Unia Europejska zwiększyła Polsce cel dotyczący pochłaniania dwutlenku węgla do poziomu 38 mln ton ekwiwalentu CO2 rocznie. Obecnie granica wynosi 26 mln ton, a tyle polska przyroda jest w stanie pochłonąć w skali roku.
– Osiągnięcie powyższego celu wymaga drastycznego ograniczenia pozyskania surowca drzewnego, co prowadzi do szybkiego wzrostu wieku i zasobności w drewno lasów, a w konsekwencji do ich zamierania. Im starsze są lasy, tym mniej dwutlenku węgla wiążą – tłumaczy w tygodniku „Do Rzeczy” Edward Siarka, wiceminister klimatu i środowiska. – Zmniejszenie ilości surowca drzewnego na rynku spowoduje ekstremalny wzrost cen i zwiększony import surowców spoza UE – podkreśla.
Wiceminister Siarka wyjaśnia, że UE dąży do objęcia ochroną ścisłą blisko 1/3 powierzchni leśnej w UE, co spowoduje, że w Polsce produkcja surowca zmniejszy się aż o 40-50 proc. W efekcie zbankrutuje nawet 90 proc. niewielkich rodzinnych przedsiębiorstw przetwarzających surowiec drzewny.
– Unia Europejska zwiększa Polsce limit dotyczący pochłaniania CO2 o 46 proc., natomiast Francji zmniejsza o 30 proc. Nie ma sprawiedliwości – mówił na antenie Radia Maryja Zbigniew Kuszlewicz, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Zasobów Naturalnych, Ochrony Środowiska i Leśnictwa NSZZ „Solidarność”, którego zdaniem może to „sparaliżować naszą gospodarkę, w tym przemysł drzewny, który jest wiodącym przemysłem w Polsce”.
W kontekście tej niesprawiedliwości Kuszlewicz dodał:
– Silniejszy zawsze wygra ze słabszym. Tak dzieje się także i tutaj. (…) Ci, którzy nie będą mieli limitów, będą wycinać i sprzedawać drewno. Czy tędy droga? W Polsce próbuje się wymusić budowę skansenu kosztem tego, że w innych krajach będzie więcej wycinanego surowca drzewnego, aby nasycić rynek, by potrzeby ludzkości zostały spełnione.