Minimalny CIT miał w swoich założeniach uderzyć w firmy, które uciekają przed płaceniem podatków w Polsce. Stąd pomysł, by taka firma – nawet jeśli wykazuje stratę – musiała jednak jakiś podatek zapłacić. Kłopot w tym, że już od samego początku wiadome było, że podatek ten bardziej uderzy w średnie polskie firmy borykające się z niską marżowością swojej działalności, niż w duże zagraniczne koncerny unikające płacenia podatków w naszym kraju. Wszystko wskazuje na to, że kompletny bezsens tego rozwiązania (ale nie pomysłu – bo ten nie jest bynajmniej wcale taki głupi – lecz sposobu jego wdrożenia w życie) dostrzegło także Ministerstwo Finansów. Po pierwsze dlatego, że już pojawił się projekt przesunięcia tego podatku o rok oraz zmian w jego konstrukcji. Po drugie dlatego, że niezależnie od tego projektu zaczynają się też pojawiać w kręgach rządowych głosy, że może nie jest to rozwiązanie dobre i może warto byłoby z niego zrezygnować i skupić się na poszukiwaniu innych rozwiązań tego problemu. Jak dotychczas jesteśmy jednak na etapie konsultowania zmian w ustawie o CIT (projekt UD404), które pobór minimalnego podatku mają odroczyć o rok.
Projekt, który trafił do konsultacji, pojawił się zaledwie po tygodniu od tego, kiedy został ujawniony w planach legislacyjnych rządu. Zakłada dokonanie aż 20 zmian w przepisach ustawy o CIT, ustawy o PIT oraz Ordynacji podatkowej, ustawy o świadczeniach zdrowotnych oraz ustaw wcześniej nowelizujących ustawy o podatkach dochodowych. Jak czytamy w uzasadnieniu projektu: „Projektowana ustawa ma na celu udoskonalenie przepisów dotyczących opodatkowania dochodów osób prawnych (oraz na zasadzie analogicznego odwzorowania, także niektórych przepisów w podatku dochodowym od osób fizycznych i zryczałtowanym podatku dochodowym) w sposób, który uczyni je prostszymi, bardziej przejrzystymi i jednocześnie zapewni ich większą efektywność z punktu widzenia ich stosowania i celu, jakiemu mają służyć”.
Jedna z przewidzianych projektem zmian ma na celu m.in. zawieszenie stosowania (zwolnienie) przepisów art. 24ca ustawy CIT w okresie 1 roku, tj. od dnia 1 stycznia 2022 r. do dnia 31 grudnia 2022 r. Przepis ten dotyczy tzw. minimalnego CIT. Samo zawieszenie ma zaś na celu ochronę polskich firm przed ewentualnymi negatywnymi konsekwencjami wejścia w życie tego podatku w okolicznościach, gdy zawirowania polityczno-gospodarcze mają wpływ na globalną gospodarkę i tym samym na funkcjonujące w jej przestrzeni podmioty.
To jednak nie jedyna zmiana. Założenia nowelizacji przewidują wprowadzenie zmian w konstrukcji samego podatku. Mają one polegać przede wszystkim na podwyższeniu – do 2 proc. – wskaźnika rentowności, przy jednoczesnej zmianie metodologii jego wyliczania (m.in. wyłączenie z kosztów uzyskania przychodów opłat z tytułu umowy leasingu środków trwałych, wyłączenie z przychodów wartości należności handlowych zbywanych na rzecz podmiotów z branży faktoringowej czy wyłączenie wartości podatku akcyzowego).
Nowelizacja miałaby też wprowadzić alternatywną metodę ustalania podstawy opodatkowania. Miałoby to polegać na wyborze przez podatnika jednej z dwóch metod opodatkowania: albo podstawa opodatkowania to 4 proc. przychodów i stawka podatku 10 proc. albo podstawa opodatkowania to 2 proc. przychodów plus koszty pasywne (tj. finansowanie dłużne i usługi niematerialne), plus ujawnione wartości niematerialne i prawne – i do takiej podstawy stawka podatku 10 proc.
Równocześnie ma nastąpić wyłączenie z tego podatku m.in. podatników CIT, których przychody nie przekraczają 2 mln euro (tzw. małych podatników). Resort finansów zakłada także rozszerzenie katalogu wyłączeń z tego podatku: o spółki komunalne, małych podatników, podatników w przypadku których większość przychodów została osiągnięta w związku ze świadczeniem usług ochrony zdrowia, o podatników, których rentowność w jednym z trzech ostatnich lat podatkowych była powyżej wskaźnika 2 proc., a także podatników postawionych w stan upadłości lub likwidacji.
Nie da się ukryć, że zarówno odroczenie momentu wejścia w życie przepisów o minimalnym CIT, jak i zakres dokonywanych w tym podatku modyfikacji wyraźnie wskazuje, że w pierwszym podejściu – delikatnie rzecz ujmując – coś się wyraźnie Ministerstwu Finansów nie udało. Przepisy o minimalnym CIT zostały napisane źle, by nie powiedzieć, że wręcz nieudolnie. I tłumaczenie, że zarówno odroczenie, jak i zmiany wynikają z dobrego serca rządzących, którzy chcą w ten sposób pomóc firmom w trudnych czasach, tej prawdy nie zmienia.