fbpx
wtorek, 19 marca, 2024
Strona głównaHistoriaZapomniany Cud Bożego Ciała i… bitwa pod Grunwaldem

Zapomniany Cud Bożego Ciała i… bitwa pod Grunwaldem

Zastanawiacie się Państwo, co ma wspólnego niezwykły cud eucharystyczny, który miał miejsce w Poznaniu roku Pańskiego 1399, z królem Władysławem Jagiełłą i bitwą pod Grunwaldem? Oto opowieść...

W XIV i XV w. odnotowano w Polsce aż kilka cudów eucharystycznych. Jeden z najbardziej niezwykłych wydarzył się w Poznaniu. Czytając źródła o tej historii, aż dziw bierze, że cud ten, który miał także widoczny wpływ na historię Polski, jest u nas tak mało znany. Oprócz opowieści o nim (a jest zapisanym przez kronikarzy faktem) warto połączyć go z innym  wydarzeniem, które miało miejsce w tamtym czasie – mam na myśli właśnie bitwę pod Grunwaldem. Ale od początku…

W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (15. VIII) roku Pańskiego 1399 na zlecenie kilku poznańskich Żydów pewna uboga kobieta dokonała świętokradztwa. Poznanianka była służką u jednego z majętnych Żydów, który nie wierzył w to, iż Hostia jest Bożym Ciałem i – razem z grupką przyjaciół wyznania mojżeszowego – chciał zdobyć dowód na swoje obrazoburcze domniemanie.

Skuszona hojnym wynagrodzeniem kobieta wraz z córką wykradła z pobliskiego kościoła ojców dominikanów (znajdującego się przy dzisiejszej ul. Szewskiej – obecnie kościół jezuitów) trzy Hostie i przekazały je zleceniodawcom, którzy zamierzali udowodnić, że Hostia jest zwyczajnym podpłomykiem. Świętokradcy uradowani, że udało im się kupić aż trzy Hostie, zebrali się w piwnicy domu przy ul. Żydowskiej (należącego do rodziny Świdwów) i dokonując świętokradczego eksperymentu, zaczęli kłuć je nożami, aby przekonać się o rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii. Eksperyment miał być dowodem na to, że Hostia nie jest Ciałem Chrystusa.

Jakież zdziwienie i strach przeniknął tych wszystkich „naukowców”, gdy z pociętych Hostii wytrysnęła krew i rozlała się po stole i ścianie piwnicy. Wśród zebranych ludzi miała znajdować się także niewidoma dziewczyna, na którą trysnęła kropla krwi z Hostii – według podania kobieta natychmiast odzyskała wzrok.

Żydzi przestraszeni wynikiem eksperymentu, chcieli ukryć „dowody zbrodni” i zatrzeć wszelkie jej ślady. Postanowili wrzucić Hostie do znajdującej się w piwnicy studni (która zachowała się do naszych czasów), ale nie dały się utopić i unosiły się nad wodą. Wtedy sprawcy zawinęli je w chustę, by wynieść poza mury miasta i zagrzebać na mokradłach nad Wartą. Jednak i tym razem Hostie ponownie uniosły się z błota i dosłownie zawisły w powietrzu nad miejscem, gdzie Żydzi usiłowali je pogrzebać. Przerażeni czym prędzej wzięli nogi za pas i uciekli do miasta, udając, że nic się nie stało. Za grzech świętokradztwa w ówczesnej Polsce kary były bowiem bardzo surowe. Całej sprawy nie dało się już jednak zamieść pod dywan, gdyż Hostie najzwyczajniej dalej wisiały w powietrzu, jakby chciały wskazać miejsce, gdzie starano się je utopić.

Tak się złożyło, że w pobliżu tego miejsca pasł bydło syn pasterza. Młodzieniec zauważył, że wszystkie bydlątka zwrócone w jedną stronę zaczynają klękać na przednie nogi. Zaciekawiony poszedł w kierunku, w którym skłaniały się zwierzęta i dostrzegł wiszące w powietrzu Hostie. Pastuszek natychmiast zaalarmował mieszkańców Poznania, a ci ojców duchownych, którzy w uroczystej procesji sprowadzili Hostie do świątyni. Jednak następnego dnia Hostie miały zniknąć z tabernakulum. Odnalazły się na bagnach – tam, gdzie znalazł je pasterz. Mieszkańcy miasta odebrali to zdarzenie za znak, iż Opatrzność życzy sobie, aby Hostie pozostały w tym miejscu, dlatego postawiono zbudować tam drewnianą kapliczkę.

O całej sprawie zaczęło być głośno w całej Polsce. O profanacji Hostii pisał nawet Jan Długosz w swoich „Rocznikach” następującymi słowami:

W Piątek, dnia piętnastego Sierpnia, kobieta pewna z Poznania, po przyjęciu w klasztorze zakonu kaznodziejskiego Najświętszej Komunii, wyniosła ją w ustach dla sprzedania Żydom mieszkającym w Poznaniu. Gdy potem znaleziono ją na błoniach miasta Poznania, miejsce to poczęło zaraz słynąć wielkiemi cudami. Czem spowodowany Władysław król Polski, założył w tem miejscu klasztor braci Karmelitów pod tytułem Bożego Ciała; a zmurowawszy z cegieł ozdobnym kształtem chór klasztorny, nadał rzeczonemu klasztorowi na utrzymanie braci zakonnych młyn królewski w posagu”.

Monstrancja ufundowana przez Jagiełłę kościołowi Bożego Ciała

Władysław Jagiełło nakazał też surowo ukarać wszystkich, którzy dopuścili się profanacji. Według Jana Chryzostoma Sikorskiego w dziele „O cudzie trzech hostii w Poznaniu” (z 1399 r.) kobieta, która wykradła Hostie oraz Żydzi – jej zleceniodawcy zostali osądzeni i surowo ukarani przez polskiego króla za to, że „ośmielili się popełnić tak straszne świętokradztwo”. Przywiązani zostali do pala i spaleni żywcem za karę bezbożności.

I tutaj wątek związany z królem Władysławem Jagiełłą i bitwą pod Grunwaldem. Wiadomo, że Jagiełło w przeddzień bitwy złożył ślubowanie, że po zwycięstwie nad Krzyżakami odbędzie pielgrzymkę dziękczynną do Poznania. Król spełnił obietnicę.
Pieszo przeszedł z Pobiedzisk do kościoła Bożego Ciała w Poznaniu i przez trzy dni adorował w modlitwie Najświętszy Sakrament. Dziękował Opatrzności Bożej za wspaniałe zwycięstwo nad Krzyżakami. Poprosił też karmelitów o odprawianie w sanktuarium codziennie dwóch Mszy Świętych, ofiarując zakonnikom w zamian dwie miary słodu z młyna Bogdanka.
Polski król do końca swego panowania w ważnych dla Polski momentach był wierny zwyczajowi wotywnego odwiedzania poznańskiego sanktuarium – przed każdą wyprawą wojenną przed ołtarzem karmelitańskim powierzał Opatrzności sprawy Polski.

Jarosław Mańka
Jarosław Mańka
Dziennikarz, reżyser, scenarzysta i producent, autor kilkunastu filmów dokumentalnych i reportaży (kilka z nich nagrodzonych). Absolwent historii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pasjonat podróży i tajemnic historii. Propagator patriotyzmu gospodarczego. Współpracownik magazynu „Nasza Historia”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Jak Bismarck wydusił reparacje od Francji

Sprawa niemieckich reparacji należnych Polsce za zniszczenia podczas II wojny światowej wraca jak bumerang – ostatnio za sprawą wypowiedzi Donalda Tuska. Niemcy (i Donald Tusk) uważają sprawę za zamkniętą. Tymczasem warto przypomnieć, jak Niemcy wymogli reparacje za wojnę z Francją 1870-71 r.
5 MIN CZYTANIA

Największy filantrop w powojennej Polsce

Zarządzał jedną z największych prywatnych fortun w powojennej Europie. Był filantropem, mecenasem sztuki i wielkim patriotą. Finansował wiele polskich przedsięwzięć, ale przede wszystkim instytucje kultury. Czasem jednak odmawiał pomocy: na prośbę o wsparcie polskich sportowców na igrzyska w Moskwie odpowiedział, że „chwilowo nie posiada rubli”.
11 MIN CZYTANIA

„Warszyc. Inny wróg, cel ten sam”

Stworzył silną, liczącą kilka tysięcy żołnierzy organizację antykomunistyczną o nazwie Konspiracyjne Wojsko Polskie. Stanisław Sojczyński „Warszyc” walczył do końca, bo – jak mówił: zmienił się tylko wróg, a cel pozostaje ten sam – niepodległość.
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak Bismarck wydusił reparacje od Francji

Sprawa niemieckich reparacji należnych Polsce za zniszczenia podczas II wojny światowej wraca jak bumerang – ostatnio za sprawą wypowiedzi Donalda Tuska. Niemcy (i Donald Tusk) uważają sprawę za zamkniętą. Tymczasem warto przypomnieć, jak Niemcy wymogli reparacje za wojnę z Francją 1870-71 r.
5 MIN CZYTANIA

Największy filantrop w powojennej Polsce

Zarządzał jedną z największych prywatnych fortun w powojennej Europie. Był filantropem, mecenasem sztuki i wielkim patriotą. Finansował wiele polskich przedsięwzięć, ale przede wszystkim instytucje kultury. Czasem jednak odmawiał pomocy: na prośbę o wsparcie polskich sportowców na igrzyska w Moskwie odpowiedział, że „chwilowo nie posiada rubli”.
11 MIN CZYTANIA

„Warszyc. Inny wróg, cel ten sam”

Stworzył silną, liczącą kilka tysięcy żołnierzy organizację antykomunistyczną o nazwie Konspiracyjne Wojsko Polskie. Stanisław Sojczyński „Warszyc” walczył do końca, bo – jak mówił: zmienił się tylko wróg, a cel pozostaje ten sam – niepodległość.
4 MIN CZYTANIA