Rozpoczynamy bitwę o branżę transportową nie tylko na ścianie wschodniej, bo tam sytuacja jest dramatyczna; problemy systemowe zaczynają dotykać transportu w całej Polsce i konieczne są natychmiastowe działania – mówili posłowie Konfederacji Robert Winnicki i Stanisław Tyszka podczas interwencji w Generalnym Inspektoracie Transportu Drogowego.

– Białoruski transport kosi i zabiera rynek transportowcom, przewoźnikom w Polsce, a dzieje się tak ze względu na błędy polityczne i błędy gospodarcze, jakie podejmuje rząd – ocenił poseł Robert Winnicki.

Poinformował, że wraz ze StanisławemTyszką zadadzą szefowi ITD Alvinovi Gajadhurowi 11 pytań, w tym o kontrolowanie przewoźników polskich oraz firm z kapitałem ukraińskim, białoruskim i rosyjskim, a także o przestrzeganie zasad równego traktowania. Dodał, że posłów Konfederacji interesuje, czy zostały wykryte nieprawidłowości podczas wymienionych w interpelacji kontroli oraz ile ich było.

– Mamy informacje dotyczące tego, że firmy z kapitałem zewnętrznym; białoruskim, rosyjskim nie są kontrolowane, albo że są kontrolowane w sposób niedbały – dodał.

Posłowie chcą się też dowiedzieć „ile złożonych zostało w 2022 r. wniosków o wydanie licencji wspólnotowej, zweryfikowanych w szczególności pod kątem prawdziwości oświadczenia dotyczącego posiadania odpowiedniej bazy eksploatacyjnej”. Winnicki zaznaczył, że każda polska firma musi mieć taką bazę eksploatacyjną, tymczasem w przypadku firm zewnętrznych „często to fikcja”.

– Państwo polskie prowadzi bardzo, ale to bardzo przyjazną wobec przewoźników białoruskich politykę. Ta polityka prowadzi do tego, że białoruscy przewoźnicy, którzy zakładają firmy w Polsce często firmy „krzaki”, „wydmuszki”, gdy nawet 100 firm jest rejestrowanych pod jednym adresem na terenie Warszawy – mówił Winnicki.

Przekazał też informacje, z których wynika, iż takie firmy „wykazują w Polsce straty i nie płacą podatków, natomiast przejmują dumpingowo (po cenach niższych od cen krajowych) handel, przewóz; te usługi, które robi do tej pory branża transportowa, która jest naszą potęgą odpowiadającą za co najmniej 7 proc. polskiego PKB”.

– Mówimy o sytuacji, w której firmy transportowe zakładane są z kapitałem białoruskim i  w mniejszym stopniu, ale również rosyjskim, i one nie spełniają tych wymogów, które muszą – na gruncie prawa europejskiego i na gruncie prawa krajowego – spełnić firmy polskie. To powoduje wypychanie firm polskich z rynku polskiego, z rynku europejskiego – podkreślił poseł Stanisław Tyszka.

Na podstawie rozmów z transportowcami Tyszka poinformował, że „ze względu na brak od 2023 r. wymiany zezwoleń między Polską i Białorusią, przy szacunku około 600 polskich samochodów przekraczających granicę białoruską, a to jest absolutne minimum, polskie firmy będą zasilać budżet białoruski, ze względu na wprowadzone opłaty, kwotą ok. 77 mln euro rocznie”.

Poprzedni artykułPrzedsiębiorcy martwią się o swoje prawa
Następny artykułZaczynasz biznes? Możesz liczyć na wsparcie