W przyszłym roku po raz kolejny zapowiada się istotny wzrost tzw. minimalnego wynagrodzenia. Przypomnijmy, że wynagrodzenie to jeszcze w 2022 r. wynosiło 3010 zł brutto. Z powodu szalejącej inflacji w roku obecnym rząd musiał jednak wynagrodzenie to znacząco podnieść. Podwyżka musiała też być rozłożona na dwa razy. Stąd od 1 stycznia 2023 r. wynagrodzenie to wzrosło do 3490 zł, a 1 lipca wzrośnie do 3600 zł brutto. Wiele wskazuje na to, że nie inaczej będzie także w roku przyszłym. Znów głównie za sprawą inflacji, a nie – jak stara się nas o tym przekonać strona rządząca, za sprawą jej dobrej woli.
Pensja minimalna w górę
Ostrożne wyliczenia pokazują, że wynikająca z przepisów najmniejsza kwota minimalnego wynagrodzenia powinna sięgnąć ponad 4200 zł. Zostało to zresztą potwierdzone przez minister rodziny i polityki społecznej Marlenę Maląg, która powiedziała, że „płaca minimalna wyniesie powyżej 4200 zł.”
Podobnie jak w tym roku także w przyszłym możemy się spodziewać tego, że płaca minimalna będzie podnoszona dwukrotnie. Musimy bowiem pamiętać, że zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami o płacy minimalnej, jeżeli prognozowany na rok następny wskaźnik cen wynosi co najmniej 105 proc. (czyli gdy inflacja jest wyższa niż 5 proc.) ustala się dwa terminy zmiany wysokości minimalnego wynagrodzenia oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej: 1 stycznia i 1 lipca. A nikt nie ma chyba obecnie wątpliwości, że na razie o inflacji poniżej 5 proc. możemy co najwyżej pomarzyć. Z rządowych założeń zawartych w wieloletnim planie finansów państwa wynika, że średnioroczna inflacja ma wynieść w Polsce w 2023 r. 12 proc. Stąd też już obecnie wielu ekspertów przewiduje, że płaca minimalna może w 2024 r. wzrosnąć nawet do 4250 lub 4350 zł w zależności od wariantu, czyli o 650 do 750 zł. Ostrożnie, i bez większej przesady, można zatem zakładać, że płaca minimalna wyniesie w przyszłym roku 4300-4350 zł brutto.
Duży wzrost płacy minimalnej jest tym bardziej prawdopodobny, że rząd zapowiedział także pełne wdrożenie dyrektywy unijnej o minimalnym wynagrodzeniu. Europejskie przepisy zakładają zaś między innymi, że minimalne wynagrodzenie powinno stanowić od 50 do 60 proc. średniej krajowej. Oznacza to, że płaca minimalna w Polsce powinna już obecnie wynosić 4130 zł brutto.
Wzrost kosztów dla pracodawców
Wzrost płacy minimalnej oznacza oczywiście znaczący wzrost kosztów po stronie pracodawców. Nie wolno nam bowiem zapominać, że koszty wzrostu płacy minimalnej nie są ponoszone przez rząd, ale właśnie przez pracodawców. I to bynajmniej nie w wysokości 650 do 750 zł miesięcznie na każdego zatrudnionego pracownika, ale znacznie więcej. Do kwot tych należy bowiem doliczyć jeszcze składki ZUS, w części płaconej przez pracodawcę. Składają się na nie: składka emerytalna – 9,76 proc.; składka rentowa – 6,5 proc.; składka wypadkowa – 1,67 proc. (składka 1,67-proc. obowiązuje do 9 ubezpieczonych pracowników, w pozostałych przypadkach stopa procentowa składki wypadkowej jest ustalana indywidualnie przez ZUS); składka na Fundusz Pracy – 2,45 proc. oraz składka na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych – 0,10 proc. Do tego dochodzi jeszcze dopłata do PPK wynosząca 1,5 proc. wynagrodzenia pracownika brutto.
Jeśli zatem płaca minimalna wyniesie 4350 zł, to jej koszt dla pracodawcy wyniesie 5240,89 zł, a to roczny koszt wyższy niż w obecnym roku (przyjmując za punkt wyjścia wynagrodzenie z lipca br. w wysokości 3600 zł) o 10 843,53 zł na jednego zatrudnionego.
Miliardy dla państwa
Oczywiście dla rządu nie stanowi to większego zmartwienia. I to z kilku powodów. Po pierwsze zwiększą się dochody funduszu ubezpieczeń społecznych i funduszu zdrowia. Po drugie, wyższe pensje minimalne to także wyższe wpływy z PIT. Przy pensji minimalnej wynoszącej 3600 zł, na konto pracownika trafia zaledwie 2766 zł miesięcznie. Pozostałe 834 zł zabiera państwo w formie podatków i składek. W skali roku z 43 200 zł zostaje w ręku pracownika 29 365 zł. Pracownik oddaje zatem rocznie 13 835 zł.
Jeśli teraz przyjmiemy, że zgodnie z danymi GUS płacę minimalną otrzymuje prawie 3 mln Polaków, to oznacza to, że w formie podatków i składek państwo zyskuje na płacy minimalnej około 38 mld zł. I to tylko w części opłacanej przez pracowników. Po podniesieniu płacy minimalnej do 4350 zł, płaca netto (to co trafi na konto pracownika) wyniesie 3245 zł. W skali roku oznaczałoby to, że przy pensji rocznej 52 200 zł brutto, pracownik zarobi 35 112 zł. Znacznie więcej niż obecnie (o 5747 zł więcej rocznie). Ale odda też znacznie więcej państwu, bo 17 088 zł rocznie (wzrost o 3253 zł). Do funduszy ubezpieczeń społecznych i budżetu trafi zatem z tego tytułu dodatkowe 9 mld zł (w sumie osoby z płacą minimalną oddadzą jakieś 47 mld zł zamiast 38 mld).
A to nie jedyny zysk państwa. Dodatkowe pieniądze dopłaci także pracodawca. Po podwyżce w 2024 r. będzie to około 890 zł na zatrudnionego, czyli w sumie około 2,5 mld zł. Przy czym o ile kwota potrącona z wynagrodzenia pracownika zawiera w sobie także zaliczkę na PIT i składkę zdrowotną, o tyle po stronie pracodawcy jest to wyłącznie koszt składek wpłacanych na konto pracownika w ZUS.
Oczywiście większa płaca minimalna i więcej gotówki w portfelach najmniej zarabiających Polaków, to także więcej pieniędzy wydanych w sklepach. A każdy złoty wydany przy sklepowych ladach to kolejny dodatkowy zysk dla państwa w postaci wpływów z VAT.