W 2016 r. parlament wprowadził przepis 10H, zgodnie z którym elektrownia wiatrowa nie może być zbudowana od zabudowań mieszkaniowych, form ochrony przyrody i leśnych kompleksów w odległości mniejszej niż 10-krotna wysokość turbiny. Teraz rząd chce zlikwidować tę regulację, która słusznie zatrzymała budowę wiatraków, gdzie popadnie.
– Rząd Morawieckiego zachowuje się jak narkoman na głodzie, to znaczy potrzebuje coraz większej ilości pieniędzy, żeby nimi przekupywać Polaków w roku wyborczym. To jest jedyny powód, dla którego procedowana jest obecnie w Sejmie ustawa wiatrakowa – oświadczył poseł Winnicki podczas konferencji prasowej w Sejmie.
Odnosząc się stanowieniu prawa i wpływu farm wiatrowych na zdrowie, poseł Winnicki przypomniał opinie z 2016 r., gdy Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego, Państwowy Zakład Higieny wskazywały, że bezpieczne dla zdrowia mogłyby być wiatraki oddalone od zabudowań o co najmniej 2 km.
Poseł Konrad Berkowicz odniósł się do spodziewanych protestów i procesów sądowych, które jego zdaniem „słusznie” wszczynaliby ci, którzy już wybudowali domy zgodnie z obecnymi przepisami, które gwarantują im zachowanie zasady 10H, czyli minimalnej odległości, w jakiej mogą być stawiane farmy wiatrowe.
Mówiąc o kosztach, dodał, iż elektrownie wiatrowe „są dotowane ogromnymi pieniędzmi, a państwo nie powinno i nie powinno ingerować to, z jakiego źródła energii korzystamy, jakie źródła energii jest dominujące na rynku. Powinno wygrać w ramach konkurencji rynkowej najbardziej efektywnej, na najbardziej racjonalne na danym obszarze źródło energii. Tymczasem państwo dotuje powstawanie pól wiatrowych, co oznacza, że my po prostu przepłacamy”.