Polsce:
„Kochaj Polskę i miej Jej dobro na uwadze zawsze. Ona musi zająć w świecie właściwe miejsce i uzyskać dobrobyt oraz szczęście wszystkich obywateli. (…) Musisz kształcić swój umysł, zdobyć szerokie wiadomości. Ucz się pilnie. Wyjedź na studia zagranicę (Ameryka, Anglia, Holandia lub Belgia). Staraj się tam zapoznać z bieżącymi problemami życia naukowego, gospodarczego, społecznego, kulturalnego i politycznego.
Pamiętaj, że musisz wrócić do kraju z wiadomościami pozytywnymi i gruntownymi. Co szlachetne i wielkie – przyjmuj, co płytkie i nikczemne – odrzucaj.”