fbpx
piątek, 1 listopada, 2024
Strona głównaFelietonMożemy oszczędzić sobie trudu myślenia, zanurzając się w kurateli państwa

Możemy oszczędzić sobie trudu myślenia, zanurzając się w kurateli państwa

Może trudno to przyznać dzisiejszemu klerowi, ale św. Józef był Rzemieślnikiem (a nie Robotnikiem), czyli przedsiębiorcą zarabiającym na wolnym rynku sprzedażą wytworzonych w ramach swojej jednoosobowej działalności gospodarczej dóbr konsumpcyjnych – pisze w najnowszym felietonie Jacek Janas.

Korzystając z długiego weekendu, pełnego wielkich słów o patriotyzmie, suwerenności, a także i pracy – bo w końcu ten 1 maj, pomimo upadku poprzedniego systemu, tak właśnie większości społeczeństwa się kojarzy – oddaję się rozważaniom natury ogólnej. Swoją drogą, to i chyba Kościołowi Katolickiemu za głęboko wszedł etos socjalistycznego przodownictwa, bo zdaje się wychodzić aż od strony ściśle liturgicznej. Nie wiem, gdzie leży tego przyczyna. Może w opisywanych już swego czasu przeze mnie wypowiedziach obecnie panującego pontifexa Bergoglio o wielkim sentymencie do ustrojowych zasad komunizmu.

W każdym razie będąc w poniedziałek na mszy świętej, dowiedziałem się, że w ów dzień wspominamy postać św. Józefa jako Robotnika! Bardzo mnie to zdziwiło, gdyż o ile dobrze pamiętam, przybrany ojciec Jezusa Chrystusa, według przekazu Kościoła, nigdy nie był przedstawicielem klasy robotniczej. Będąc pewny oczywistej niezgodności, postanowiłem zweryfikować usłyszane informacje i przekonałem się, potwierdzając stan posiadanej przez siebie wiedzy, że pierwszomajowe wspomnienie dotyczy św. Józefa, ale Rzemieślnika. Ustanowienie tego wspomnienia przez Piusa XII akurat w dzień, który komuniści wszelkiej maści wybrali na swoje zmonopolizowane święto pracy klasy robotniczej, miało na celu wyraźne przeciwskazanie modelu godnej i przedsiębiorczej pracy według Katolickiej Nauki Społecznej, reprezentowanej właśnie przez opiekuna Jezusa Chrystusa. Może trudno to przyznać dzisiejszemu klerowi, ale św. Józef był Rzemieślnikiem, czyli przedsiębiorcą, zarabiającym na wolnym rynku sprzedażą wytworzonych w ramach swojej jednoosobowej działalności gospodarczej dóbr konsumpcyjnych.

Szkoda tylko, że wraz z postępem socjalizmu i etatyzmu, który ma ów socjalizm skutecznie realizować, drastycznie maleje liczba drobnych przedsiębiorców – ot, choćby rzemieślników. Zatem wszystko na to wskazuje, że ów postęp więcej znaczy doktrynalnie dla Kościoła niż kultywowanie tego, co niegdyś przyświecało Leonowi XIII, czy wspomnianemu Piusowi XII, skoro w przekazie liturgicznym Robotnik zastępuje Rzemieślnika. Tylko czym ten etatyzm się charakteryzuje, skoro tak niewiele osób go zauważa?

Wracając do rozważań natury ogólnej, przypomniał mi się pewien fragment z nieśmiertelnego moim zdaniem dzieła, „O demokracji w Ameryce”, wspominanego przeze mnie już na łamach FPG24.pl Alexisa de Tocqueville: Ponad wszystkimi panuje na wyżynach potężna i opiekuńcza władza, która chce sama zaspokoić ludzkie potrzeby i czuwać nad losem obywateli. Ta władza jest absolutna, drobiazgowa, pedantyczna, przewidująca i łagodna. Można by ją porównać z władzą ojcowską, gdyby celem jej było przygotowanie ludzi do dojrzałego życia. Ona jednak stara się nieodwołalnie uwięzić ludzi w stanie dzieciństwa. Lubi, gdy obywatelom żyje się dobrze, pod warunkiem wszakże, by myśleli wyłącznie o własnym dobrobycie. Chętnie przyczynia się do ich szczęścia, lecz chce dostarczać je i oceniać samodzielnie. Otacza ludzi opieką, uprzedza i zaspokaja ich potrzeby, ułatwia im rozrywki, prowadzi ważniejsze interesy, kieruje przemysłem, zarządza spadkami, rozdziela dziedzictwo. Że też nie może oszczędzić im całkowicie trudu myślenia i wszelkich trosk ich żywota!

Powyższy fragment pojawił mi się przed oczami, gdy czytałem ciekawy artykuł dotyczący tzw. „pasożytów wspólnotowych”. Chodzi o osoby, z reguły niegdyś należące do grupy tzw. wykluczonych społecznie, które dzięki pasożytniczej postawie – jak wiele osób zwykło taką postawę oceniać – całkiem nieźle urządzają się, korzystając z determinanty ogólnowspólnotowej. W tej konkretnej sprawie chodziło o ogrzewanie, a konkretnie zakręcanie ogrzewania we własnym mieszkaniu, kosztem ogrzewających swoje mieszkania sąsiadów.

Bez wątpienia jest to praktyka bulwersująca, jednak i tutaj sięga nieubłagana ręka władzy państwowej.

Jakiś rok temu, prowadząc dyskusję na temat skali etatyzmu, wyraziłem pogląd, że spodziewam się w ciągu dwóch lat ustawy, która dokładnie określi sposób korzystania z WC (zakładając, że nie określają już tego przepisy BHP, na szczęście obowiązujące tylko „ludzi pracy”). Okazuje się, że proroctwa mogą się rychło spełnić, bowiem, co ma istotne znaczenie w opisanej sprawie, rząd dokładnie uregulował kwestię ogrzewania – uwaga! – własnego mieszkania. Chodzi o Rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, które dokładnie określa zakres temperatury w poszczególnych pomieszczeniach i parametry urządzeń oraz instalacji grzewczych mających takie temperatury zapewnić.

W sumie nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie to, że właśnie tak określone normy, do spółki z montowanymi teraz obowiązkowo podzielnikami ciepła, pozwalają spółdzielniom lub wspólnotom na nałożenie dodatkowych, karnych opłat. Innymi słowy, nawet jak nie grzejesz, to zapłacisz. Także sądy orzekają o tzw. „kradzieży ciepła”, gdy sąsiad udowodni, że na skutek oszczędności wyłączającego ogrzewanie delikwenta, jemu wzrósł rachunek za ogrzewanie. A jakże można inaczej to uczynić, jeśli nie w oparciu o rządowe normy temperatury?

I tutaj znów warto sięgnąć do Tocqueville’a: Zapomina się, że najbardziej niebezpieczne jest zniewolenie obywateli właśnie w dziedzinie spraw małej wagi. Gdybym sądził, że kiedykolwiek można być pewnym swojej niezależności w sprawach dużej miary, kiedy się jej nie posiada w drobnych, uważałbym, że posiadanie wolności w wielkich sprawach jest mniej niezbędne. Zależność w sprawach drobnych daje o sobie znać na każdym kroku i dotyka wszystkich obywateli bez wyjątku. Nie doprowadza do ostateczności, lecz stale zawadza i każe wyrzekać się własnej woli. Ten rodzaj zniewolenia stopniowo stępia umysł i osłabia ducha (…) Na próżno przyznawalibyśmy tym obywatelom, których tak uzależniliśmy od centralnej władzy, prawo wybierania co pewien czas przedstawicieli tej władzy. Tak krótkotrwałe i wyjątkowe korzystanie z wolnej woli nie może skutecznie przeciwdziałać stopniowemu zanikaniu umiejętności samodzielnego myślenia, odczuwania i działania, a tym samym utracie ludzkiej godności.

Jacek Janas

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne opinie i poglądy

Jacek Janas
Jacek Janas
Z zawodu radca prawny. Z zamiłowania muzyk, kompozytor i myśliciel. Działacz społeczny, Prezes Zarządu Stowarzyszenia Brzozowski Ruch Konserwatywny i Członek Zarządu Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Rolników SWOJAK. Fundator i ekspert Instytutu im. Romana Rybarskiego.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Europa zasad czy ideologii?

Jakiekolwiek podsumowanie 20 lat uczestnictwa Polski w Unii Europejskiej, jakakolwiek dyskusja o tym, czy Polska nadal będzie członkiem tego podmiotu, powinny opierać się nie o analizę zysków i strat, ale o ocenę warunków naszej partycypacji przez pryzmat tego, od czego uwolniliśmy się w 1989 r.
5 MIN CZYTANIA

Romantyczna walka o przyszłość

Przytłoczeni rzeczywistością, czyli ogromem problemów, które zamiast stopniowo rozwiązywać, niemiłosiernie nam się piętrzą, odpychamy od siebie pytania o przyszłość. Niefrasobliwie unikamy oceny czekających nas wyzwań, w sytuacji gdy tylko poprawna ocena pozwoli nam odkryć największe zagrożenie i się na nie przygotować. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że idziemy na łatwiznę i pozwalamy oceniać tym, którzy mają w tym interes, ale niekoniecznie rację.
6 MIN CZYTANIA