– Wiodącą rolę w pracach nad podatkiem od nadmiarowych zysków pełni ministerstwo klimatu. Ministerstwa finansów i aktywów państwowych współpracują w tym zakresie. Chcę mocno podkreślić, że ta regulacja nie jest naszym, krajowym pomysłem. Proponowaliśmy różne inne rozwiązania, dotyczące chociażby sektora energetycznego, bo tam już zyski poszły na zamrożenie cen energii elektrycznej. W tym przypadku mamy do czynienia z regulacjami unijnymi i monitowaniem ze strony Unii Europejskiej wprowadzenia tych rozwiązań podatkowych nie tylko dla sektora energetycznego, ale też paliwowego i węglowego – powiedział wicepremier Jacek Sasin.
Czyli jak idzie o nakładanie nowych podatków na Polaków, to polski rząd chętnie słucha Brukseli i wypełnia jej żądania co do joty. Praca wre, żeby jeszcze bardziej uderzyć w finanse Polaków. A należy zwrócić uwagę, że polski sektor energetyczny (ale i paliwowy) już jest obciążony gigantycznym unijnym haraczem od emisji dwutlenku węgla. Tak nie funkcjonuje suwerenne państwo, a kraj kolonialny, jakim się staliśmy po wejściu do Unii Europejskiej. Dlaczego Brukselę w ogóle interesuje, jakie podatki będzie ściągał warszawski rząd?
I nie ma tu nic do rzeczy, że PKN Orlen ma inne plany na wydanie tych pieniędzy. Bo – jak informuje serwis Bankier.pl – prezes Daniel Obajtek powiedział, że koncern ponosi już 14 mld zł kosztów zamrożenia cen gazu, chce wypłacić 6,4 mld zł dywidendę i tylko w tym roku planuje inwestycje na poziomie 36 mld zł.
No więc kto jest suwerenem? Władze w Warszawie czy eurokraci? To jest oczywiście pytanie retoryczne.