Na czym polega program finansowania ochrony zdrowia przez Bank Gospodarstwa Krajowego?
To jeden z programów modelu biznesowego BGK, który reaguje na potrzeby rynkowe. Jedną z takich potrzeb w przypadku ochrony zdrowia jest optymalizacja modelu finansowania szpitali. I to jest główny cel, w którym jako polski bank rozwoju uczestniczymy. W ramach tego celu dążymy przede wszystkim do poprawy rentowności działalności szpitali na poziomie operacyjnym, udzielając finansowań restrukturyzacyjnych. Druga sposób na pomoc szpitalom to finansowanie luki płynnościowej. Kiedy coś takiego w danej jednostce ma miejsce i ta jednostka zgłasza się do nas o kredyt, wówczas udzielamy jej finansowego wsparcia krótkoterminowego.
Jak obecnie wygląda sytuacja finansowa polskich szpitali? Jakby Pan ją ocenił?
Mamy marzec, a szpitale mają czas na przekazanie pełnych informacji za 2022 rok. Wstępne dane dopiero do nas spływają, dlatego jeszcze za wcześnie, by odpowiedzieć na to pytanie. Natomiast dysponujemy danymi na czerwiec ubiegłego roku i niestety trzeba powiedzieć, że jasno z nich wynika, iż nastąpiło pogorszenie sytuacji finansowej w sektorze publicznym. Wpływ na to w ogromnej mierze ma inflacja i związany z nią wzrost kosztów.
Natomiast w związku z tym, że Ministerstwo Zdrowia podniosło wycenę punktu w ryczałcie o 15 proc., do poziomu 1,62 zł, to według naszych wstępnych szacunków dane za drugą połowę ubiegłego roku będą zdecydowanie lepsze, niż gdyby tej korekty nie było. Dlaczego o tym wspominam? Bo istotną rzeczą, która przeszkadza w efektywnym finansowaniu szpitali, jest brak współmierności wzrostu kosztów z przychodami. System reaguje co prawda w sposób prawidłowy, ale jednak z opóźnieniem. To nie działa tak jak przy – dajmy na to – produkcji jogurtów, że skoro dziś kupiliśmy surowce po wyższej cenie niż ostatnio, to natychmiast podnosimy cenę towaru. Sektor ochrony zdrowia reaguje z opóźnieniem. Jest to bardzo widoczne w sytuacjach takich, jakie miały miejsce ostatnio, kiedy skoki kursu inflacyjnego były bardzo wysokie.
W trakcie panelu dyskusyjnego poświęconego finansowaniu ochrony zdrowia podczas niedawnego Europejskiego Kongresu Samorządów wspominał Pan o tym, że w zarządzaniu tym sektorem powinniśmy przejść na model hybrydowy. Mógłby Pan to wyjaśnić?
Model hybrydowy polega na tym, że sektor ochrony zdrowia nie powinien być ani zcentralizowany, ani zdecentralizowany. Chodzi o to, by był mieszany. Potrzeby inwestycyjne szpitali powinny być gromadzone przez samorządy, bo one najlepiej znają lokalne uwarunkowania. Natomiast wszystkie podejmowane decyzje powinny być skorelowane centralnie.
Dziś jeśli jakiś szpital chce wprowadzić nowe świadczenie, to na własne ryzyko podejmuje daną specjalizację, zatrudnia lekarzy, płaci koszty w okresie przejściowym. Czyli w tym czasie wykazywana jest realna strata, co nie jest ekonomiczne. Dopiero potem podpisuje kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Brakuje więc wcześniejszej koordynacji. A przecież da się to wszystko zaplanować. Oczywiście nie ma świata idealnego. Nie chodzi o to, żebym uprawiał jakąś demagogię. Ale da się to naprawdę skoordynować, żeby cały proces inwestycyjny mniej więcej zgrać w czasie. Na obecną chwilę jeżeli mała jednostka szpitalna chce być większą, chce się rozwijać i potrzebuje finansowania na sprzęt i na nowych pracowników, to mamy tak naprawdę sytuację patową. Dzisiaj tego rodzaju inwestycje bez dotacji nie mają szansy powodzenia. Szpitali publicznych generalnie nie stać na kredytowanie i finansowanie długiem.
Macie jakąś receptę dla szpitali, by były bezpieczne finansowo? W jaki sposób rozmawiacie z ludźmi, którzy zarządzają szpitalem? Co im radzicie?
Do każdego szpitala trzeba podejść indywidualnie. Jednostki nawet o podobnym profilu, ale zlokalizowane w różnych miastach, mają inaczej skonstruowane umowy z dostawcami albo formę zakupów. Nie ma dwóch takich samych szpitali, z takimi samymi potrzebami i problemami. Podejście indywidualne pozwala nam ocenić, w jaki sposób można zoptymalizować dane finansowanie dla danego szpitala. I tak naprawdę stosujemy rozwiązania szyte na miarę. Oczywiście pewne schematy się powtarzają, natomiast absolutnie nie mogę powiedzieć, że jest jedna odpowiednia recepta dla wszystkich. Bo jeden szpital potrzebuje karencji, drugi więcej kredytów na spłatę długów, trzeci restrukturyzacji trwałej, a czwarty uporządkowania długów w innych instytucjach finansowych zwanych parabankami i oddłużenia zobowiązań u dostawców.
Trafił się przypadek beznadziejny, kiedy nie udało się zrestrukturyzować jakiegoś szpitala?
Większości szpitali, z którymi rozmawiamy, udaje się zaproponować jakieś rozwiązanie. Sytuacje, w których wymagana jest restrukturyzacja, są najtrudniejsze. Czasem zadłużenie jest bardzo duże i bez optymalizacji operacyjnej i zbilansowania kosztów nie da się go w rozsądnym okresie finansowania i w rozsądnej cenie (bo im dłużej, tym drożej) spłacić. Ustawa Prawo bankowe wymaga od nas, abyśmy przeanalizowali i zaakceptowali program naprawczy oraz odpowiednio zabezpieczyli kredyt. To są dwa nierozłączne warunki restrukturyzacji.
Rozmawiał Krzysztof Budka
Materiał powstał we współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego