fbpx
sobota, 2 grudnia, 2023
Strona głównaArchiwumPrzed nami ciężki bój o polskie owoce

Przed nami ciężki bój o polskie owoce

Straty sadowników i plantatorów, rekordowo niskie ceny w skupach i nieuczciwa przewaga kontraktowa – te wszystkie elementy stawiają rynek owoców w trudnej sytuacji. W trudnej sytuacji, która – chciałoby się rzec – powtarza się jak koszmar z regularnością jednego sezonu. O ile zachodnioeuropejskie kraje są w stanie przeciwdziałać spadkom cenowym przez kreowanie rynku za pomocą spółdzielczych giełd rolnych, o tyle w Polsce sytuacja jest bardziej skomplikowana.

Aby stworzyć system sprawnie funkcjonującego łańcucha sprzedaży, trzeba właściwie prześwietlić wewnętrzny rynek. Sytuacja jest szczególna na rynku owoców. Ziemia w obcych rękach, podmioty-słupy, skupy i przetwórnie działające pod dyktando obcego kapitału, ukraińska konkurencja – tak rysuje się smutna rzeczywistość rodzimych sadowników.

Rolnikom sen z powiek spędza przede wszystkim niestabilność cenowa, która nie pozwala na właściwe oszacowanie zysków w trakcie sezonu i po jego zakończeniu. Rodzi to problemy z planowaniem kolejnych działań wybiegających w przyszłość i często wyprzedzających europejskie i światowe trendy, na które w optymalnych warunkach polscy rolnicy potrafią odpowiedzieć.

Mimo wielu problemów rodzimy rynek owoców należy do najsilniejszych w Europie. Jesteśmy czołowym producentem jabłek, borówek – które są hitem na zagranicznych rynkach, znaczącym producentem malin, truskawek, aronii, porzeczek czy wiśni. Produkcja owoców, według danych Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, stanowi około 12 proc. ogólnej produkcji rolnej w kraju, a sam rynek wart jest około 35 mld złotych i stanowi jedno z kół zamachowych krajowego eksportu towarów rolno-spożywczych.

Dużo? A mogłoby być więcej, gdyby nie reformy z lat 90. i „cudowne” pomysły Leszka Balcerowicza, Janusza Lewandowskiego i innych tuzów polskiej sceny politycznej, którzy zapomnieli o starej zasadzie, według której kapitał przybiera jednak narodowe barwy. Na rynku owoców z całą pewnością nie dominują biel i czerwień, ale kolory flag niemieckiej, ukraińskiej czy chińskiej. Niestety, ta tendencja postępuje.

Tylko w 2018 roku w chińskie ręce trafiła grupa Appol, na którą składają się Appol sp. z o.o. oraz Appol Bis sp. z o.o. Był to – i jest – największy niezależny producent koncentratu jabłkowego i soków NFC w kraju. Zakłady Appolu kupiła SDIC Zhonglu Fruit Juice Co. Ltd., która jest kontrolowana przez chińską grupę National Development Investment Group Co., Ltd. (dawniej State Development & Investment Corporation). Siły przerobowe firmy w Polsce wynoszą dziś 2 tys. ton jabłek dziennie, a możliwości magazynowe rekordowe 22 tys. ton. Chińczycy kupili także nowopowstałe przetwórnie w Łąkcie Górnej, Opolu Lubelskim i w Potyczy.

Z otwartymi ramionami nasz kraj witał także bogatych kontrahentów z Ukrainy. Do rekordowej inwestycji w Polsce przygotowuje się bowiem gigant zza wschodu – spółka T.B. Fruit, która już dziś dysponuje dwoma potężnymi zakładami w Annopolu i Dwikozach. Kolejna inwestycja – warta przeszło 45 mln EUR, powstaje w miejscowości Brzostowiec nieopodal Grójca, czyli jednej ze stolic rodzimego sadownictwa. Moce przerobowe Brzostowca wynieść mają 300 tys. ton jabłek, 10 tys. ton truskawek, 6 tys. ton wiśni, 12 tys. ton malin, 7 tys. ton czarnej porzeczki rocznie

Co ciekawe, przeciwko spółce postępowanie wszczął Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, który wskazał na nieprawidłowości wynikające z terminów płatności przekraczających ustawowe dwa miesiące. Obrót spółki w ubiegłym roku znacznie przekroczył 100 mln złotych. Podobne zarzuty UOKiK wystosował swojego czasu wobec niemieckiej spółki Döhler GmbH.

Niepokój urzędu wzbudziły umowy, które Döhler GmbH zawiera z dostawcami owoców. Spółka przewidywała zapłatę za owoce w 90 dni, podczas gdy polskie przepisy dopuszczają płatności w ciągu maksymalnie dwóch miesięcy. UOKiK donosił również, że firma nie realizowała nawet tak długich, narzuconych sobie terminów. Opóźnienia wynosiły do 64 dni, czyli w praktyce rolnik czekał na pieniądze nawet ponad pięć miesięcy. Dziś wiadomo już, że spółka na wniosek UOKiK wdrożyła plan naprawczy zakładający możliwość zerwania umowy przez rolnika w sytuacji, gdy ten nie zaakceptuje minimalnej ceny narzuconej przez skupującego, ograniczenie terminu płatności do okresu przewidzianego ustawą czy przeprowadzenie specjalnych szkoleń dla polskich dostawców.

UOKiK prowadzi regularne kontrole skupów i przetwórców, a jak utrzymuje, w najbliższym czasie przeprowadzone zostaną analizy kilku największych spółek pod kątem wykorzystywania nieuczciwej przewagi kontraktowej. Zaznaczyć należy, że zagranicznym koncernom zależeć może na chaosie związanym z problemami wynikającymi z niestabilności cenowej, ponieważ zapewnia on rynkowym gigantom potężne zyski.

Dzisiejsza sytuacja pozostawiła na placu boju dwie instytucje: Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta oraz Inspekcję Handlową. Oba ośrodki mogą jednak wyłącznie reagować na zaistniałe już sytuacje. Potrzeba stworzenia nowego prawodawstwa, które stawiałoby w uprzywilejowanej pozycji polskich rolników, nigdy jeszcze nie wydawała się tak paląca. Przeciwnicy powiedzą oczywiście, że obecne realia wynikają wprost z prawa unijnego, ale nie jest to do końca prawda. Przykłady Niemiec, Holandii, Francji czy Wielkiej Brytanii pokazują, że możliwe są takie reformy, które dają szansę ulokowania w konkretnych strategicznych sektorach głównie kapitału narodowego.

Jednym ze sposobów na podanie ręki tonącym dostawcom z Polski jest ustawa o rolniczym handlu detalicznym, która pozwala na sprzedaż m.in. owoców i ich przetworów do stołówek, restauracji czy gospodarstw agroturystycznych. Jest to jednak tylko kropla w morzu potrzeb krajowego sektora sadowniczego. Dobry efekt wywołuje ustawa o przeciwdziałaniu wykorzystywaniu nieuczciwej przewagi kontraktowej, ale najwięcej perspektyw stworzyć może „częściowe” już powołanie Krajowej Grupy Spożywczej – spółki, która ma stanowić realną przeciwwagę dla zagranicznych firm i dać impuls do rozwoju sektora owoców w Polsce.

Tu zapewne nie obejdzie się bez kłopotów. Trzeba pamiętać, że spółka, kupując owoce od rolników po wyższych cenach, musiałaby sprzedawać je drożej. Problemem może stać się zatem zbyt w kraju, ale także eksport, który w pełni kontrolowany jest przez już funkcjonujące na naszym rynku zagraniczne podmioty. Te zapewne nie będą chciały odkupować owoców i ich przetworów w sztucznie zawyżonych cenach.

Problem stanowią też pracownicy, bez których zbiory odbyć się nie mogą. W Polsce, poza rodzimą siłą roboczą, największy wpływ na rynek mają najemni pracownicy z Ukrainy. Kłopotów jest tu kilka. Po pierwsze, zaostrzone zostało prawo dotyczące sezonowego zatrudniania pracowników spoza Unii Europejskiej. Po drugie, koszty wynagrodzeń dla Ukraińców poszybowały w górę o około 50 proc. tylko przez ostatnie dwa lata. Jeśli skorelujemy tę wartość z około 60 proc. spadkiem przychodów gospodarstw, otrzymamy bardzo niepokojący rachunek ekonomiczny. Tylko w ubiegłym sezonie wielu rolników zapraszało okolicznych mieszkańców do zabierania wiśni, porzeczek czy jabłek do domu za darmo po to tylko, aby owoce nie gniły na drzewach.

Przed resortem rolnictwa i podległymi mu agendami ogrom pracy. Kolejne kroki i efekty planowane natomiast będą w latach, jeśli nie w dekadach. Dla sektora producentów owoców zapowiada się zatem okres posuchy i – jak to bywało w latach ubiegłych – także walki o swoje. Trzeba przyznać, że rząd zadbał o rolników. Rekordowe rekompensaty, które z tytułu wystąpienia suszy rolniczej przyznano rolnikom, sięgnęły 2,5 mld złotych. To kilkukrotnie więcej niż w podobnej sytuacji udało się wysupłać rządowi Ewy Kopacz. Gospodarze mogą czuć się bezpieczniej – to pewne – niemniej potrzeba wprowadzenia rozwiązań rewolucyjnych jest konieczna jak nigdy dotąd.

* Autor jest Dyrektorem Instytutu Gospodarki Rolnej

Jacek Podgórski
Jacek Podgórski
Dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Członek zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych oraz zespołu problemowego ds. międzynarodowych Rady Dialogu Społecznego. Były dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego w Departamencie Prawa i Legislacji ZPP. Wieloletni dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Autor licznych publikacji z zakresu funkcjonowania gospodarki rolnej Polski i Unii Europejskiej. Były dziennikarz i felietonista.

INNE Z TEJ KATEGORII

PGE inwestuje w bezpieczeństwo Polaków

Kryzysy surowcowy wywołany agresją Rosji na Ukrainę pokazał, jak ważne jest bezpieczeństwo energetyczne i dywersyfikacja dostaw nośników energii, a także budowanie niezależności energetycznej państwa. Kryzys ten objawił nam też, jak istotną rolę dla gospodarki i każdego jej uczestnika – od wielkich firm po pojedynczego odbiorcę – ma energetyka. Dziś już wiemy, że jest to niezwykle ważny element naszego bezpieczeństwa ekonomicznego i fizycznego. O to bezpieczeństwo od lat dba PGE Polska Grupa Energetyczna.

Siatkarze na złotej ścieżce

Ten sezon dla kibiców polskiej siatkówki jest absolutnie wyjątkowy. Męska reprezentacja w znakomitym stylu wygrała Ligę Narodów i mistrzostwo Europy, a następnie bezdyskusyjnie zwyciężyła w turnieju kwalifikacyjnym do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich. Do Paryża pojedzie również nasza żeńska reprezentacja, która w tym sezonie – podobnie jak męska – dostarczyła kibicom wiele wspaniałych wrażeń.

Rola banku rozwoju w zielonej transformacji

– W programie „Bezpieczeństwo strategiczne” Bank Gospodarstwa Krajowego wraz z innymi największymi polskimi bankami przekazał od początku 2022 r. na inwestycje związane z energetyką 130 mld zł. Ta ogromna kwota świadczy o tym, jak olbrzymie są potrzeby w tym obszarze w Polsce – przyznała podczas IX Kongresu Energetycznego DISE prezes BGK, Beata Daszyńska-Muzyczka.

INNE TEGO AUTORA

Co zepsuje podwyżka płacy minimalnej?

Już w przyszłym roku czekają nas dwie podwyżki minimalnego wynagrodzenia. Pierwsza będzie historycznym krokiem w przepaść, druga utrwali fatalną nową i trudną sytuację, w której – z całą pewnością – część przedsiębiorców najzwyczajniej w świecie nie będzie potrafiła dalej wegetować (to chyba najlepsze określenie).
4 MIN CZYTANIA

Czy polskie gospodarstwa rolne są zbyt małe?

Niewątpliwie jednym z podstawowych problemów naszej gospodarki rolnej od lat pozostaje nadmierne rozdrobnienie gospodarstw. Polska na tle konkurentów z UE, ale i względem największych globalnych graczy wypada tu niezwykle słabo. Czy jednak z obecnej struktury gospodarstw da się wycisnąć więcej? Da się.
4 MIN CZYTANIA

Jak bardzo zadłużeni są rolnicy?

Ostatnie lata nie rozpieszczają rolników. Jak większość sektorów gospodarki także sektor produkcji rolnej musi mierzyć się ze skutkami kolejnych kryzysów. Przełożyło się to na wzrost wskaźnika likwidacji gospodarstw, ale także na wzrost ich zadłużenia, który od kilku lat pozostaje na wysokim poziomie. Coś jednak drgnęło.
4 MIN CZYTANIA