Pierwsze trzy dekady demokracji nauczyły nas, że polska polityka to spektakl, wysoki poziom emocji i zmienności. Realne decyzje, kierunki kształtowania polityk publicznych pozostawały za kulisami. Politycy sami cynicznie przyznawali, że ludzie nie powinni wiedzieć, jak się robi kiełbasę oraz właśnie politykę. Aparatczycy wkręcili się w tanią dramaturgię granego przez siebie spektaklu do tego stopnia, że nie zauważyli, iż zostają powoli jedynymi, których gra ta fascynuje. Gusta publiczności uległy już przeobrażeniu.
A wydawać by się mogło, że show jest u szczytu swojej popularności. Pełne sale kinowe ludzi oglądających inauguracyjne posiedzenia Sejmu nowej kadencji, nagłówki grozy o zarobkach w spółkach Skarbu Państwa czy kolejne komisje śledcze utwierdzać miały w przekonaniu, że tego obywatel oczekuje: więcej politycznej, symbolicznej krwi. Okazało się, że te znaki należy odczytywać jako oczekiwania co do transparentności polskiego sektora publicznego. Cechy pożądanej w rozwiniętej demokracji. Ale na tym oczekiwania polskiego obywatela się nie kończą. Chce on także wizji rozwojowej czy infrastrukturalnych inwestycji strategicznych. Polacy szczególnie upodobali sobie i żądają budowy kluczowego lotniska na środku kraju – CPK.
Ogromne zainteresowanie wokół internetowego hasztagu #TakDlaCPK w minionych tygodniach pokazało, że sami bierzemy sprawy w swoje ręce wywierając presję społeczną na osiągnięcie pożądanych rezultatów. Chcemy dogłębnej i sprawiedliwej debaty wokół tematu, jednoznacznych deklaracji, a przede wszystkim decyzyjności i ambicji ze strony decydentów. Politycy obecnej koalicji zostali tym zjawiskiem zaskoczeni. Dla nich temat CPK to partyjna narracja grupy odsuniętej od władzy. Jednoznacznie. Pozostali zdziwieni, że hasła o „pisowskiej megalomanii” i „trwonieniu miliardów w projekcie” nie wystarczyły ludowi. Co bardziej doświadczeni początkowymi latami polskiej demokracji gracze partyjni czy eksperci wręcz nie dają wiary w oddolność tego zjawiska. Przecież ktoś musi inspirować te oczekiwania. Ludzie nie mogą sami z siebie oczekiwać czegoś ambitniejszego niż hasłowości i populizmu.
Polska demokracja osiągnęła wiek 35 lat, czyli biernego prawa wyborczego na urząd prezydenta. Wolna Polska przeżyła okres potrzebny na zrozumienie otaczającego świata. Ostatni, którzy to zauważają, to politycy, którzy póki co żyją jakby dalej rozmawiali z niedojrzałym obywatelem. Ci z nich, którzy tego nie dojrzą w porę, zakończą prawdopodobnie swoją karierę polityczną w tej kadencji.
Ta dojrzałość to naturalny etap w demokracjach rozwiniętych. Przyczyn może być kilka: rosnąca jakość kapitału społecznego, wykształcenie, zmiana pokoleniowa, rosnące znaczenie social mediów, obycie z systemem i osłuchanie się z polityką, a przede wszystkim wyrobiony gust odnośnie jakości debaty publicznej. Polityczne disco polo już nas nie bawi. Rządzić będzie trudniej. Ale to dobrze. Dobrze dla nas.
Piotr Palutkiewicz
Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie