Celem inicjatywy jest zwiększenie produkcji z nieco ponad 1 mln do 2 mln pocisków rocznie do końca 2025 r. Fundusze mają także zachęcić do dalszych inwestycji w sektorze, potencjalnie zwiększając całkowitą wartość inwestycji do około 1,4 mld euro.
Kto ile dostał?
Jak informuje serwis Defence24, w ramach Act in Support of Ammunition Production wsparcie zostanie przyznane wybranym firmom z Unii Europejskiej oraz z pozaunijnej Norwegii. Największe fundusze w wysokości ponad 87 mln euro dostaną właśnie firmy z Norwegii. Wśród innych beneficjentów znalazły się Niemcy – około 85 mln euro, Francja – 38 mln euro, Finlandia – 32,5 mln euro oraz Węgry – 27 mln euro. Ponadto dotacje zostaną przydzielone konsorcjom złożonym z firm z różnych krajów.
Na liście beneficjentów znalazła się także jedna polska firma – Dezamet, będąca częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która otrzyma finansowanie w wysokości zaledwie około 2,1 mln euro (niecałe 0,42 proc. wartości programu).
Przykra sprawa
„W sprawie dofinansowania produkcji amunicji czołgowej i artyleryjskiej przez Komisję Europejską mamy do czynienia ze skandalem. Z trzech wniosków złożonych przez Dezamet Nitrochem oraz Mesko dla polskich firm przydzielone zostało jedynie 0,4% całego dofinansowania zaś niemiecki kapitał otrzymał niemal 20% dostępnej puli 500M€” – napisał na portalu X szef BBN Jacek Siewiera.
Z kolei znany ekspert Radosław Pyffel skomentował sprawę na FB słowami: „Przykra sprawa. Odebrana w Polsce jako rażąca niesprawiedliwość. Ale przede wszystkim chyba jednak sroga kara Europy za zakupy zbrojeniowe w Korei i Stanach w czasach PIS, której nie był w stanie zapobiec nawet tak proeuropejski i prokontynentalny premier jakim jest Donald Tusk”. Dodał, że „te 0,42% jak na kraj frontowy, który wziął na siebie spory ciężar i duże ryzyko, jak na te całe (autentyczne i szlachetne) wzmożenie w pierwszych dniach wojny i później (i w zasadzie aż do dziś) rzeczywiste zaangażowanie w pomoc Ukrainie, które potem zostaje wycenione tak nisko… Ponad 10 razy niżej od Węgier… To- przyznacie Państwo – musi boleć…”. Potem dodał jednak informację przekazaną przez Marcina Mastalereka, szefa gabinetu prezydenta RP, który stwierdził: „Nie mogliśmy dostać (…) tyle co Węgrzy, bo wnioskowaliśmy o 11 mln EUR. Bo te wnioski były na 11 mln EUR i czasem trzeba się potrafić uderzyć w piersi”.