fbpx
wtorek, 19 marca, 2024
Strona głównaKultura„Chleb i sól” – portret małomiasteczkowej Polski

„Chleb i sól” – portret małomiasteczkowej Polski

Film „Chleb i sól” swoją polską, kinową premierę miał 27 stycznia. Już wcześniej seans pokazywano na zagranicznych festiwalach, gdzie został obsypany nagrodami i wyróżnieniami. Ktoś mógłby jednak dziwić się otrzymanym laurom, gdyż Damian Kocur – reżyser i scenarzysta filmu – w produkcji wykorzystał… naturszczyków. Aktorów amatorów, którzy z występowaniem na wielkich ekranach wcześniej nie mieli dużo wspólnego.

Pełnometrażowy debiut Damiana Kocura okazał się wielkim sukcesem zarówno na scenie międzynarodowej, jak i krajowej. Rozpoczynając opowieść o tym pełnym niedomówień i tajemnic filmie, warto wspomnieć o jego już osiągniętych sukcesach. Produkcja zgarnęła Nagrodę Specjalną Jury na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji i statuetkę Brązowej Piramidy dla najlepszego debiutu w Kairze. Polska premiera filmu, który jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, miała miejsce na 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Tam Damian Kocur otrzymał trzy nagrody. Produkcja na pewno została więc doceniona przez świat filmowy. Co jest jednak w dziele polskiego reżysera tak atrakcyjnego, że przyciąga widzów i z Gdyni, i z Kairu?

Krótko o fabule

Bohaterem, wokół którego cała historia się obraca, jest doskonały pianista – Tymek. Tak jak prawie wszystkie ukazane w filmie postacie jest w wieku studenckim. Poznajemy go, gdy uczęszcza do warszawskiej Akademii Muzycznej i przygotowuje się do światowej kariery. Tymek pochodzi ze śląskiego małego miasteczka i – w przeciwieństwie do swoich kolegów z dzieciństwa – ma ambicje i stara się je wykorzystać. Jego znajomi z dawnych dni są raczej pasywni w myśleniu o swojej przyszłości, studiach czy wcale nie tak odległym dorosłym życiu. Wolą pić piwo nad jeziorem, uprawiać hip-hopowy freestyle czy… chodzić do nowo powstałego baru z kebabem – centralnego punktu w filmie. Chłopaki z osiedla, bywając w knajpie, by niejako zabić nudę, śmieją się z obsługujących ich przyjezdnych z Bliskiego Wschodu, wymagając od nich traktowania samych siebie niczym osiedlowych bogów. Imigranci nie zostają przyjęci tytułowym chlebem i solą, a raczej wyzwiskami i agresją. Obsługujący lokal starają się zachować spokój, z czasem jednak konflikt zaostrza się. Spirala strachu i zagrożenia zaczyna się nakręcać, a Tymek znajdzie się w samym jej centrum.

Naturalność i improwizacja

W produkcji zagrali sami naturszczycy, m.in. Tymoteusz Bies i Jacek Bies, którzy i w filmie, i w prawdziwym życiu są braćmi. Podobnie jak ich postacie również skończyli szkoły muzyczne i wywodzą się z Górnego Śląska. Reżyser i scenarzysta Damian Kocur już wcześniej produkował filmy krótkometrażowe (m.in. „Nic nowego pod słońcem”, „1410” czy „Dalej jest dzień”), w których również wykorzystywał brak doświadczenia i naturalność aktorów. – Nie pracuję z aktorami i nie przechodzę całej tej drogi pracy nad rolą. Prób, uczenia się tekstu, szlifowania dialogów i emocji. Zamiast tego korzystam z wrodzonych cech osób, które zapraszam do swoich filmów. Łączę ich naturalną obecność z fikcyjną historią. Przekazuję im informacje o czym jest scena, jak mniej więcej sobie ją wyobrażam i do czego chcemy dojść. Czasami potrzebuję, by użyli bardzo konkretnego słowa czy zdania, ale to wszystko. Poza tym uruchamiam kamerę i pozostawiam im sporo wolności. Jest w tym rodzaj dokumentalnej prawdy, której nie znajdziesz w filmie fabularnym – mówi.

Oglądając film, można odnieść wrażenie, że reżyser nie inscenizuje, a jedynie podgląda improwizowane sceny – jest w nich tak wiele naturalności. Bohaterowie mówią jednocześnie, dialogi nakładają się, a nieprofesjonalni aktorzy zdają się być po prostu sobą. W tej bezpretensjonalności i swobodzie czuć wyjątkową rękę Kocura do prowadzenia aktorów niezawodowych, z których potrafi wydobyć to, co najcenniejsze – wiarygodność.

Mimo że produkcja pozornie przedstawia utarte schematy i krzywdzące stereotypy, to jednak reżyser próbuje z nimi walczyć pojedynczymi scenami – na osiedlowej ławeczce późną nocą bracia rozmawiają o zawiłościach pianistyki, ich kumple rapują do dźwięków fortepianu, a największy osiłek w chwili słabości nie będzie potrafił ukryć łez.

Pozornie mozaikowa konstrukcja zamyka się w spójną historię, z której być może nie wynika żaden morał, ale pełno w niej niezwykle cennych obserwacji, które przemówią do każdego.

Barbara Hofman
Barbara Hofman
Studentka dziennikarstwa, a w bliskiej przyszłości lingwistyki stosowanej na Uniwersytecie Warszawskim. Pasjonatka tenisa, amatorka żeglarstwa, entuzjastka dobrego kina i dobrej książki. Za cel stawia sobie opanowanie do perfekcji przynajmniej pięciu języków Starego Kontynentu (najchętniej angielski, hiszpański, włoski, francuski i portugalski). Lubi śledzić działalność wielkich domów aukcyjnych, a przy wszelakiej sposobności do nich wchodzi i na krótką chwilę zawiesza wzrok na dziełach szczególnie twórców międzywojennych – Amadea Modiglianiego czy Mojżesza Kislinga.

INNE Z TEJ KATEGORII

Filharmonia Podkarpacka. Obcowanie z muzyką przynosi radość

Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego w Rzeszowie realizuje właśnie swój 69. sezon artystyczny. W najbliższych tygodniach zabrzmi tu muzyka m.in. Vivaldiego, Mozarta, Chopina, Dworzaka, Karłowicza, Ravela,Gershwina czy Berlioza.
2 MIN CZYTANIA

„Sztuka i wiara” w Instytucie Cervantesa w Krakowie

29 lutego o godzinie 18 w Instytucie Cervantesa w Krakowie odbędzie się spotkanie autorskie ks. prof. Andrzeja Witko pt: „Sztuka i wiara. Programy ikonograficzne w Sewilli w XVII i XVIII stuleciu”.

2 MIN CZYTANIA

Najrzadsza, najdroższa, najpiękniejsza

Muzeum Historii Polski wzbogaciło się o złotą 50-dukatówkę Zygmunta III Wazy. Cenna moneta została kupiona na aukcji za 2,7 mln złotych, a licytacja trwała… minutę. 50 dukatów w złocie jest prawdziwym białym krukiem wśród kolekcji numizmatycznych na świecie.
3 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Aconcagua – wejść czy nie wejść?

Aconcagua, mierząca 6960 m n.p.m, przeraża i przytłacza swoimi rozmiarami. I robi to w niezwykle efektowny sposób.
4 MIN CZYTANIA

Ewa Juszkiewicz i jej kobiety bez twarzy

Ewa Juszkiewicz zdobywa międzynarodową sławę od kilku lat. Jej prace poszły pod młotek w znanych domach aukcyjnych, takich jak Sotheby’s czy Christie’s. Najdroższe płótno malarki to „Portrait of a Lady (After Louis Leopold Boilly)” – sprzedane za niemal 7 mln zł. Dla żyjących artystów to fenomen.
3 MIN CZYTANIA

„Informacja zwrotna” podbiła polską widownię

15 listopada na Netflixie swoją premierę miał polski serial „Informacja zwrotna”. Adaptacja powieści Jakuba Żulczyka przerosła najwyższe oczekiwania i już przyciągnęła przed ekrany olbrzymią widownię.
3 MIN CZYTANIA