fbpx
piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaArchiwumWielkopolska jeszcze się broni... Jaka przyszłość czeka polskich producentów trzody chlewnej?

Wielkopolska jeszcze się broni… Jaka przyszłość czeka polskich producentów trzody chlewnej?

Wielkopolsce zagraża scenariusz ze wschodu kraju?

Wiosną tego roku wirus ASF pierwszy raz pojawił w zachodniej części Polski Jego ognisko odnotowano w Niedoradzu w województwie lubuskim. Kilka tygodni później choroba pierwszy raz zaatakowała w Wielkopolsce. Jej skutkiem, zgodnie z wytycznymi Głównego Inspektoratu Weterynarii, jest konieczna utylizacja całego stada, a liczebność największych hodowli w województwie przekracza 10 tysięcy świń. Straty dla hodowców mogą być zatem ogromne, ale nie tylko dla nich. Wieprzowina jest, po drobiu, najczęściej eksportowanym gatunkiem mięsa z naszego kraju. Nie ma wątpliwości, że jeśli choroba zaatakuje w pełni na obszarze Wielkopolski, będzie to koniec hodowli trzody chlewnej w Polsce, jaką znamy. Tym bardziej, że dziś niezwykle utrudnione jest prowadzenie działań mających na celu ograniczenie skutków epidemii ASF.

Co dzieje się, gdy ASF się pojawi?

Jeśli wirus wystąpi w gospodarstwie rolnym, konieczna jest utylizacja wszystkich sztuk świń, które się w nim znajdują. Gospodarstwo czeka także kosztowna dezynfekcja, która wymusza przynajmniej czterdziestodniowy przestój w używaniu chlewni do jakichkolwiek celów. Problem jednego gospodarstwa szybko przekłada się na inne znajdujące się w jego sąsiedztwie. Tworzone są wówczas strefy, które szybko zostają wykluczone z możliwości wywozu mięsa i żywca poza ich granice, a co za tym idzie, zostają pozbawione możliwości eksportu, który stanowi główne źródło utrzymania wielu gospodarstw zajmujących się produkcją mięsa wieprzowego. Zdarza się, że embargiem obejmowane są całe kraje, co ma zminimalizować ryzyko przeniesienia wirusa poza granice państwowe.

Do tak daleko idących kroków posuwają się głównie kraje azjatyckie, będące czołowymi odbiorcami rodzimych kontyngentów wieprzowiny. Unia Europejska z kolei nakłada zazwyczaj obostrzenie rejonizacji eksportu. Najważniejszym kierunkiem sprzedaży żywca wieprzowego oraz mięsa pochodzącego z krajowych hodowli są Niemcy znajdujące się w bezpośredniej bliskości właśnie województwa Wielkopolskiego. To do naszego zachodniego sąsiada trafia zdecydowana większość wieprzowiny z Wielkopolski. Utrata tego rynku odbije się zauważalnie na wskaźnikach eksportu artykułów rolno-spożywczych z Polski, które już zostały uszczuplone w wyniku ekonomicznych skutków pandemii koronawirusa.

Kto wygryzł Polaków?

Już dziś wiemy, że po kilku latach trudnej walki z chorobą, miejsce Polski w gronie eksportowych czempionów Unii Europejskiej zajęła Hiszpania, która na samym eksporcie do Chin zarobiła w ubiegłym roku przeszło 1,2 mld EUR. Choroba pojawiła się w Polsce w najgorszym możliwym momencie. Nałożyła się ona na wystąpienie grypy ptaków oraz – ostatnio – na załamanie się łańcucha dostaw żywności będącego skutkiem pandemii koronawirusa. Wystąpiła u nas również wtedy, gdy pojawiła się Chinach będących największym rynkiem konsumenckim wieprzowiny na świecie. Polska miała zatem niepowtarzalną szansę na zawojowanie trudnego rynku Państwa Środka. Tak się jednak nie stało. Dlaczego?

Myśliwi, myśliwi, myśliwi

Eksperci od zawsze twierdzili, że jedyną realną szansą na całkowite pokonanie wirusa jest prowadzenie skrupulatnego i szeroko zakrojonego odstrzału sanitarnego dzików. W tym celu Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wprowadziło specustawę o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia zwalczania chorób zakaźnych zwierząt. To dziki są głównym rezerwuarem jak i wektorem przenoszenia wirusa, stąd zachodzi szczególna konieczność przeprowadzenia procesu redukcji populacji dzika na terytorium Polski.

Nie jest to jednak takie proste. W dobie pandemii myśliwym i wszystkim służbom wspierającym odstrzał sanitarny nadawano bądź odbierano możliwość wstępu do lasu, a co za tym idzie, także prowadzenia polowań w formie zbiorowej. Spowodowało to niepowetowane straty, których skutki zauważymy już za kilka tygodniu lub miesięcy w postaci kolejnych ognisk ASF w miejscach, w których dotąd choroba nie wystąpiła. Szczególnie zagrożone są w tym kontekście województwa łódzkie i dolnośląskie, które są kolejnymi dużymi ośrodkami hodowli trzody chlewnej.

Prowadzenie polowań utrudniają także ekolodzy, którzy, stwarzając zagrożenie dla życia swojego i myśliwych, zaburzają polowania w ramach ostrzału sanitarnego. Co wolno wojewodzie… Właśnie – ekologom nie przeszkadzają podobne polowania zbiorowe w Niemczech czy Czechach, które dzięki odstrzałowi sanitarnemu – zalecanemu przecież nawet przez Unię Europejską – częściowo poradziły sobie z wirusem ASF. Czesi ogrodzili dziki w zagrożonym obszarze i dokonali ich całkowitej eliminacji. Tamtejsi ekolodzy rozumieli, że to działanie obliczone jest – poza zniwelowaniem zagrożeń ekonomicznych – także na dobrostan samych zwierząt, które dotknięte chorobą, padają w męczarniach. Niemcy przeprowadzili natomiast szereg błyskawicznych polowań na zachód od Odry tak, by odciąć się od potencjalnego zagrożenia płynącego z Polski – i to się udało.

Poza restrykcyjnym przestrzeganiem i kontrolą wdrażania zasad bioasekuracji, potrzebne jest zatem zrozumienie społeczne, które nie może zostać zmącone przez domorosłych aktywistów, niejednokrotnie udowadniających swoją niewiedzę w obszarze rolnictwa oraz ekonomiczną ignorancję.

*autor jest Dyrektorem Instytutu Gospodarki Rolnej

Jacek Podgórski
Jacek Podgórski
Dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Członek zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych oraz zespołu problemowego ds. międzynarodowych Rady Dialogu Społecznego. Były dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego w Departamencie Prawa i Legislacji ZPP. Wieloletni dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Autor licznych publikacji z zakresu funkcjonowania gospodarki rolnej Polski i Unii Europejskiej. Były dziennikarz i felietonista.

INNE Z TEJ KATEGORII

Dowiedz się, jak inwestują najlepsi! Zapraszamy na darmową konferencję Invest Cuffs 2024

Już 5 –6 kwietnia 2024 r. odbędzie się kolejna edycja Konferencji i Targów Invest Cuffs. Będzie to już dziesiąta odsłona wydarzenia, które corocznie przyciąga do Krakowa kilka tysięcy uczestników, mających możliwość wysłuchania wykładów prowadzonych przez niemal 200 prelegentów. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do udziału w tym wydarzeniu i wspólnego tworzenia historii rynku inwestycyjnego.

Rola elektrowni szczytowo-pompowych w zielonej transformacji

Elektrownie szczytowo-pompowe to obecnie najbardziej dojrzała technologia magazynowania energii, charakteryzująca się niezwykle długim czasem eksploatacji. Przy rosnącym udziale źródeł wykorzystujących energię odnawialną, takich jak instalacje fotowoltaiczne, czy farmy wiatrowe, jednostki te mają coraz większe znaczenie w zielonej transformacji. W Młotach w Gminie Bystrzyca Kłodzka przygotowywany jest największy tego typu magazyn energii w Polsce.

Green Gas Poland 2023

Green Gas Poland to jedyna konferencja branżowa organizowana przez pracodawców sektora biogazowo-biometanowego. Zagadnienia branżowych centrów umiejętności, międzynarodowych projektów Erasmus+ oraz zapobiegania ekoterroryzmowi to najważniejsze tematy tegorocznej edycji, która odbyła się w pierwszej połowie grudnia w Warszawie.

INNE TEGO AUTORA

Jak uzdrowić krajową legislację?

W Polsce o procesie legislacyjnym trudno dziś mówić bez emocji. Złośliwie można by powiedzieć, że jest to wprawdzie proces, ale nie stanowienia prawa, tylko jego masowej produkcji. I to produkcji marnej jakości. Nie pozostaje to bez znaczenia dla biznesu, który o legislacji myśli z uzasadnioną trwogą.
6 MIN CZYTANIA

Obudzić z marazmu polski rynek pracy!

Polski rynek pracy w niedalekiej przyszłości będzie borykać się z niedoborem pracowników znacznie przewyższającym dzisiejsze, sygnalizowane przez przedsiębiorców, problemy. Wskaźniki demograficzne nie pozostawiają tu złudzeń. Pozostaje tu zatem pytanie – co robić?
5 MIN CZYTANIA

Polska powinna mieć swoją rakiję

Produkcja destylatów to element tradycji i kultury wielu regionów świata. Polska wcale nie jest tu białą plamą na mapie świata, ale od innych miejsc w samej choćby Unii Europejskiej odróżnia nas to, że wytwarzanie trunków o „słusznym” woltażu w domowych warunkach jest nad Wisłą po prostu nielegalne.
4 MIN CZYTANIA