Włodzimierz Czarzasty, poseł na Sejm z ramienia Nowej Lewicy, w porannej rozmowie RMF FM z red. Robertem Mazurkiem wyznał: „Należę do ludzi, którzy wierzą w to, że produkcja gazów cieplarnianych, jeśli nie będzie ograniczana, doprowadzi do zmiany klimatu na świecie”.
Wiara jest kategorią myślową uniwersalną. Nie jest zarezerwowana tylko dla sfery religii. Gdyby człowiek znał przyszłość, nie musiałby wybierać i w konsekwencji działać. Człowiek działa, gdyż wierzy, że jego sytuacja w przyszłości może zostać zmieniona na skutek jego działania.
W przeciwieństwie do sceptyków, którzy uważają, że udział człowieka w zmianę klimatu jest minimalny i nie idzie za tym potencjalna katastrofa, Czarzasty wierzy, że globalne ocieplanie jest spowodowane przez człowieka i jeśli nic nie zrobimy, to świat przestanie istnieć.
Załóżmy, że wina leży po stronie człowieka. Następnym krokiem powinno być w takim razie dobranie odpowiednich środków, by uratować zagrożony świat. Unia Europejska w ramach Europejskiego Zielonego Ładu, którego celem jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych na naszym kontynencie o co najmniej 55 proc. do 2030 r., stąd nazwa „Gotowi na 55”, planuje odejście od samochodów spalinowych i zakaz ich rejestracji po 2035 r.
Podczas gdy Unia Europejska dąży do minimalizacji energii pozyskiwanej z węgla, działania indyjskiego rządu przyjmują wręcz przeciwny kierunek. Indie są trzecim na świecie krajem pod względem ilości emitowanych zanieczyszczeń. W Europie mieszka 450 mln ludzi, a Indie niedawno przegoniły Chiny i liczą już ponad 1,5 mld mieszkańców.
Załóżmy, że zmiany klimatu są pochodną ludzkiego działania. Co możemy zrobić, by uratować świat? Należałoby wymyślić czystą energię, która będzie tania i dostępna dla wszystkich. Lista państw według rocznej emisji dwutlenku węgla pokazuje bezwzględnie, że dla wierzących w globalne ocieplenie powinno to być jedyne logiczne rozwiązanie, aby uratować ludzkość.
Jednak coś poszło chyba nie tak. Człowiek w Europie stracił zdolność logicznego myślenia. Wierzy w globalne ocieplenie klimatu, ale stracił wiarę w samego siebie. Gilbert K. Chesterton słusznie zauważył, że człowiek, który nie wierzy w Boga, uwierzy w byle co. I nie mam tu bynajmniej na myśli wiary w ocieplenie klimatu, ale wiarę w to, że jakiś wymyślony przez unijnych biurokratów pakiet może poprawić stan naszego środowiska.
W encyklice „Laborem exercens” Jan Paweł II przypomniał nauczanie II Soboru Watykańskiego, że człowiek stworzony na obraz Boga otrzymał zlecenie, żeby rządzić światem w sprawiedliwości i świętości, podporządkowując sobie ziemię ze wszystkim, co w niej jest. Podporządkować nie znaczy tylko panować nad czymś, używając niszczącej siły, ale także szukać odpowiednich środków, by osiągać zamierzone, szlachetne cele. Nie ma niczego złego w zrównoważonym rozwoju i ochronie środowiska. Pakiet „Fit for 55” musi być jednak oparty na właściwym rozumieniu natury człowieka. Podwyższanie podatków i odbieranie wolności nie przyczyni się do zwiększenia jego kreatywności.
Jacek Gniadek SVD
Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne opinie i poglądy