Jak poinformowała Rada Unii Europejskiej, po 2035 r. nowe pojazdy wprowadzane na rynek Unii Europejskiej będą musiały zredukować emisję CO2 o 100 proc. Pośredni cel 55 proc. dla samochodów osobowych i 50 proc. dla vanów został uzgodniony na 2030 r. Oznacza to de facto wstrzymanie sprzedaży samochodów benzynowych, wysokoprężnych i napędzanych gazem, w tym także lekkich samochodów dostawczych.
Według serwisu EURACTIV.com, sprawa nie była przesądzona. Włochy, Portugalia, Słowacja, Bułgaria i Rumunia naciskały na przesunięcie celu z 2035 r. na 2040 r. Ostatecznie kraje te poparły kompromis zaproponowany przez Niemcy, największy rynek samochodowy w UE, który utrzymał cel na 2035 r., i zawnioskowały o ocenę w 2026 r., czy pojazdy hybrydowe lub na paliwa neutralne pod względem emisji CO2 mogą spełnić ten cel.
Serwis EURACTIV.com nie informuje, by polscy przedstawiciele w jakikolwiek sposób blokowali ten absurdalny i antywolnościowy pomysł. A rzecznik rządu Piotr Müller dopiero co powiedział, że Polska jest przeciwna zakazowi produkcji samochodów spalinowych od 2035 r. Także minister klimatu i środowiska Anna Moskwa mówiła, że Polska sprzeciwia się tej propozycji.
Po ponad 16 godzinach negocjacji ministrowie środowiska z 27 państw członkowskich Unii Europejskiej uzgodnili wspólne stanowiska w sprawie pięciu ustaw, będących częścią szerszego pakietu środków mających na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. Poza kwestią zakazu sprzedaży samochodów spalinowych ministrowie klimatu wszystkich krajów członkowskich poparli m.in. nałożenie opłat za emisję CO2 w transporcie i budynkach.
Zobacz także: Polska podjęła decyzję w sprawie zakazu aut spalinowych