Jak wynika z prognoz norweskiego rządu, w tym roku eksport gazu do Europy Zachodniej wzrośnie o 8 proc. – do 122 mld m sześc. – przekraczając rekord z 2017 r. „Nasz sektor wydobywczy pracuje na pełnych obrotach” – zapewnił na początku zeszłego miesiąca minister przemysłu naftowego i energetyki Norwegii, drugiego co do wielkości dostawcy gazu na Stary Kontynent – Terje Aasland. W 2021 r. Norwegia pokryła 20 proc. europejskiego popytu, a do końca 2022 r. będzie to aż 25 proc., szacuje James Huckstepp, analityk S&P Global Commodity.
Większość braków po rosyjskich dostawach wypełnią inni światowi producenci. „Europa będzie coraz bardziej zależna od Stanów Zjednoczonych i Kataru, które planują znacznie zwiększyć sprzedaż surowców do Europy w ciągu najbliższych pięciu lat” – mówi Huckstepp. Jednak zdaniem Jaller-Makarewicz, analityk w Instytucie Ekonomiki Energii i Analiz Finansowych (IEEFA): „Norwegia czy Stany nie uratują UE przed kryzysem spowodowanym zaprzestaniem rosyjskich dostaw”.
Skandynawski gigant energetyczny Equinor, w którym norweski rząd ma 67 proc. udziałów, zezwolił na zwiększenie produkcji gazu o co najmniej 1,4 mld m sześc. na dwóch swoich głównych polach: Oseberg i Heidrun, co zabezpieczy potrzeby około 1,4 mln europejskich gospodarstw domowych. Spółka planuje również zwiększenie produkcji na polu Troll, największym złożu gazu na Morzu Północnym. „W tej bardzo trudnej sytuacji robimy wszystko, aby sprostać dostawom” – oświadczyła Irene Rummelhoff, wiceprezes ds. marketingu w Equinor.
Equinor to spółka, która przeszła od milionowych strat w 2020 r. do milionowych zysków w 2021 r. (spowodowanych wzrostem cen energii na światowych rynkach). Biorąc pod uwagę obecną sytuację geopolityczną nie dziwi, że spółka ma szeroko zakrojone plany rozwojowe. Tymczasem eksperci chłodzą entuzjazm Norwegów. „Niektóre z zaplanowanych projektów mogą zacząć funkcjonować w perspektywie dłuższej niż 10 lat. Istnieje ryzyko, że zapotrzebowanie na gaz w tym czasie spadnie, np. z powodu wzrostu udziału odnawialnych źródeł energii” – uważa James Huckstepp.
Według szacunków Nordea Bank, państwo norweskie w 2022 r. może zarobić około 117 mld euro z samej tylko sprzedaży ropy i gazu. W ubiegłym roku rząd spodziewał się, że dochód ten wyniesie tylko 27 000 mln euro. „Duża część tych środków trafi do państwowego funduszu majątkowego, którego wartość wynosi 1,3 bln dolarów, czyli 211 000 euro na obywatela. „Są chwile, kiedy zarabianie pieniędzy jest przyjemnie, a to jest jedna z nich” – powiedział minister Aasland w wywiadzie dla krajowej telewizji.
„Norwegia ma szczęście, że ma rezerwy węglowodorów, które pozwoliły jej zapewnić swojej ludności potężny dochód” – mówi Diego Rodríguez, profesor ekonomii na Uniwersytecie Madryckim.
Ropa i gaz są najważniejszymi produktami eksportowymi norweskiej gospodarki. Kraj ten jest trzecim – po Rosji i Katarze – eksporterem gazu ziemnego na świecie. W ubiegłym roku norweskie wydobycie gazu wyniosło 113 mld m sześc., zaspokajając około jednej czwartej zapotrzebowania w UE i Wielkiej Brytanii. Kraj tłoczy około czterech milionów baryłek dziennie (najwyższa produkcja w Europie Zachodniej), podzielonych prawie równo na ropę i gaz ziemny, z czego 95 proc. jest dystrybuowanych przez rozległą sieć podwodnych gazociągów, które łączą się z terminalami w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji i Belgii. Do końca tego roku zostanie oddane nowe połączenie – do Polski. Będzie to 900-kilometrowy gazociąg o przepustowości 10 mld m sześc. gazu rocznie. Norweski gaz pomoże opanować szok w krajach bałtyckich, które są silnie uzależnione od dostaw z Rosji.
Istotne znaczenie dla uniezależnienia się od Rosji będzie miał także norweski eksport skroplonego gazu ziemnego, który stanowi od 6 do 7 proc. całkowitego eksportu gazu przez ten kraj. Kilka tygodni temu, po 20-miesięcznej przerwie, Equinor wznowił działalność zakładu w Hammerfest (na północy kraju). Stamtąd mógłby wydobywać około 6500 mln m sześc. gazu rocznie, co odpowiada rocznemu zapotrzebowaniu 6,5 mln europejskich domów.