„Kobieta z…” to film w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta. Zawodowy duet tworzą od 20 lat. Zazwyczaj to Michał odpowiada za scenariusz, a Małgorzata za reżyserię, choć w „Kobiecie z…” wspólnie zajmowali się i tym, i tym. Dzieło widownia międzynarodowa miała szansę poznać na jego premierze podczas festiwalu w Wenecji w 2023 r.
Wydarzenia ukazane w filmie dzieją się na Śląsku. Opowiada on historię Anieli Wesoły (Małgorzata Hajewska-Krzysztofik) – osoby transseksualnej. Można spekulować nad tym, czy nazwisko ma pełnić rolę ironiczną. Być może. Aniela, początkowo Andrzej (Mateusz Więcławek), mieszka w małym śląskim miasteczku. Film prowadzi nas przez życie bohatera, rozpoczynając się od jej komunii, gdy ten (bądź… ta) kradnie wianek jednej z koleżanek. Są lata 80., czasy PRL-u i późniejszej transformacji ustrojowej. Widzimy, gdy młody jeszcze Andrzej staje do badań lekarskich przed poborem wojskowym. Zostaje zmuszony, by zdjąć skarpetki. Wtedy okazuje się, że chłopak ma na swoich stopach czerwony lakier do paznokci. Dostaje kategorię D – niezdolność do służby w wojsku.
Później Andrzej poznaje swoją przyszłą żonę Izę (debiut Bogumiły Bajor). Ich romans początkowo jest spełnieniem wszystkich marzeń. Są młodzi, beztroscy, szczęśliwi. Kochają się, a wkrótce rodzi im się pierwszy syn. To wtedy mężczyzna zaczyna mieć problemy z męskością i przestaje być zdolny do seksualnych aktów z Izą. Potem następuje przeskok w czasie i poznajemy Andrzeja, gdy ten jest już osobą w średnim wieku.
Film, w wielkim skrócie, to proces dojrzewania widza wraz z Andrzejem, a później z Anielą, do trudnych decyzji. „Kobieta z…” jest na pewno obrazem symbolicznym. Szumowska i Englert pokazują w nim różne oblicza kobiecości. „Kobieta z…” nawiązuje też do polskiej sztuki. Sam tytuł odnosi się do twórczości Andrzeja Wajdy, którego twórczość reżyserowie – jak podkreślają – niezwykle cenią.
W rolach głównych na ekranie widzimy m.in. Joannę Kulig, Jacka Braciaka i Tomasza Schuchardta. Według amerykańskiej poprawności politycznej obowiązuje zasada, że Żyda gra Żyd, kalekę – kaleka, a osobę trans – osoba trans. Przyjętą za oceanem norma w polskim filmie normą się nie stała – w roli Anieli reżyserowie obsadzili Małgorzatę Hajewską-Krzysztofik. Zarówno ona, jak i Mateusz Więcławek zebrali za swoją grę bardzo dobre recenzje.
„Kobieta z…” ma co prawda kilka niedociągnięć i scen według mnie nietrafionych (o czym można się przekonać naocznie), niemniej obraz z całą pewnością wart jest obejrzenia.