Od miesięcy trwa protest polskiej branży transportowej, która boryka się z polityką dyskryminacji i nierównej konkurencji ze strony ukraińskich firm. Od 6 listopada br. polscy przewoźnicy blokują przejścia graniczne w Korczowej, Dorohusku i Hrebennem. O sprawie pisaliśmy już kilka dni temu: Przewoźnicy protestują w Dorohusku.
Nieuczciwa konkurencja
Przedstawiciele branży transportowej dzień i noc bronią na granicy polskiego interesu narodowego, bronią polskiej gospodarki przed nieuczciwą konkurencją z Ukrainy. Nie widzimy rządu i przedstawicieli Ministerstwa Infrastruktury na granicy polsko-ukraińskiej, nie widzimy na przejściach granicznych, nie widzimy na negocjacjach ze stroną ukraińską
– powiedział poseł Michał Wawer.
Polityk zaznaczył, że branża transportowa odpowiada za 6 proc. polskiego PKB, zapewnia 1 mln miejsc pracy i wpłaca do budżetu 16 mld zł rocznie. Dodał, że Ukraina, która nie jest członkiem UE, odnosi korzyści z unijnego rynku większe niż kraje członkowskie.
Ukraińscy przewoźnicy nie muszą spełniać norm technicznych, nie muszą spełniać wymogów prawnych, nie muszą spełniać wymogów finansowych, które muszą spełniać polscy przewoźnicy
– wyjaśniał poseł Wawer.
Postulaty branży
Witold Tumanowicz ocenił, że „polska branża transportowa dostała cios w plecy od polskiego rządu, który dopuścił do tej nieuczciwej konkurencji z przewoźnikami zza wschodniej granicy”. Przedstawił również postulaty protestujących polskich przewoźników: wprowadzenie limitu zezwoleń na wjazdy przewoźników zza wschodniej granicy; zawieszenie licencji wydanych po wybuchu wojny na Ukrainie; interwencje rządu w sprawie postępowania strony ukraińskiej wobec polskich ciężarówek w ramach e-kolejki i wyrzucania polskich ciężarówek z kolejki do przejścia granicznego, w efekcie czego zostały zmuszone do pozostania na Ukrainie.