fbpx
środa, 31 maja, 2023
Strona głównaArchiwumJak maski niedużej polskiej firmy trafiły do Chin? Opowiada nam współwłaścicielka MIAMED...

Jak maski niedużej polskiej firmy trafiły do Chin? Opowiada nam współwłaścicielka MIAMED – Anna Madejska

Mikroprzedsiębiorstwo Miamed zdobyło kontrakt na eksport 16 tys. masek do Chin. Jak to się stało, że niewielka firma z Polski trafiła na azjatycki rynek?
Jesteśmy firmą zatrudniającą jedynie kilkanaście osób, ale od początku jej istnienia szukałam możliwości rozwoju, także eksportu zagranicznego. I tak trafiłam na stronę Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Po zapoznaniu się z jej ofertą pomocy wejścia na rynki zagraniczne, wysłałam maila z opisem oferty naszej spółki. I dalej, można powiedzieć, odpowiednio się już nami zaopiekowano, a efekt przyszedł bardzo szybko. Wszystko zaczęło się od kontaktu z pracownikiem PAIH-u.

Maski nie są jednak głównym produktem państwa firmy, prawda?
Zajmujemy się głównie produkcją kosmetyków, dermo kosmetyków i od jakiegoś czasu także maskami. Od początku istnienia firmy postawiliśmy na wysoką jakość naszych produktów i to przynosi efekt. Nasze maski spełniają najwyższe normy jakości. Akurat w związku z tym, co się dzieje na świecie, przyszło duże zamówienie na maski. Jest to nasz pierwszy kontrakt na taką skalę. Na szczęście możemy temu zamówieniu podołać i przede wszystkim nasze maski będą mogły pomóc ludziom.

Jak wyglądał państwa kontakt z PAIH-em, zanim doszło do transakcji?
Pracownik PAIH-u przeprowadził z nami dokładny wywiad gospodarczy pod kątem jakości oferowanych przez nas produktów oraz naszych możliwości eksportowych i po prostu czekaliśmy. Poszukiwaniem zagranicznego kontrahenta zajęła się już Polska Agencja Inwestycji i Handlu. O tym, że pracownicy PAIH-u wykonali kawał dobrej roboty, przekonaliśmy się, podpisując kontrakt.

Po jakim czasie otrzymaliście państwo informację, że jest zainteresowanie waszym produktem zagranicą?
Pierwsze kontakty z Polską Agencją Inwestycji i Handlu mieliśmy już od początku istnienia spółki MIAMED, czyli od 2017 r. Od tamtego momentu spokojnie czekaliśmy, aż do teraz. Propozycja z Chin okazała się dla nas dużym zaskoczeniem. Przekazano nam bezpośrednio kontakty do chińskiej firmy, natomiast cały czas przedstawiciel PAIH-u uczestniczył w rozmowach handlowych i we wszystkim nam pomagał. Jeżeli były rzeczy niezrozumiałe dla jednej lub dla drugiej strony, odgrywał rolę pośrednika. Starał się wszystko wyjaśniać, bo znał chińskie realia i był tam na miejscu. Nie ma się co oszukiwać, tak mała firma jak nasza może posiadać co najwyżej nikłą wiedzę na temat chińskiej specyfiki.

Jednym z głównych problemów mikro i średnich przedsiębiorstw jest brak poczucie bezpieczeństwa.
Właśnie taka forma współpracy z PAIH-em dawała nam poczucie bezpieczeństwa, szczególnie mikroprzedsiębiorstwu, którym jesteśmy i którego nie stać na żadną wpadkę. To poczucie bezpieczeństwa, wsparcia i wyjaśnienia w wielu kwestiach było kluczowe. Jest to też ważne także po drugiej stronie – my dla chińskiego partnera także byliśmy jedną wielką niewiadomą, jednak przedstawiciel PAIH-u, znając dokładnie naszą historię, jakość produktu, rekomendacje i możliwości, mógł nas wiarygodnie przedstawić.

A jeżeli chodzi o bezpieczeństwo prawne? Wiadomo, że diabeł tkwi w szczegółach.
I na tym polu PAIH okazał się bardzo pomocny. Uważam, ze taka instytucja jest bardzo potrzebna. Szczególnie dla tak małych i młodych firm jak nasza, które bez instytucjonalnej pomocy mają nikłe szanse zaistnienia na zagranicznych rynkach.

W jaki sposób maski z państwa firmy trafią do Chin? W styczniu dotarł do Sławkowa pierwszy chiński pociąg.
Ze względu na specyfikę zamówienia i pośpiech z jego realizacją, nasze maski trafią do Chin drogą lotniczą. Transport kolejowy z Polski nowym szlakiem to czas kilkunastu dni. Jeżeli jednak będą kolejne zamówienia, nie tak naglące, to sprawdzimy, czy połączenie kolejowe nie będzie dla nas bardziej opłacalne.

Pojawiły się zapytania o państwa produkty z innych rynków zagranicznych?
Mogę powiedzieć, że na bazie zamówienie do Chin pojawiło się sporo zapytań z Europy, i to nie tylko o maski, ale ogólnie o nasze produkty. Po prostu potencjalni kontrahenci zaczęli się nam bardziej przyglądać. To nas oczywiście bardzo cieszy, bo eksportem na rynki europejskie z oczywistych względów jesteśmy bardzo zainteresowani. Myślę, że pomoże nam w tym bardzo wysoka jakość naszych produktów.

W związku z dużym zamówieniem planujecie zwiększenie zatrudnienia?
Naszym priorytetem w tym momencie jest wzorowe wywiązanie się z kontraktu. Wierzymy, że to zamówienie będzie dużym krokiem naprzód naszej firmy. Oczywiście mamy nadzieję na rozwój i zwiększenie zatrudnienia. Na zastanowienie przyjdzie jednak czas po zrealizowaniu kontraktu.

Ma pani jakąś radę dla innych firm z sektora MŚP, które zastanawiają się nad wejściem na rynek zagraniczny?
Powiem bardzo krótko. Na tym polu szansę mają także mikro i średnie przedsiębiorstwa, naprawdę. Polecam po prostu szukanie nowych rynków zbytu.

Rozmawiał Jarosław Mańka

Jarosław Mańka
Jarosław Mańka
Dziennikarz, reżyser, scenarzysta i producent, autor kilkunastu filmów dokumentalnych i reportaży (większość nagrodzonych). Absolwent historii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pasjonat podróży i tajemnic historii. Propagator patriotyzmu gospodarczego.

INNE Z TEJ KATEGORII

Grupa PGE powiększyła się o segment energetyki kolejowej

PGE Polska Grupa Energetyczna zakończyła proces zakupu 100 proc. udziałów PKP Energetyka, stając się właścicielem spółki będącej wyłącznym dostawcą energii dla krajowego sektora kolejowego oraz świadczenia usług utrzymania sieci trakcyjnej.

#TechForBetterHealth. Trzecia edycja Huawei Startup Challenge zakończona

Ekspercka kapituła złożona z reprezentantów świata nauki, profesjonalnej medycyny i biznesu wybrała zwycięzców tegorocznej edycji konkursu dla startupów Huawei Startup Challenge organizowanej pod hasłem #TechForBetterHealth.

Węglokoks – tradycja i nowoczesność

Węglokoks to marka, która od ponad 70 lat z powodzeniem funkcjonuje na rynku polskim. W tym czasie zmieniło się niemal wszystko, więc zmieniliśmy się i my.

INNE TEGO AUTORA

Poznański Czerwiec, czyli prawda wyszła na ulicę

28 czerwca 1956 r. w Poznaniu doszło do pierwszego w powojennej Polsce strajku generalnego robotników, który przerodził się w krwawe zamieszki przeciwko narzuconej przez ZSRR komunistycznej władzy i jej porządkom. Był to pierwszy „polski czerwiec”, nazwany potem powstaniem poznański. W SPECJALNYM DODATKU przypominamy wydarzenia z czerwca 1956 r., kiedy „prawda wyszła na ulicę”.
< 1 MIN CZYTANIA

77. rocznica ubeckiej zbrodni na żołnierzach KWP

W maju 1946 r. w bunkrze w Bąkowej Górze pod Radomskiem dzieci znalazły ciała dwunastu żołnierzy Konspiracyjnego Wojska Polskiego. Ciała partyzantów nosiły ślady ciężkiego bicia i tortur. Istnieje relacja mówiąca o tym, że dwóch partyzantów miało wbite w głowy gwoździe.
3 MIN CZYTANIA

Fatima, słowacki biskup „od zadań specjalnych” i katastrofa w Siewieromorsku

13 maja 1984 r. w bazie Floty Północnej w Siewieromorsku doszło do serii wybuchów arsenału wojennego ZSRR. Fatimolodzy łączą to wydarzenie z zawierzeniem Rosji i świata Maryi dokonanym przez Jana Pawła II kilka miesięcy wcześniej. Ważną rolę w tej historii odegrał biskup „od zadań specjalnych”.
4 MIN CZYTANIA