Z przytaczanych przez „Business Insider Polska” danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych wynika, że od 27 czerwca w naszym kraju rosło zapotrzebowanie na moc i choć 26 czerwca wynosiło ono 18,3 GW, to dzień później było to 23,5 GW, a 28 czerwca już rekordowe 24,2 GW. Wcześniej niemal tak wysoki wynik odnotowano 26 czerwca 2019 r., gdy z sieci pobrano 24,1 GW.
– Lato to okres bardzo niskich stanów wód potrzebnych do chłodzenia elektrowni konwencjonalnych i ich wysokich temperatur, czasem uniemożliwiających pobór, a następnie zrzut wody, co jest związane z przepisami dotyczącymi ochrony środowiska. Na dodatek, do kłopotów elektrowni dochodzą problemy sieci przesyłowych – w upały nie daje się czasem wyprowadzić pełnej mocy z największych elektrowni – powiedział „Business Insiderowi Polska” Grzegorz Onichimowski, ekspert rynku energetycznego z Instytutu Obywatelskiego. – Co więcej, lato to także ulubiony czas dla energetyków na remonty i naprawy często realizowane poza oficjalnymi harmonogramami. Wprawdzie w ciepłe dni nie dogrzewamy mieszkań i biur, ale coraz więcej z nich jest wyposażone w bardzo energochłonną klimatyzację – dodał ekspert.
„Business Insider Polska” przypomina, że Polskie Sieci Elektroenergetyczne już raz wprowadziły ograniczenia poboru prądu, a stało się to w 2015 r., gdy z powodu upałów, niskiego stanu rzek i wysokiej temperatury wody ogłoszono 20. stopień zasilania. Oznaczało to obowiązkową redukcję zapotrzebowania na moc u największych odbiorców.
Zdaniem Grzegorza Ochinimowskiego blackout w Polsce i w Europie nie może zostać wykluczony, ale bardziej prawdopodobne są wyłączenia lokalne wywołane awariami sieci lub wprowadzenie ograniczeń w gospodarce dla tzw. branż energochłonnych.
Źródło: Business Insider Polska