Jak informuje serwis ithardware.pl, japońska firma wkrótce rozpocznie testowanie nowego systemu, w którym wykorzysta 330-tonową turbinę oceaniczną. Sam ruch wody przeciwko zakotwiczonemu punktowi oporu pozwala napędzać podwodne turbiny.
Turbiny mają być zatopione w morzu na głębokości ok. 50 m, gdzie płynie oceaniczny prąd. Wyspiarska Japonia chce wykorzystać w ten sposób siłą prądu Kuroshio. Pod wodą urządzenia nie byłyby narażone na tajfuny, jak morskie farmy wiatrowe, chociaż oczywiście zużywałyby się w inny sposób. Instalacja jest przywiązywana do dna za pomocą liny kotwicznej i może ustawiać się tak, by znaleźć najbardziej wydajną pozycję do generowania energii z siły prądu morskiego.
Na razie prototypowa turbina nie jest dużym urządzeniem i jest w stanie wyprodukować niewiele energii elektrycznej, ale nowa turbina testowa, która zostanie zatopiona w morzu, ma już moc 2 MW. Szacuje się, że system podwodnych turbin byłby w stanie zapewnić 40-70 proc. potrzeb Japonii na energię elektryczną.
Po katastrofie w Fukushimie z 2011 r. zdecydowano w Japonii o wyłączeniu bloków atomowych, ale później rozpoczęto stopniowe przywracanie ich do pracy. Aktualnie w japońskim miksie energetycznym poza energią nuklearną obecny jest gaz ziemny, węgiel, jak i OZE, w tym przede wszystkim hydroelektrownie oraz fotowoltaika. W zeszłym roku Japonia rozpoczęła też program mający oszacować możliwości wykorzystania geotermalnych źródeł energii.