Na celowniku globalistów znaleźli się, rzecz jasna, przedsiębiorcy. I to z dwóch powodów: bo zazwyczaj posiadają jakiś majątek, a co gorsze – własne zdanie i opinie, którymi nierzadko dzielą się ze swoim otoczeniem. A przecież tak być nie może! Szczególnie, jeśli pozwalają sobie na krytykę prawd „jedynie słusznych”, narzucanych światu przez wspomniane „elity” poprzez mainstream.
Jesteś przedsiębiorcą? Jeśli tak i jeśli spostrzegłeś, jak „system” zawziął się na takich jak ty, zapoznaj się z ciągiem dalszym tego tekstu. Podzielę się swoją wiedzą, przedstawiając garść porad, jak funkcjonować w biznesie i nie polec, kiedy wokół wszyscy do ciebie strzelają.
1. Nie bagatelizuj zagrożenia!
Może być tak, że działasz w branży, która zupełnie nie ucierpiała (lub w niewielkim stopniu) na dotychczasowych ograniczeniach/restrykcjach/zmianach przepisów; mam na uwadze okres od początku tzw. pandemii. Bo może na przykład sprzedajesz trumny i masz wielki ruch interesie. I widać, że ten bardzo korzystny trend utrzyma się w twojej branży. Jest to bardzo naiwna postawa, szczególnie, że nie wiemy, jakie kolejne ciosy i z której strony spadną na przedsiębiorców. Więc pocieszanie się tym, że „po mnie jeszcze nie przyszli” wraz z biernym oczekiwaniem na rozwój wypadków i przyjęciem postawy bezrefleksyjnej – zdecydowanie odradzam.
2. Sprawdzaj co miesiąc bieżącą płynność finansową
Jedna z naczelnych biznesowych prawd rzecze: firma może tak długo działać na rynku, dopóki utrzymuje płynność finansową. Słuszność tej tezy jest dość oczywista: jeśli nie będę miał środków, aby płacić bieżące zobowiązania i ten stan będzie się przez jakiś czas utrzymywał, biznes taki nie ma racji bytu.
Jednakowoż, jeśli uznasz powyższą zasadę, jako wystarczające potwierdzenie sensu prowadzenia przez ciebie biznesu, może spotkać cię kiedyś niemiła niespodzianka. Mowa o sytuacji, kiedy utracisz trwale tzw. bieżącą płynność finansową. Wszak comiesięczne rachunki możesz płacić np. z posiadanych oszczędności czy biorąc w banku kredyt. Może się więc zdarzyć, że firma leci na dużych stratach, a ty nic z tym nie robisz. I zamiatasz problem pod dywan, bo… przecież są środki na wszystkie opłaty. Do czasu!
Zdecydowanie radzę inny wariant: sprawdzaj co miesiąc, jak jest z twoją płynnością finansową, ale tą generowaną z bieżących przychodów. Jeśli nie wiesz, jak się do tego zabrać, poświęcę temu jeden z kolejnych odcinków poradnika.
3. Chroń majątek: stosuj podmioty o lekkiej konstrukcji
Jeden z największych błędów przedsiębiorców, to traktowanie firmy jak skarbca. Najgorszy wariant to zamożny przedsiębiorca prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą i posiadający także pokaźny majątek osobisty. Jak taki „tłusty miś” zostanie przez system „trafiony”, to jego oprawcom wpadnie w ręce cały dobytek tej firmy. Plus to, co miał na stanie posiadania ów nieprzezorny przedsiębiorca, jako osoba fizyczna.
A przecież ta sama działalność mogła być prowadzona przez podmiot-wydmuszkę. Trzeba też się postarać, aby ów przedsiębiorca nie ponosił odpowiedzialności osobistej za zobowiązania tej firmy, jeśli coś pójdzie nie tak. Przecież to proste jak drut! Jak „system” walnie w taki podmiot (czyli w firmę-wydmuszkę) nie stracisz nic. Możesz ewentualnie zgłosić upadłość do sądu, a biznes prowadzić pod innym brandem. Czyli jako świeżutka, pachnąca jeszcze nowością spółka. Na polskim rynku nieźle sprawdza się do tych celów spółka komandytowa.
Niech więc twoim hasłem przewodnim będzie: Zawsze oddzielam majątek od działalności operacyjnej!
4. Co cztery firmy, to nie jedna…
Lubimy sobie ułatwiać życie. To zrozumiałe. Ale nie róbmy tego kosztem bezpieczeństwa! Kiedy prowadzimy jakiś tam biznes (-y) – nawet jednorodny – wygodnie jest, jeśli do tych działań mamy jeden podmiot. Na pewno łatwiej się poruszać w gąszczu biznesowych przepisów/nakazów/zakazów i sprawozdań, kiedy to wszystko dotyczy jednej firmy.
No dobrze – się zapytam: a jeśli twoje działania nie spodobają się urzędowi skarbowemu i zablokuje ci wszystkie konta? Będzie ci wtedy do śmiechu?
Pamiętajmy, że tenże urząd atakuje KONKRETNY podmiot, więc jeśli opisana sytuacja się wydarzy i skarbówka zblokuje ci działalność na miesięcy kilka (po czym okazać się może, że jednak racja była po twojej stronie), masz jeszcze kilka innych firm, które mogą wystawiać faktury i przyjmować kasę od kontrahentów/klientów. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie w każdym przypadku takie szybkie przestawienie się na inny podmiot jest możliwe – wtedy musisz się inaczej bronić przed „systemowymi” instytucjami. Patrz: na przykład moja rada nr 5.
5. Rejestruj firmy tylko w dużych ośrodkach miejskich
Na pewno wkładasz mnóstwo pracy w to, aby być dobrze rozpoznawalną firmą lokalnie, wśród klientów i kontrahentów. Ale dokładnie odwrotnie powinno być, jeśli chodzi o systemowe, niezbyt pomocne nam urzędy, w tym wspomniany już urząd skarbowy. W tym wypadku twoje wysiłki powinny iść w kierunku dokładnie odwrotnym: abyś wobec tychże instytucji pozostał całkowicie anonimowy! Może mieć to miejsce, jeśli zarejestrujesz firmę (oczywiście niech to będzie spółka prawa handlowego) w dużym ośrodku miejskim. Nade wszystko polecam Warszawę.
Co, nie chce ci się? Nie życzę ci tego, ale być może wspomnisz moją radę, kiedy zjawi się u ciebie urzędnik skarbowy na rutynową kontrolę. Opowiadał mi jeden z moich klientów, który swoją JDG zgłosił w miejscu zamieszkania – było to 10-cio tysięczne miasteczko na Podlasiu – że już w pierwszym roku działalności ów młody przedsiębiorca miał cztery kontrole urzędu skarbowego. A kiedy udał się osobiście do naczelnika z pytaniem, czemu jest tak duże zainteresowanie jego osobą, usłyszał taką odpowiedź: „Panie, a kogo mam tu kontrolować? Wie pan, jak tu działa mało firm?”
6. Co dwóch doradców, to nie jeden…
Mimo faktu, że moja firma nie jest potentatem (nawet lokalnie) pod kątem wysokości osiąganych przychodów, od pięciu lat mam „na stanie” doradcę podatkowego. Z perspektywy czasu mogę dobitnie stwierdzić, że ten wydatek mi się opłacił. Ostatnio, a dokładnie na początku tego roku, kiedy nasz wspaniały rząd obdarował Polaków Polskim Ładem, usłyszałem od tegoż doradcy: „Panie Krzysztofie, obecnie nie da się prowadzić firmy, żeby wszystko robić dokładnie tak, jak jest to w przepisach. Często ze sobą sprzecznych”. No właśnie, ale przecież z tego powodu nie zamkniesz działalności. Nie możesz jej także prowadzić, przyjmując z góry założenie, że będziesz co miesiąc dokładał do interesu.
W tym wypadku, aby chronić się przed działaniem śmiercionośnego systemu, radzę poszukać sobie kogoś do pomocy z dziedziny antywindykacji. Co możesz dzięki temu zyskać? Choćby powyższe rady, z którymi zapoznałeś czytając tę publikację: są to typowe działania prewencyjne, które wypracowała właśnie antywindykacja.
Plus jeszcze jedna ważna kwestia. Doradca podatkowy, jak by na to nie patrzeć, to członek systemu. Ciąży na nim odpowiedzialność osobista, zawodowa i karna. Dziś nawet używanie terminu „optymalizacja podatkowa” jest niebezpieczne, bowiem takowe działania system może uznać za przestępstwo.
Natomiast antywindykacja jest z założenia branżą antysystemową. Działamy oczywiście zgodnie z prawem, ale wyszukujemy wszystkie słabości systemu (a tych jest mnóstwo) i podpowiadamy, jak się przed tymże chronić – abyś nie został unicestwiony. Czasem do bankructwa wystarczy, że w sposób nieadekwatny do obecnych czasów rozumiesz słowo „praworządność”… A tej wiedzy, czyli jak w sytuacji zagrożenia podążać w przeciwnym kierunku, niż nakazuje nam system, z pewnością nie przekaże ci doradca podatkowy.
(Poprzedni odcinek poradnika: link).