fbpx
środa, 31 maja, 2023
Strona głównaFelietonNiepohamowana stymulacja fiskalna i rozdawnictwo skutecznie zniechęcają do pracy

Niepohamowana stymulacja fiskalna i rozdawnictwo skutecznie zniechęcają do pracy

Rozczarowujące statystyki z amerykańskiego rynku pracy wskazują, że pakiety stymulacyjne muszą mieć jakieś granice. Nie można dawać ludziom pieniędzy za nic i oczekiwać, że wrócą do pracy, skoro państwo daje im więcej, niż mogliby zarobić, podejmując zatrudnienie.

Osoba bez pracy w USA dostaje od rządu „tygodniówkę” w wysokości 300 dol. (około 1150 zł; pieniądze mają być wypłacane do końca sierpnia). Oznacza to, że wielu bezrobotnym bardziej opłaca się siedzieć w domu, niż pracować. Pandemia koronawirusa stała się okazją do wcielania w życie bardzo daleko posuniętych działań fiskalnych i monetarnych. Ich skala przekracza znacznie to, z czym mieliśmy do czynienia podczas kryzysu finansowego z lat 2007–2008. I tu zaczynają się rodzić poważne wątpliwości, czy aby nie przekroczono pewnej granicy.

Jest jasne, że pomoc dla firm i gospodarstw domowych w związku z ostrymi lockdownami była potrzebna. Zamykano przecież całe działy gospodarki i w ten sposób pozbawiono wiele przedsiębiorstw możliwości normalnego zarobkowania. Stąd konieczna była pewna rekompensata za poniesione straty. Przypadek Stanów Zjednoczonych pokazuje jednak, że lekarstwo może być gorsze od choroby. W amerykańskiej gospodarce wciąż jest 7,4 mln wakatów, których nie daje się zapełnić. Dlaczego? Ano dlatego, że osoby wykonujące gorzej płatną pracę nie mają żadnej finansowej motywacji do powrotu na rynek. Skutecznie zniechęca ich do tego hojne rządowe wsparcie. To o tyle niebezpieczne, że mogą one wpaść w spiralę bezrobocia długotrwałego, z którego jest znacznie trudniej wyjść. Im dłużej nie pracujesz, tym mniejsze szanse, że potem szybko znajdziesz zatrudnienie, kiedy rządowe pakiety się skończą.

Bezrobocie w USA. Rozczarowujące dane porażką Bidena?

Tego problemu zdaje się nie dostrzegać obecna amerykańska administracja. Ludzie z nią związani podnoszą, że to nie pieniądze od państwa są problemem, ale zdalna nauka zmuszająca rodziców do pozostawania w domach. W konsekwencji ci, którzy nie mogą pracować zdalnie, niejako zmuszeni są do korzystania z rządowych programów dla bezrobotnych. Póki szkolnictwo nie wróci na 100 proc. do normalności, ten problem będzie istniał. Ta argumentacja nie jest jednak zbyt przekonująca. Znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że zrobiono o jeden, i to bardzo duży, krok za daleko, jeśli chodzi o pompowanie pieniędzy w gospodarkę.

Na sprawę warto spojrzeć szerzej. Obecnie na świecie coraz powszechniej dyskutowana jest kwestia tzw. dochodu podstawowego. Ma on być należny każdemu, bez względu na to, czy pracuje czy nie, i wystarczać na zaspokojenie elementarnych potrzeb życiowych. Pomysł wydaje się absurdalny, a jednak w wielu miejscach jest testowany z zamiarem przyszłego wprowadzenia w życie. Trudno zrozumieć, czemu takie plany mają służyć, zważywszy na to, że konsekwencje finansowe i społeczne ich ewentualnej realizacji, co można stwierdzić bez żadnych testów, będą opłakane.

INNE Z TEJ KATEGORII

Na podniesieniu płacy minimalnej najwięcej zyska… państwo

Najwięcej na podniesieniu płacy minimalnej w przyszłym roku zyskają finanse państwa (22 proc.). Znacznie mniejszą podwyżkę dostanie pracownik (16 proc.). Wszystko to sfinansują przedsiębiorcy, którzy będą mieli wyższe koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Obciążenia wynikające z podwyżki wzrosną im o 18 proc.
5 MIN CZYTANIA

Święty asceta i ekonomista

Przed wyborami zaczynamy w końcu rozmawiać o podatkach. 22 maja br. gościem Radia Zet był Krzysztof Bosak. Komentując propozycję zniesienia przez Konfederację progu podatkowego ze stawką 32 proc., red. Beata Lubecka powiedziała, że zyskają na tym najbogatsi. Współprzewodniczący Konfederacji odpowiedział: „Przestajemy karać za sukces. Zyskują ci, którzy zarabiają, ciężko pracują”.
2 MIN CZYTANIA

Koniec „wyścigów słoni”, czyli znów wylano dziecko z kąpielą

Wielokrotnie przywoływałem termin „kultura przesady”, powołany do życia przez mojego kolegę, prof. Antoniego Dudka. To pojęcie bardzo celnie ujmuje konstytutywną cechę naszego systemy politycznego. Ma ono jednak również zastosowanie do samej legislacji.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

RAPORT: Banki centralne wobec podwyższonej inflacji

Patrząc na wskaźnik inflacji, można odnieść wrażenie, że jakaś maszyna przeniosła nas o kilka dekad do tyłu. Polski odczyt dynamiki cen jest najwyższy od 20 lat, inflacja konsumencka w Stanach Zjednoczonych osiągnęła poziom niewidziany tam od ponad trzech dekad. Podobnie jest w strefie euro. Niemcy mają inflację porównywalną z tą z początku lat 90. Dziennikarze pytają ekonomistów i polityków, kiedy ceny wyhamują i wszystko wróci do normy.
11 MIN CZYTANIA

DEBATA WIDEO: Skąd ta inflacja? Odpowiadają Kluza, Liberadzki, Sokal

Nie wiesz, skąd ta inflacja? Obejrzyj naszą debatę z udziałem wybitnych ekspertów. Wiele pytań i równie dużo trafnych odpowiedzi!

Prof. Dariusz Gątarek: „Przyczyn inflacji szukałbym poza Polską” [WYWIAD]

O bieżącej sytuacji gospodarczej w Polsce rozmawiamy z prof. Dariuszem Gątarkiem, światowej renomy ekonomistą zajmującym się tematyką zarządzania ryzykiem i wyceną pochodnych instrumentów finansowych. Byłym doradcą prezesa NBP Sławomira Skrzypka.
5 MIN CZYTANIA